.

.

środa, 29 stycznia 2025

Tupaja nadrzewna i kompostowa spiżarnia

 

Niestety aura- jak widać- wiosenna co wcale nie cieszy. Świadomość jak przez zmiany aury zaburza się życie całych ekosystemów jest obciążająca. Oczywiście piszę o ludziach świadomych, nie o tych, dla których nic prócz nich samych i ich świata (najczęściej całkiem odmiennego od mojego- a tym samym RZECZYWISTEGO).

Susza aż piszczy. No i co z tego, że pada? Zimą to śnieg daje nam uwilgotnienie gleb na większość sezonu wegetacyjnego. A śniegu nie ma. Powolne roztapianie nagromadzonej i utrzymującej się kilkadziesiąt dni pokrywy śniegowej nie da zaspokoić deszcz, a ostatnio częsty gość- deszcz nawalny....A takie ostatnio obserwujemy., wraz z burzami w styczniu czy grudniu.
W wyniku wylesiania, betonozy i złych praktyk rolniczych mamy do czynienia z erozją i spływem- nie tylko samych cząstek glebowych, ale też wszystkiego co intensywne rolnictwo glebie funduje. Powierzchnie miast, nawet wsi- z trawnikami- o ile w ogóle!, ograniczanie ilości drzew i zadrzewień.

Brak pokrywy śnieżnej to też uszczuplenie infiltracji do podziemnych zbiorników wód gruntowych. A to z nich często czerpiemy wodę do naszych domów.

O ile o ludzi ktoś się czasem pomartwi, to co mają na to wszystko powiedzieć drzewa?
Wiele ich będzie zamierało wskutek gnębiącej je wieloletniej już suszy.

Sprawy nie poprawia polityka naszego państwa z tektury nie przystaje do niczego. Wody brakuje, a Polskie WrzOdy szykują się do tzw. prac utrzymaniowych na rzekach i ciekach. Bez poszanowania przyrody rzecz jasna. Będą orać koparkami koryta, wycinać drzewa i zakrzaczenia, tratować żeremia bobrowe, niszczyć dna. Wszystko dla dobra. No właśnie- czyjego?

Tu strona, na której można wnosić uwagi, zorientować się co też bandycki organ tam planuje. Konsultacje trwają do 31 stycznie 2025.

Tam, gdzie woda powinna spokojnie rozlewać się, być utrzymywana przez bagna i torfowiska nie pozwala sie na to. Między innymi poprzez użytkowanie gruntów, które winny być pozostawione naturze. Nasi spece od zniszczeń nie zgodzili się na zaniechanie upraw na glebach organicznych - w tym torfowych. Tym samym osuszanie Polski będzie postępowało.

Nóż się otwiera, ja staram się głęboko oddychać, zastanawiam się jak to przetrwać, jak działać z kim gadać. Ostatnio okazuje się bowiem, że niewiele osób jest zainteresowana robieniem czegokolwiek w obronie rzek, lasów, zwierząt, siedlisk.
W mojej wsi i okolicy, na kilkukrotne zapytanie na ogólnodostępnych grupach w SM, o chęć włączenia się w działania nikt nie odpowiedział, a nawet, jakiś żartowniś zaśmiał się- oczywiście używając znaków graficznych, bo złożona wypowiedź zapewne była zbyt wymagająca...
Odezwały się do mnie dwie dziewczyny z okolicy i to właściwie tyle. Może jak śnieżna kula potoczy się dalej i coś zaczniemy działać, bo ciężko siedzieć na tyłku i tylko petycje pisać... Przynajmniej mi już obrzydło samo narzekanie, cierpienie z powodu patrzenia na obrazy rzezi drzew, głupich decyzji urzędników czy to co wyprawiają polskie wody- z premedytacja mała literą.

Jak tylko się coś ruszy- zapewne Was poinformuję.

Póki co, pizza na orkiszu pożarta, trwaja lekkie cięcia jabłonek, ale tylko do wysokości mojego zasięgu... Nie lubię ciecia drzew. Żadnych. I wiem, że jeśli się ich nie tnie od początku- rodzą owoce i żyją, jak trzeba. W ogóle te cięcia to lekka mania, jakby drzewo nie wiedziało jak żyć, gdzie wypuścić nowy pęd. Głupie drzewa. Z resztą natura też głupia. Bobry w szczególności ;) Tylko wybraniec - człowiek wie co i jak. A przyroda ma się uczyc od niego. Tfu!

Niestety, parę gałęzi urżnęłam. Krzyżujące się, suche no i "wilki".
Pozostało też pościągać konary wycięte i zostawione- jak zwykle- przez pracowników energetyki. Ci to się w ogóle z niczym nie pitolą.



