.

.

środa, 18 maja 2022

Nie pielę włóknin

 Tak, bo czasem mam wrażenie, że niektórzy pielą. Muszą mieć tylko brąz plus to co posiali. 
A ja nie. Weszliśmy z M. w metody bezinwazyjne. Dla gleby zawsze starałam się być dobra. Niekiedy wychodziło samo z siebie, czasem- z lenistwa. 
Szacunek jej się należy. 
To dzięki niej mamy możliwości żyć, przetrwać.

Strasznie mi żal jej i złość mnie ogarnia na niecne praktyki rolnicze. Na monokultury, na opryski, zasuszania, zabijania wrogów upraw. Do tego uprawka po uprawce. Zero odpoczynku. Wyssać ile sie da. Potem- przekwalifikować na budowlankę. Dla niektórych byłoby najfajniej.


Ale - o nas. O mnie.

Oczywiście, że wyrywam rosliny, których nie posiałam w skrzyni czy na grządce. Choć nie wszystkie. Bo jak mi wyrośnie rozsiany zeszłego sezonu nagietek czy czarnuszka- zostają. Część wyrywam i zostawiam kładąc do góry nogami. Oprócz mniszków, bo nasiona dojrzeją i hyc! na grządkę.

Nie mielę gleby łopatą czy kultywatorem.
Wysciółkowana jesienią gleba jest wypoczęta, nie zbita- a mamy tu glinę. W miejscu, gdzie chcieliśmy pozbyć się trawy i starych truskawek, położyliśmy kartony i trawę. Pięknie wyszło, tylko przed siewem spulchniłam pazurkami- moim ulubionym sprzętem ogrodniczym. Pazurki metalowe, nie moje.
 
Kosimy dla Kurzych Dziefczyn więc wydaliśmy całe 180 zł zł na kosiarkę pchaną, mechaniczną. 
Mogą kosić Absorbery. Ja lubię też. Dalej, na tym Nowym, czczę chwasty-nie chwasty. Zostawiam kępy pokrzyw, dąbrówki, podagrycznika, kuklika. Nawet ostatnio czosnaczek sobie przyniosłam. A co!


Nasza skrzynia, a ja w ulubionych butach


Dąbrówka- dla trzmieli 

Padało wczoraj. Byłam wdzięczna. Przedwczoraj umyłam okna.
Wdzięczny świat za oknem. 

A kiedy Ktoś poprosi- działam dla Niego. Lubię to i cieszę się, że służą.