.

.

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Książki mojego dzieciństwa

Ostatnio zakurzona z lekka pasja, którą wyssałam z mlekiem. 
W domu rodzinnym książek było dużo. Rodzice czytali, Brat czytał, czytałam i ja. 
Książki się szanowało, rozmawiało o nich. 

Zaraziłam się bibliofilią i w sumie od najmłodszych lat lubiłam czytać. 
Pamiętam zezłoszczoną bibliotekarkę w szkole podstawowej kiedy to przychodziła z propozycją czytelniczą, a ja odpowiadałam- "już czytałam"; kobiecina się nalatała! 

Już wtedy czytałam głównie książki przyrodnicze czy o zwierzętach, oczywiście pisane dla dzieci i młodzieży. 
Był Grabowski z Puckiem i resztą, była Szelburg- Zarębina. 
Potem jednak pojawiała się trudniejsza literatura- tak jeśli chodzi o język jak i o kaliber. 
Jeszcze w domu, bardzo zużytą już książką, przeczytaną parę razy był "Zew krwi" Jacka Londona. 


Czytałam ją w trzeciej klasie. Czemu pamiętam tak dokładnie kiedy? 
A temu, że czytałam ją koleżankom będąc na zielonej szkole, w Zieleńcu, koło Drawska Pomorskiego. Wtedy zielone szkoły to nie był wypad na tydzień ze smartfonem, tylko bite 3 tygodnie. 
Pamiętam to także dlatego, że czytałam tę cudowną książkę swoim koleżankom w pokoju, kiedy leżałyśmy już w łóżkach. 

Drugą, bardzo ważną, bo rozwijającą moje zainteresowania przyrodnicze była lektura "Księgi puszczy" Tytusa Karpowicza. Gruba książka, ale wciągała mnie po same uszy w historie dzików, lisów i jeleni. 


Dalej idąc szlakiem przyrodniczym i zwierzaków- to książki Teodora Goździkiewicza. Tu- tylko jedna, od której się zaczęło: 


Do niej dołączyło jeszcze kilka pozycji tego autora. O psach, o koniach czy ptakach.

Pisząc o książkach małej Tupai nie sposób nie wspomnieć o pasji, która jest nadal, w lekko zmienionej formie (już nie uprawiałabym tradycyjnego jeździectwa)- konie. Tu przykład książki, na podstawie której dokonano adaptacji filmowej i powstał serial "Karino". Książka nosi tytuł "Dziewczyna i Carino" i dostałam ją od mojego Taty. Przeczytana chyba z pięć razy. Zamierzam znów...! 



Odchodząc od polskich autorów, kierujemy się na północ Europy i trafiamy do krainy Muminków. 
Uwielbiam je nadal i mam wszystkie ich części. A zaczęło się od tej : 



Sięgałam też po książki z półek w domu. Tam natrafiłam na cudo, przeczytane trzy razy. "Tajemniczy ogród" to wg mnie lektura obowiązkowa dla każdego :) 


Tajemnic ciąg dalszy i powieści, które - co prawda dzięki filmowym adaptacjom, spodobały się Absorberom. Narnia. 


Wcześniej, wypożyczane z biblioteki. Na któreś urodziny, dostałam od Rodziców to piękne wydanie wszystkich dzieł. 

Wszystkie fotografie książek pochodzą z mojej biblioteczki. 
Mam nieznośną wg niektórych cechę kupowania książek, które wypożyczyłam z biblioteki  przeczytałam i mi się spodobały. 

Obecnie raczej nie kupuję beletrystyki. No, może wyłamałam się, ale też po przeczytaniu wypożyczonej- Tokarczuk, Głowackiego lub Stasiuka czy felietonów Szczygła. 

Aktualnie piszący autorzy nie urzekają. 
Każda z książek jest przeze mnie zaliczana do "przeczytanych- zapomnianych". Łatwo się czyta i równie łatwo zapomina.
Wiem; pewnie są perełki, ale na razie na żadną nie trafiłam i jestem zdania, że najlepiej czyta się klasyków. Zwłaszcza rosyjskich. 

Jak czas pozwoli, popełnię jeszcze post o książkach młodości i ważnych "poradnikach"- choć brzmi to strasznie- na mnie podziałały ;)  

14 komentarzy:

  1. Mój boszsz... moje lektury były podobne. Też był Pucek, Bursztyn i goście, ogrody tajemnicze , Muminki i London. Ja też wracam do książek dzieciństwa, obecnie czytam Muminki na głos mojej wrednej kocie, to podobno działa na koty odstresowująco choć tak po prawdzie to nie wiem czy większego stresa ma kota czy ja z jej powodu. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tupajo, część lektur z dzieciństwa mamy tych samych.
    A jeżeli chodzi o współczesnych Rosjan, czy znasz Wiktora Pielewina? Uważam, że do pięt dorasta, a może nawet kolan czy innych części ciała rosyjskich klasyków. "Mały palec Buddy". Polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki za podpowiedź, może znajdę w naszej biblio :)

      Usuń
    2. Jak nie będzie, to mogę pożyczyć.

      Usuń
  3. Co kilka lat wracam do trzech tomów "Drogi przez mękę" A.Tołstoja:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu mawia, że jest ona rzeczywista...;) ale ja lubię takie długie klasyki

      Usuń
  4. No popatrz, czytałyśmy to samo. Zew krwi dostałam jako nagrodę w czwartej, albo piątej klasie. Strasznie się spłakałam czytając. Księgę puszczy też łyknęłam ze smakiem, choć bardziej mnie wciągnęła jego książka: Władca Doliny Morskiego Oka, o rysiej rodzinie. Moimi jednak najukochańszymi książkami z dzieciństwa są: Dziewczynka z przyszłości- Bułyczowa i Moje ptaki, zwierzaki i krewni- Geralda Durrella. Ale jako bibliotekarka ci powiem, są i teraz cudne książki i świetni autorzy. Każdy dla siebie coś znajdzie, wyciągnij rękę w bibliotece, tak od niechcenia, na czuja, trafi się coś ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Władcę..." też czytałam, ale później. O Durrellu napisze w następnym wpisie (jak się uda ;) ).
    Poszukam, poszukam, może jakaś wyciągnie do mnie stronę...:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jeszcze "Dzieci z Bullerbyn" czytałam i ... nowele Prusa. Naprawdę, mając jakieś dziesięć lat uwielbiałam nowele Prusa:) Lubiłam pana Samochodzika, wszystkie Anie oraz inne książki autorstwa Montgomery, "Klechdy domowe" - chyba sobie kupię na allegro:) Zgadzam się co do "Tajemniczego ogrodu".

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne wspominki, wiele z tych książek też czytałam i lubiłam :). Niedawno też popełniłam kilka wpisów na blogu o książkach dzieciństwa i młodości :). Sporo podobieństw widzę - ja też jak przeczytam dobrą książkę, to chcę ją mieć, więc kupuję. No mam podobny pogląd na współczesną literaturę - teraz każdy może coś tam napisać i nawet wydać, więc mamy zalew podrzędnych książczydeł, ciężko wyłowić coś na poziomie. Uwielbiam klasyków, rosyjskich, polskich, francuskich!

    OdpowiedzUsuń
  8. Do "Tajemniczego ogrodu" dodałabym jeszcze "Małą Księżniczkę" i sporą kolekcję Karola Maya...

    OdpowiedzUsuń
  9. "Pan Samocgodzik".
    "Czarne stopy".
    "Winnetou" i reszta.
    Szklarski - Tomek Wilmowski ale i plemię Dakota.
    I inne książki o Indianach.
    To zostaje w człowieku.

    OdpowiedzUsuń