Trędownik bulwiasty |
Zima odpuściła- a szkoda. Śnieg jest potrzebny przyrodzie. Fakt, zwierzętom gorzej znajdować pożywienie, ale to akurat było zawsze. Zimą selekcja naturalna działa pełną parą.
W przydomowych okolicach utrzymuję naturalny stan powolnego rozkładu materii. Stąd- liście na ziemi. Mniej na trawniku, bo część zgrabiona pod krzewy i na kompostownik.
Taki liść, nie dość, że rozłoży się i dożyw glebę za sprawą rozkładających go organizmów to stanowi osłonę gleby przed mrozem, wiatrem- czyli czynnikami erozyjnymi. Na dodatek, takie liście to schrony dla wielu zwierząt- bezkręgowców różnego typu.
Kto obserwuje przyrodę ten wie, że ptaki szukają pożywienia pod takimi liśćmi. Kosy na przykład, bardzo dokładnie przeszukują takie żywe trawniki.
Gałązki z zaschniętymi pąkami, liśćmi to także miejscówki dla zimujących owadów, pajęczaków. sikory bardzo chętnie je przeglądają. Ale też mazurki czy wróble. Mając pod oknem róże, często obserwuję patrolujące je drobne ptaki.
Karmniki- to takie nasze przyzwyczajenie, mam wrażenie. O ile niektórzy pamiętają i zadają do karmników ziarno słonecznika czy inne nasiona, to niestety nadal wielu sypie okruchy, chleb, który jest dla ptaków zabójczy. Ogólnie to sprawa dokarmiania ptaków zimą to pole do dyskusji. Ornitolodzy twierdzą, że dokarmianie sprzyja przetrwaniu niedojdom i w ten sposób osłabiamy miejscowe populacje. To logiczne. Z drugiej strony- trąbi się o tym, że populacje ptaków, nie tylko ich z resztą, nikną. Tyle, że to nie ze względu na brak dokarmiania zimą...
Człowiek wszędzie włazi ze swoimi buciorami. Niszczymy siedliska, przecinamy szlaki migracyjne, otaczamy się mało żywą przestrzenią- bez krzewów, drzew...
Karmnik mamy- zastany. Dokarmiamy słonecznikiem w mrozy- poniżej 10 i kiedy mamy bardzo dużo śniegu. A to zdarza się rzadko.
Tym bardziej będę zawsze mówiła o nadrzędnym- tworzeniu utrzymywaniu takich ogrodów, w których ptaki znajdą cos do zjedzenia. Takie, gdzie nasadzenia krzewów dają im możliwość założenia gniazd, znalezienia pożywienia dla piskląt w okresie lęgowym, a dla siebie - przez większość część roku.
Każdy z gatunków ma swoje wymagania siedliskowe, a jednak - tworząc mozaikę drzew, krzewów i bylin, rzadko koszonych trawników, mamy szansę na obecność w naszym sąsiedztwie ptaków. Głóg, jarząb pospolity, bez czarny czy tarnina- rodzime gatunki krzewów, wspaniale nadają się na żerowiska dla ptaków. Żywopłoty to miejscówki dla pokrzewek czy rudzików. O to też można się pokusić zamiast płotów z tuj....
Odnoszę wrażenie, że ludzie szanują przyrodę, ba nawet deklarują ten szacunek, tylko do momentu, kiedy im osobiście ta przyroda nie przeszkadza. Drzewa są cenne, ale kiedy siedzące na gałęziach ptaki brudzą samochody, to się te drzewa brutalnie przycina. Fajnie obserwować ptaki w karmniku na balkonie, ale kiedy trzeba potem sprzątać, to koniec dokarmiania. Wszystkie rośliny, które nie zostały posadzone lub zasiane, to chwasty i zielsko, więc zniszczyć. Najlepiej potraktować agresywną chemią. Trawnik musi być jak pole golfowe. Nie segreguje się bioodpadów, bo za dużo z tym zachodu. Itp., itd. Takie kwiatki wychodzą w rozmowach na tematy przyrodnicze.
OdpowiedzUsuńChyba trochę odjechałam od tematu, ale mnie to wszystko denerwuje. Na przykład brutalne przycinanie zniszczyło jarzębinę rosnącą przed moim oknem, częściowo uschła, a częściowo zniszczyły ją grzyby. Druga jarzębina, posadzona równocześnie, dogorywa. Przylatywały na nie kwiczoły i jemiołuszki, w tym roku nie widziałam ich wcale.
Tak, tak, niestety także odnoszę podobne wrażenie.
UsuńNiektórym najlepiej by było, gdyby mogli pompować drzewa czy ptaszki, a spuszczać z nich powietrze kiedy już się znudzi. Taka - zmiana dekoracji. Wszystko by człowiekowi było dobrze.
Okazało się, że nasz ogród spełnia założenia żywienia nie tylko ptaków, ale i ssaków. Koziołek sarny wlazł na do warzywnika i opędzlował ten piękny jarmuż, co miał wystarczyć do wiosny.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu twojego tekstu skończyłam dokarmianie sikorek przy temperaturach dodatnich.
Bo skoro to była tylko dla mojej przyjemności. Dam radę.
Pięknie! U nas za to szczury na wybiegu kur zagościły...wrrr....
UsuńObym nie wywołała strajku sikorowego u Ciebie....
Dzisiaj wyglądam na dwór a przed tarasem stoi sobie ta cholerna sarna. 5 metrów ode mnie.
UsuńUff, udało mła się wreszcie zalogować. Mła niczego nie sprząta w Alcatrazie, Posrywek y sus compañeros gdzieś się w ogrodzie zadekowali. Odkąd nie ma śniegu ptactwo radzi sobie same, co u mła oznacza spacerujące pod domem gołębie. Koty są dogłębnie oburzone. Mła jest zdumiona gołębim cwaniactwem, wyśledziły gdzie mła mieszka.
OdpowiedzUsuń