.

.

środa, 17 kwietnia 2024

Między śniadaniem a obiadem....

 Tak się robi mydła glicerynowe. Po śniadaniu, w międzyczasie, przed obiadem, przed nastawieniem ciasta na racuchy, mieszając zupę. 

Szampon w kostce dla włosów suchych. Olej jojoba, olej z nasion marchwi, miód pszczeli, olejek z drzewa różanego, olejek z geranium. 


 Zamówione dla małych rączek 



I takie fisie....olej ze słodkich migdałów, olejek rozmarynowy




piątek, 12 kwietnia 2024

Ta znów swoje....

 Po prostu to lubię. I tyle.

Tym razem szampon w kostceAju3. 

Olej jojoba, olej z nasion marchwi, Triphala- ajurwedyjska mieszanka trzech ziół- amalaki, haritaki i bibhitaki, kurkuma, olejek ylang- ylang. 



Triphala ze swą zawartością bioflawonoidów i witaminy C oraz saponin, dobrze sprawdza się w oczyszczaniu skóry, także głowy. 

Nowe formy dla mydeł z miodem  z naszej pasieki przydały się do wytworzonych dziś- z nowym olejem- z pestek z moreli. Olej dedykowany jest skórze atopowej i z problemami, także łuszczycą. W składzie też  wosk pszczeli, a zapach- od olejku ylang- ylang. 



Paczulowe z witaminą E, olejem z nasion marchwi, kurkumą też się skończyło....





poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Codzienności

 Wiosna pomału zagościła we wszystkich pobliskich kątach. Kwitnie ziarnopłon, zawilec gajowy, młode pędy podagrycznika śpieszą ku słońcu. Żółto od tulipanów, kolorowo od hiacyntów. Lepiej, że kwitnie już bluszczyk kurdybanek, dzięki niemu trzmiele i inne pszczołowate mają pożytek. puściły swe pąki śliwy, wczoraj wiśnie. A zaczęło się od brzoskwiń. 

Nie wiem jaki to będzie rok. Obawiam się, że kolejny nieprzewidywalny. Suchy, gorący, z burzami i gwałtownymi opadami.  Skoro to wiemy, powinniśmy działać. A tego, jak widzę się nie robi. Z oporem, albo wcale nie pozostawia się miejsc naturalnie wilgotnych naturze. Dalej z nienawiścią tnie się drzewa, pogłębia i czyści rowy i strumyki, niszcząc przy okazji miejsca tarlisk ryb, ostoje bezkręgowców. 

Przepędza się bobry, niszcząc im żeremia i tamy. Mądrych w tym biednym kraju się nie słucha. Naukowców, przyrodników. Samych bobrów. 

Co rusz czytam o kilometrach zniszczonych cieków wodnych, okolicznych lasów łęgowych. 

Widzę wycinki zaczerwień śródpolnych. Jakby te kilka metrów miało zbawić tego człowieka, bo dosieje jeszcze wysysającej wszystko z ziemi kukurydzy lub rzepaku. Serce boli, kiedy patrzę na gleby. One nie są uprawiane. To grabież, to wyzysk. Pompowanie nawozów mineralnych, herbicydów. Pozostawianie gołej gleby, przeoranej, pozbawianej często resztek pożniwnych. Traktowanie gleby nie jako żywego organizmu- biomu- a jedynie jako podłoża do upraw. 

Wiem- są rolnicy, którzy mają wiedzę. Czują ten swój zawód, działają w zgodzie z potrzebami gleby. 

Niestety część z nich to typowi ludzie tych czasów. Egoiści. Tylko JA, MOJE, DLA MNIE. 

Widać to po ogrodach, właściwie terenach przy domach. Trawa, koszona nawet w grudniu- niestety, takie przypały w moje wsi....Z drzew- tylko tuje. Drzewa liściaste takim wadzą. Śmiecą liśćmi. Niektórym nawet zabierają tlen nocą, a stare, sędziwe drzewa- jak to pewna głupia baba powiedziała, to więcej wydzielają CO2 niż pochłaniają.  Im ktoś bardziej tępy, ale głośno gada- tym więcej podobnych go słucha i przyklaskuje. 

Ludzie nie widzą potrzeby ochrony przed upałem- nie sadzą, nie chronią drzew, nie utrzymują zakrzaczeń. Golą do ziemi te swoje murawy. Smutek mnie ogarnia jak widzę te domu- z kulkami w donicach lub posadzonych tych niby-drzew... Nie ma kwiatów, bylin. 

Owady to zagrożona grupa zwierząt. 

Ale co takiemu bezmyślnemu konsumentowi po tej informacji. Skoro tylko najważniejsze wyspać się, nażreć, kupić nowe auto, polecieć na wakacje... Motyle? Chrząszcze? Po co to takim? Zerowa wiedza, zerowa empatia.. 

