.

.

sobota, 21 lipca 2018

Już nie będzie jesiennego linienia....

Była fenomenem psa. 
Poziom agresji wobec ludzi- zero.
Ufność do bliskich- 100 %.
Radość z życia, zarażanie nią- na poziomie nieosiągalnym przez większość z nas, ludzi.

Piękna.
O mądrym, typowo suczym- tu w najlepszym tego słowa znaczeniu- pysku. Oczy w oprawie jak od najlepszej makijażystki. 

Troszkę z wagą było na bakier, ale. 
Kiedy minęły problemy z zachowaniami "poschroniskowymi"  w postaci lęków separacyjnych chyba tylko to jedzenie wszystkiego było śladem jej przeszłych traum. 
A może po prostu  miała taki charakter? Lubiła jeść. Wszystko.
Odkurzacz kochany, rudy...

Troszkę się zastarzała.
Pożegnała Garipa.
Powitała Maszę.

Nie myślałam, że może nas już zostawić.
Miała 12 lat.
Dali by jej jeszcze...
A może już misję wypełniła?
Oddała się całą sobą nam? 

Powolne oznaki starzenia, a może to już była ta wątroba?
Nikt już tego nie potwierdzi, nie zaprzeczy.
Leczona od poniedziałku umarła w czwartek.
W domu.

Miałam to szczęście, że w odróżnieniu od Garipa, mogłam być przy niej.
Ciężkie przeżycie, ale myślę, że czuła się bezpieczniej niż gdzieś w lecznicy, na stole czy w kacie poczekalni....
Trzymałam ją za łapę i tuliłam głowę, kiedy umierała. 
Nie zapomnę tych ostatnich minut i bicia dwudziestej kiedy ostatni raz zaczerpnęła oddech.

Śpij Kochana. Biegaj z Garipem i czekaj na mnie.
Proszę.

Ruda
?. 02. 2006- 19. 07. 2018

Czasem musiałam przeskakiwać, obmywać dookoła ścierką, bo ruszyć się było ciężko ;)




Z  Maszą 

Z Garipem

Wiem, że biegają już razem.
 Po Bazaltowej też.

Śmiała się często....

Wiem, że poczekasz na mnie, prawda...?

Tym, którzy nie znają historii Rudej, polecam wpis na moim zakurzonym blogu Tupajowa Zgraja- link tutaj .