Tupaja i "chwasty " |
Prawdę mówiąc nigdy nie rozumiałam- a właściwie nie byłam w stanie zaakceptować, że są rośliny/zwierzęta pożyteczne i niepożyteczne. Chwasty. Szkodniki.
Może dlatego, że zawsze patrzyłam na roślinę jako element siedliska.
Tak, oczywiście walczę z perzem.
Z gwiazdnicą wchodzącą na grządki też.
Tylko,że mając wiedzę jaką mam, wiem że dana roślina spełnić może dodatkową rolę. Choćby zioła.
Albo przyprawy, tudzież- w ograniczonej populacji stać się pożywieniem dla owadów, które mając wybór, skosztują jej także- nie tylko czegoś z grządki.
Czym są chwasty?
To niepożądane z gospodarczego punktu widzenia -czyli człowieka gatunki, które złośliwie i przeciwko niemu występują w uprawach.
To najczęściej rośliny silne, o szerokiej specjalizacji, niewybredne co do wymagań glebowych, wodnych czy świetlnych.
Większość ma cechy roślin pionierskich- czyli zasiedlających jako pierwsze daną powierzchnię. Muszą być odporne, silne, zdeterminowane.
I takimi są.
Na dodatek cholernie płodne.
I szybko dostosowujące się do technik agrotechnicznych.
Przykład?
Mniszek lekarski - jak go niektórzy błędnie zwą- mlecz, dmuchawiec potem taki.
W trawniku- o ile jakiś debil go roundapem nie zleje- daje radę.
Często koszony- odrasta. Ma po prostu krótsze łodyżki.
Rośliny te także uodparniają się na pestycydy.
W zależności od tego, gdzie żyją, wyróżniamy chwasty segetalne- które współwystępują z roślinami na polach uprawnych - np. maki, chabry (z poligonu), kąkole; chwasty łąkowe- w runi pastwisk i łąk- takie, które w paszy są nieprzydatne lub szkodliwe - np. szczaw kędzierzawy, śmiałek darniowy (sztandarowy przypadek) oraz chwasty leśne - robinia, czeremcha amerykańska (obydwa gatunki są na dodatek neofitami, a czeremcha bardzo inwazyjna na dodatek), a także chwasty ruderalne.
Tych ostatnich nie wiem czemu się niektórzy czepiają.
Skoro rudera- to co im do roślin, które tam bytują? Ale nie- chodzi o tereny zurbanizowane- pobocza, śmietniska, nasypy kolejowe (ciekawe zestawienie chwastów, oj ciekawe!) czy tereny zwane wydepczyskami.
Na tych ostatnich króluje rdest ptasi, babka szerokolistna, a tworzone przez nie formy muraw dywanowych nazywa się spodzichami.
(Ty spodzicho!)
Temat chwastów nie jest nudny.
To nie tekst na jeden post, bo zagadnień jest masa.
Choćby temat towarzyskości roślin.
Rośliny tworzą krótkotrwałe (gatunki jednoroczne), ale powtarzające się układy.
Oczywiście skład gatunkowy determinowany jest przez warunki wodne, glebowe, a także klimatyczne. Ważny jest jednak rodzaj uprawy.
W Polsce występuje około 30 ugrupowań.
Na podstawie składu gatunkowego chwastów łatwo nam określić warunki glebowe i wodne.
Czyli pojawia się znany termin- bioindykator.
Dzięki temu nawet w okresie suszy, można w okresie wegetacyjnym stwierdzić czy teren jest podmokły lub przynajmniej częściowo uwilgotniony bardziej niż byśmy sobie tego życzyli.
Nie muszę chyba
pisać o wzniosłej roli chwastów (?) jako ziół.
Tak właśnie jest. Większość, jeśli nie wszystkie, mają właściwości lecznicze.
O tym, co mam u siebie pisałam już:
Cóż można uczynić, żeby nie zubażać naszych siedlisk?
Ano- gdzie takiej wielkiej konieczności nie ma, nie wyzbywać się gatunków niepożądanych.
Sama świadomość, że są cenne, bo leczą, bo dają pokarm owadom, bo nasionami żywią się ptaki- niestety niektórym nie wystarcza.
Nie wiem co z takimi począć.
Może...jak w "Psach 2"? Wyrwać...? ;)
PeeS
Już kiedyś pisałam o chwastach. Kto chce- niech zerknie tu.
dla mnie chwastami są ludzie. szkodnikami. psujami. trucicielami.
OdpowiedzUsuńnie ma chwastów. są cudowne, lecznicze rośliny. wszystkie.
choćby tak tępiony podgarycznik. wspaniała roślina na jarzynę, do surówek. w obfitości. i jeszcze leczy.
ech... ignorancja jest wrogiem wszystkiego.
Ja się nie znam na chwastach, ale przyrodę lubię dziką, kiedy jeżdżę na rowerze to takie tereny są najpiekniejsze.