To może tak- dla nich takie owady mogą nie istnieć. Dla mnie- tacy ludzie. Nawet nie powinni.

Chwała, że nie wszyscy tacy. 

Poniżej przykład rewitalizacji- tfu! terenów zielonych w Lubaniu. Szmata, pomiędzy wymęczone kocimiętki i jakieś trawy. Na wszystko rzucona kora....Pieniądze w błoto. Niczego wspólnego z upiększaniem czy - jak to szumnie się teraz zwie- zwiększaniem bioróżnorodności- to nie ma wspólnego. Ale- kogo to?



A co u mnie? Przygotowania do sezonu w toku. Skrzynie dorobione. Wyściółkowane. 




A w niektórych miejscach- samo się dzieje. Trzeba zweryfikować co będzie tam żyło. 

Obok szałwii i mierznicy wysiała się naparstnica. 

W skrzyni, gdzie słońce tylko do 14stej, wylądował kozłek. Z kompostu- z kawałka korzenia. odbił żywokost. Prawdziwe złoto w ogrodzie. 


Wielosił błękitny. Roślina lecznicza, roślina dla owadów. Sama się sieje. 




Aby zachować spokój- uziemiam się. Pogoda sprzyja. 



Wiosna to czas dobrego jedzenia z podagrycznikiem, pokrzywą, liśćmi młodych lebiodek i poziomek...Plus pieczone buraki , tofu z olejem lnianym i octem ziołowym




Lub kotlety jajeczne z jaj biegusów






środa, 27 marca 2024

Mydła z czakrami w tle

Dziś mnie poniosło. Drogami Wschodu, Jogi, Ajurwedy...

Centra energetyczne, które ma każdy z nas. Czasem zablokowane, zdeharmonizowane....

Z siedmiu- wybrałam sześć. Kolory udało mi się dobrać, ale indygo... już nie bardzo. 

Jak zwykle korzystałam z zimnotłoczonych olei i maseł oraz sprawdzonych olejków naturalnych. 

Kombinacja zapachowa- z zachowaniem wskazówek dotyczących harmonizowania czakr. 



Edit- uzupełnienie dla dociekliwych -

Czerwone- Czakra Podstawy- masło shea, olejki- paczula, imbir, cyprys, wetiweria. Dominuje zapach wetiwerii- ziemisty, drzewny, niektórym kojarzy się z wonią tytoniu. Mi odpowiada.

Pomarańczowe- Czakra Sakralna- susz z nagietka, olej z nasion marchwi, olejki- ylang- ylang, cyprys, pomarańcza, paczula. Kolor nadaje kurkuma. Dominuje zapach paczuli.

Żółte- Czakra Splotu Słonecznego- olej jojoba, olejki- limonka, lawenda, drzewo różane, rozmaryn, kurkuma. Dominuje delikatny zapach cytrusów

Zielone- Czakra Serca- olej kokosowy, ylang- ylang, olejki-  bergamotka, pomarańcza. Dominuje słodsza nuta- ylang- ylang

Niebieskie- Czakra Gardła- olej z rącznika, olejki- lawenda, rozmaryn, drzewo herbaciane. Dominuje nuta rozmarynu, na końcu plącze się nieco lawendy

Indygo- Czakra Trzeciego Oka- olej z pestek winogron, olejki- bazylia, rozmaryn, drzewo sandałowe. Dominuje nuta bazyli, co jest dla mnie mega ciekawym doświadczeniem w pracy z mydłami




poniedziałek, 19 lutego 2024

Tupaja od kuchni- grzyby. Shitake

Nie ma to jak gotowanie... Czasem mniej miłe, czasem całkiem ciekawie. Staram się robić to bez złych emocji, bo to wszystko przełazi potem do posiłku. A nie gotuje dla wrogów przecież. Niekiedy jednak mamy, Houston, problem. Po pierwsze- Absorbery mięso jedzą, ja już nie bardzo, a raczej rzadko. 

Dziś było wesoło, bo kurczakowe piersi były w dwóch odsłonach- a\la schabowy dla Absorbera 3, dla starszych- w sosie słodko- kwaśnym. A ja? Ano- shitake. Z jajkami. 

Nie pamiętam kiedy sięgnęłam po nie po raz pierwszy, ale zaczęłam od suszonych. Od kilku lat nie wyobrażam sobie bez nich rosołu. Nadają pięknego aromatu i tego szczególnego smaku. Kto jadł- potwierdzi. 