Co inszego?
Zasiliłam kompostem dwie skrzynie. A w kompoście.... Cóż.
Żyły sobie nornice. Znalazłam korytarz, jamkę mieszkalną i cały zapas orzechów ?




piątek, 24 stycznia 2025

Reiki zwierzętom

 

Zostałam ostatnio zapytana czy można robić zabieg Reiki zwierzętom.

Oczywiście, że można ?

Bardzo lubię pracować ze zwierzętami. Bardzo dobrze reagują na zabieg. Osobiście, czuję też dużą radość pomagając.

Zwierzęta lepiej czują energię Reiki. Ale też wiedzą czy jest im ona rzeczywiście niezbędna. Bardzo wyczulone są na nią koty.

Często, kiedy robię zabieg jednej z naszych suk, zaraz przychodzą pozostałe, ale to nie jest takie zwyczajne podchodzenie, jak wtedy, gdy sie miziamy.

One stoją w kolejce, wierzcie mi ?

Ostatnio robiłam Reiki Ninie, potem przyszła Masza, na końcu Boni- jej nota bene Reiki pomogło wyjść z poważnej kontuzji.

Ostatnio sporo pracuję z ... kurami.

Tak, to "dzięki" Białej, która ma problem z jedną z nóg. Jej koleżanka od tego samego hodowcy miała to samo, ale jej nie udało się pomóc. Nie wstawała, noga jakby straciła całkiem czucie, bez widocznych urazów.

Podobna przypadłość dotknęła Białą. Tyle, że teraz spróbowałam Reiki i... po 3 tygodniach kura staje na nogę, która była jakby całkiem do niczego.

Wiem, że dla tradycyjnego hodowcy taka kura dawno skończyłaby w rosole lub kuble na śmieci. Ale nie u mnie. Zawsze staramy się pomóc,a kury mają u nas dożywocie.

Zabieg u tego typu zwierząt trwa krótko.

Nie wolno go robić na siłę.

Zawsze przekazujemy mentalnie zwierzęciu co mamy zamiar zrobić. Czasem zwierzę nie chce zabiegu i odchodzi od nas, odwraca się. Nie należy tego lekceważyć. Próbujemy następnym razem, za dzień czy dwa.

Zdarzyło mi się mieć wielką potrzebę pomocy, bo wiedziałam, że jest ranne czy cierpi- a zwierzę odchodziło i nie miało ochoty na dotyk.

Z drugiej strony czasem robię Reiki jednemu, a pzychodzą te, które też potrzebują pomocy.

To cudna energia. Jednocześnie należy pamiętać, że tak jak u ludzi, w przypadku choroby, nie może eliminować zaleconego leczenia. Jest dodatkiem, wsparciem, zastrzykiem energii.






piątek, 20 grudnia 2024

Skandynawskie klimaty

Mimo wyraźnego dążenia do widzenie wszystkiego w barwach jaśniejszych lub- powiedzmy- zbliżonych do naturalnych, zdarza mi się niekiedy powrócić na chwilę do tematów lekko mrocznych.

Nie są one złe, straszne czy jakby je nazwać- niskoenergetyczne ;) . Są... No właśnie? Chyba po prostu skandynawskie. 
Nie jestem znawczynią literatury Szwedów, Norwegów czy Finów. A jednak, oprócz surowej przyrody, zawsze jakoś odpowiadał mi klimat powieści autorów z tamtych rejonów Europy. 
Wariat Strindberg, Ibsen... Oczywiście Tove Janson i Muminki. 
Ale też  Selma Lagerlöf,  gdzie zaczęłam od przygód Nilsa Holgerssona ("Cudowna podróż"), a potem utonęłam z przyjemnością w Gösta Berlingu. 

Właściwie to ostatnio nie miałam okazji czytać powieści, bo ciągnęło mnie do zgłębiania tematyki jogi - głownie aspektów duchowych, a także Krija Jogi, od której właściwie zaczęła się we mnie taka potrzeba pojawiać. 
Ostatnio jednak trafiłam poprzez fejzbuka na propozycję Wydawnictwa Pauza i, dzięki cenom, haha- zakupiłam parę książek, która- jak wydaje się, spełnią moje oczekiwania. 
Na razie jestem w trakcie czytania opowiadań z tomu "Fauna północy" Adndrei Lundgren. Oczywiście, jak można się spodziewać tytuł ,mnie przyciągnął i rzeczywiście w każdym z opowiadań pojawia się wątek zwierzęcy. 

Autorka pisze klimatycznie, jak dla mnie z typowym powiewem chłodu typowego dla północy. 
Dla tej przyrody, ale i dla ludzi tam mieszkających. Dużo tu wchodzenia wgłąb psychiki i relacji, ale bez męczącego drążenia z kozetki u psychologa. 
Podoba mi się oszczędność, jednocześnie wysycona klimatem i spójnością. 
Polecam na jesienno- zimowe wieczory.