OdpowiedzUsuńjedynie w moim ogródku wyrywa, bo mam mini.
Siostra moja jako znająca się na rzeczy umiała w swoim ogrodzie pogodzić chwasty z warzywami ,uprawą ekologiczną, a warzywa rosły wielkie i smaczne . Takiej smacznej fasolki szparagowej jak u niej to ja już nigdy nie zjem.
A ja niestety w tym roku po raz pierwszy mam zamiar użyć Randap. Z perzem sobie nie radzę. Jest go coraz więcej i więcej. Zarósł mi sad i zadusił maliny, porzeczki i agresty. Teraz już jest w poziomkach i idzie coraz dalej. Juz nie mamy siły go zwalczać bo to walka z wiatrakami.. Pozostaje Randap...
OdpowiedzUsuńNo to będziesz mieć kancerogenne poziomki. Roundupne. Z glifosatem od koncernu jest jak z tytoniem od koncernów, przez dziesięciolecia koncernowy nie szkodził aż w końcu nie dało rady dłużej ignorować jednoznacznych wyników badań ( najśmieszniejsze że tytoń bez wzbogacania jest szkodliwy średnio a bywa nawet leczniczy - Nicotiana tabacum var. koncernensis szkodliwy za to nawet w małych dawkach ;-) ). Kiedyś perz wyorywano, teraz próbują go załatwiać brakiem światła. Pracy znacznie więcej niż przy dupnięciu randem ale glifosat wcale nie rozkłada się tak szybko jakbyśmy sobie tego życzyli a poza tym występuje w towarzystwie połowy tablicy Mendelejewa, która jest jeszcze ciekawsza niż ten nieszczęsny glifosat. No cóś za cóś. A w ogóle to perzyku Roundup tak do końca nie załatwi. Żeby załatwił trza by preparata lać solidnie inaczej perzyk wróci bo on niemal tak odporny jak skrzyp.
UsuńChwast pojęcie względne, pamiętam smak tzw. lebiodki. Ależ mam apetyta!:-)
Dlatego więcej wytrzymałych chwastów niż trawy mam na "trawniku" Rdest ptasi ratuje zieleń przy suszy:)))
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ja po suchym lecie gdyby nie on- nie miałabym nic zielonego w pewnym areale.
UsuńTy w wrotyczu. Piękne zdjęcie. Wrotycz zerwany w końcu lata i pozostawiony w domu zapewnia powodzenie finansowe na cały rok. Umarłam ze śmiechu, jak to usłyszałam, ale... I sypnęło kasą. Od wtedy rwę nowy bukiet każdego lata.
OdpowiedzUsuńDzięki, a wrotycz to ogólnie magiczne i niesamowite ziele.
UsuńDawno temu, kiedy byłam na wsi na wakacjach (miałam jakoś koło 18-stu lat), poszłam sobie na spacer po okolicy i po drodze zrobiłam wielki kolorowy bukiet.. Przyniosłam go do domu, wstawiłam do jakiegoś słoja (bo wazonów u cioci raczej brakowało) i postawiłam na kuchni, której latem nie używano. Ciocia przyszła i mówi: "A gdzieżeś ty narwała takich ładnych kwiatków? - i przyglądając się uważniej - "Przecież to same chwasty!" Nie pamiętam dokładnie, co w tym bukiecie było, ale na pewno chabry, kąkole, ślazówka, rumianki, przytulia, czerwona koniczyna, krwawnik, rdest wężownik, przeróżne trawy, miodunka i żmijowiec... same chwasty?
OdpowiedzUsuńteż tego nie rozumiem ... kwiat to kwiat ! zioło to zioło ! myślę, że słowo chwast kojarzy się z bardziej tym co nie jest potrzebne w ogrodzie... co wcale nie znaczy, że jest czymś złym
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Tupajko,100lat w zdrowiu,szczęściu i dobrym humorze!
OdpowiedzUsuńA dzięki serdeczne! :)
UsuńUcieszyła mnie Pani tą bylicą:
OdpowiedzUsuń"wtorek, 19 kwietnia 2016
Zielnik Tupai
Nie będę się rozwodzić ... TAK
Babka zwyczajna TAK
Bylica pospolita TAK",
bo jakoś nie mogłem powiązać "piołunu" zażywanego przed
wieloma dziesiątkami lat przez mojego ojca (ledwie zarejestrowałem tę nazwę) z bylicą piołunem, o której (ktorym?? pełno wszędzie, choć trudno go spotkać. Teraz się wszystko zgadza: tata zapewne zażywał pospolitą bylicę (pełno jej wszędzie), a nie piołun.
Dziendoberek :)
OdpowiedzUsuńTrafilam do ciebie od Pantery, poczytalam o chwastach i..... zostalam :)
Ciekawie piszesz, musze chyby zmienic moje podejscie do mleczy (czyli Bumbein po niemiecku)
Pozdrawiam :)
Witam i pozdrawiam :)
Usuń