Shitake Lentinula edodes  twardnik japoński, znany w Azji, ale też u nas występuje, choć nieczęsto. Za to można go z powodzeniem hodować. Prócz walorów smakowych ma moc jako grzyb leczniczy. Stymuluje układ odpornościowy, krążenia. W skład grzyba wchodzą m in. kwas foliowy, niacyna, witamina D i jej prowitamina, żelazo, potas, wapń i cynk, a takze egzogenne aminokwasy.  Polisacharyd lentinan występujący w grzybni i owocnikach   należy do modyfikatorów odpowiedzi immunologicznej. Poprawia nam zatem odporność, w tym posiada działanie antynowotworowe. Składniki shitake powodują wzrost liczby pozytywnych bakterii jelitowych, także nasz biom za tego grzyba także nam podziękuje. Prócz tego wykazano działanie szkodliwe dla Candida albicans. 

Shitake poleca się w stanach osłabienie odporności, przeziębieniu i grypie, osteoporozie, gośćcu, artrozach, do odbudowy flory jelitowej. 

Uwaga!
Shitake jest jedynym grzybem jadalnym, który w pojedynczych przypadkach, u osób szczególnie wrażliwych,  może spowodować nietolerancję w postaci zaczerwienienia skóry. 

Reszta ludzi może cieszyć się smakiem i właściwościami zdrowotnymi tych grzybów. 



Smażone na ghee

Pieprz, sól i tymianek


... plus dwa jaja zielononóżki własnej

Smacznego!


Pisząc korzystałam z książki 
Grzyby prozdrowotne. Przyrodolecznictwo z tradycją odkryte na nowo. Wydawnictwo Dedal, W-wa 2014 r.



czwartek, 15 lutego 2024

Kapturnica trędownikówka czyli wspomnienie lata

Słabo zimowa aura powoduje, że myślę już o wegetacji- nie swojej, bo staram się nie tylko perystaltycznie żyć, ale o ruszeniu soków w drzewach, o przebudzeniu owadów. Co prawda nie dalej jak cztery dni temu, pszczoły wyleciały na pierwszy oblot. Było 13 stopni. Leszczyny pylą, trochę pożytku pozbierały. 

Mnie zaś przypomniały się gąsienice jednego z gatunku sówki. Kapturnica trędownikówka Curculia scrophulariae . Gąsienice są ciekawie ubarwione. Kojarzą mi się z- obrzydliwymi chipsami , a właściwie grafiką tuby- Pringles. 




Gąsienica- foto insektarium.net

Imago foto insektarium.net

Trędownik bulwiasty rośnie pod oknem Absorberki. Dobrze mu tam, nam też. Przy okazji stanowi bazę żerowiskową dla gąsienic kapturnicy. Czasem wygląda opłakanie, bo bandytki uprawiają gołożer, ale wybaczam im....




Rodzaj Cuculia, obejmuje ok. 22 gatunków. Dość często pojawia się także kapturnica dziewannówka. Mam nadzieję, że może niebawem i u mnie, bo poczyniłam miejsce dla wspomnianego gatunku rośliny leczniczej i lubianej przeze mnie, choćby przez wzgląd na miękkie, pokryte włoskami- kutnerem, liście. Gąsiuny są bardzo podobne, także w rzucik pringerowski. 

Tak dla przypomnienia- aby latały motyle i ćmy ciesząc nasze oczy,  należy zadbać o bazę pokarmową. Domki dla motyli to fikcja dla poprawy wizerunku ludzkiego słabego ogarniania potrzeb owadów. Ładne motylki mają często mało ładne, bardzo łakome gąsienice, a te nie żywią się powietrzem. Polecam tworzenie ogrodów bogatych w gatunki rodzime, byliny, rośliny roczne, krzewy i pozostawianie w swoim otoczeniu choćby kawałka dla przyrody. Tak  zwane chwasty to częste rośliny żywicielskie wielu gatunków ciem, ale i motyli dziennych. 

czwartek, 8 lutego 2024

Nasza Nina- owczarek rumuński mioritic

 Nina jest już z nami od niemal 3 lat. 
Każdy pies to indywidualne doświadczenie, nawet w obrębie rasy- zawsze mamy do czynienia z osobnikiem, choć  z zasady, charakter powinien być wyrównany, upięty w ramki. Skoro mamy oczekiwania- szukamy konkretnych psów, danej rasy. 

Kiedy kupowałam Tupajowisko, szukałam psa stróża, dużego, bo zawsze chciałam mieć solidnego psa. To marzenie spełniłam i przez 5 lat- o wiele za krótko z powodu choroby Garipa, miałam przyjemność mieć za przyjaciela anatoliana. 

Maszyna czasowa działała, przemieściłam się na inne Pogórze, Garip w międzyczasie odszedł - kto pragnie - może przeczytać o tym w tym wpisie. Ruda- mieszaniec znakomity, też nie dożyła do przeprowadzki. A ciekawe jakby się tu odnalazła.... Zabrakło dużego psa. Masza jest cięta i rozrywkowa, ale mała, Bonita- pies zastany, też przerośnięty ratler. Uzgodniliśmy, że nabędziemy większego psa. Stróża. Wiedzieliśmy, że będzie to suka. Myślałam o leonbergerze, ale jakoś pomysł upadł. W sumie lekko już odpusciłam, a mąż... znalazł psa. Owczarka. I to całkiem niedaleko stąd. 

Poczytaliśmy o rasie i całkiem nam się spodobała. Pierwszy telefon- jak się okazało źle przeze mnie spisany- facet mnie olał więc dałam spokój. Małżonek nie odpuscił i zadzwonił pod... prawdziwy numer. 
Pojechaliśmy i ... wróciliśmy z Niną. Roczna suką mioritica. Owczarka rumuńskiego. 




Suka żyła na wsi, pełniła swoją rolę jako pies pastersko- stróżujący. Nie ma papierów, pochodzi w prostej linii od psów pasterskich w Rumunii- ojczyźnie rasy. Rodzice są 100% rumuńskimi pracującymi mioriticami. 

Charakter ma przyjemny. Mimo dużych rozmiarów jest psem do opanowania w codziennym kontakcie, aczkolwiek skoczność bywa upierdliwa, bo pokonuje płot bez wahania.... Futro ma gęste, piszą, że wystarczy czesać raz na tydzień... Nie zgodzę się. Miałam tego efekt. Dredy od skóry do końca włosa. Skończyło się strzyżeniem na lwa.....

Nina jest bardzo czujna, czasem może nawet szczeka więcej niż powinna- przynajmniej jeden z sąsiadów tak uważa.... Z rezerwą podchodzi do nieznajomych. Z reszta suk się dogaduje, choć zobaczymy, bo to rasa późno dojrzewajaca. Na razie ustępuje Maszy, ale nie wiem jak będzie za rok, dwa.  
W stosunku do Absorberów- bardzo przyjazna, do Najmłodszego najbardziej, choć trzeba mieć uwagę na jej gabaryty. 

Pełny wzorzec FCI  dostępny jest TUTAJ

Fotki eksterieru z netu



 
Powyżej wyczesane mioritiki. Nasza Nina- naturalny wiejski look 




środa, 3 stycznia 2024

Jak co rok- wciąż to samo.

 Mamy nowy, 2024 rok. Negatywy około Sylwestrowe- huki wystrzałów petard. Mam wrażenie, że na Polakach nie robią wrażenia teksty w prasie, Internecie, trąbienie naokoło, że to nic dobrego. Wiele zwierząt przeżywa w tym czasie wielki stres, często kończący się tragicznie. Dzikie ptaki i inne zwierzęta giną wskutek kolizji kiedy uciekają przerażone lub po prostu stres jest tak wielki, że giną! 

Takiemu bałwanowi jednak czy innej bałwanicy to nie zraża. Dalej kupują, odpalają, wywalają w powietrze hałas i porażające efekty świetlne. A potem- wszędzie zalegające śmieci, bo jak już się odpaliło to trudno już pozostałość wyrzucić. 

Żadne zakazy w naszym kraju nie poskutkują. Jako naród mający chyba we krwi omijanie przepisów i pysznienie się byciem wolnym- już słyszę, jak mówią czy wrzeszczą nawet, że żyją w wolnym kraju i nikt im nie zabroni. 

Tak, kwękam, bo nie mogę radykalnie wsadzić tym osobom tych petard w zad. To sobie ponarzekam. 

Nina bardzo się boi, także w kulminacyjnym momencie musiała czas spędzić z nami. Masza też, choć już może nieco przywykła. Bonita, jako że właściwie głucha i ślepa- więc uratowana odcięciem od tych dramatycznych efektów ludzkiej głupoty i samolubstwa. 

Tupaja i pompon

Dziefczynki w kurniku na pewno też to przeżywają, ale są w stadzie i zaciemnione więc rano zwykle nie widać większych objawów stresu. 

Na osłodę- udało mi się w okresie świątecznym przeczytać dwie książki. Jedna z nich to opowieść o Simonie Kossak pióra jej partnera. Książka lekka, bogata w zdjęcia, ale i ciekawe, ciepłe historie o badaczce puszczańskich zwierząt, wielkiej jej miłośniczce. Przy okazji czuć jak Lech Wilczek miał zbieżne uczucia dla przyrody. Nie dziw, że się dobrze dogadali. 



Drugą lekturą, którą szybko pochłonęłam są opowieści Szarego Wilka czyli Darka Karpia. Lekka lektura, sporo ciekawostek o naszych leśnych zwierzach- w tym moich ukochanych łosiach. 


A w nowym roku- życzę Wam zdrowia, miłości  i ...determinacji 

Kosarz po przejściach