Krótko.
Książka czeka. Łóżko. Herbata.
No.
O mikrobiomie - mikroorganizmach zamieszkujących nasze trzewia juz nie trzeba nikogo przekonywać. A to, że właściwie to one nami sterują dość często- może niektórymi zawsze?- to także wiadome.
Mnie, po dwukrotnym przemarszu wirusów sraczkowych, zdemolowana flora wymagała wsparcia.
Taka depopulacja robi z człowieka widmo, słabeusza w świecie zła, wruaaa! Więc tzreba się zbroić. Najlepiej polepszając warunki życia naszych sprzymierzeńców (lub... nie do końca,ale stojących na warcie w swoim domu).
Zakwasić się dobrymi kiszonkami.
Kapuchę swoją mam.
Ale nie zawsze mam ochotę. I to nie przez kapuściane bąki, bo po kiszonkach spokój jak w oknie cyklonu.
Od Inkwizycji zapas otrzymałam.
Pożarty już w 75%.
Pychota- polecam!
Myślę, że i inne sprawy maja tu duże znaczenie, ale to pozytywne zakiszenie objawiło się u mnie poprawą apetytu i otworzeniem się na "głos organizmu".
Wiem, brzmi dla niektórych strasznie.
Ale to po prostu smak na coś.
I nie chodzi o zjedzenie dziwnych połączeń ala kobieta w ciąży.
A o to, że czujemy ze środka impuls, ze mamy ochotę na konkretny produkt.
Niestety, czasem pojawiają się zaskakujące pomysły, w konflikcie z sumieniem (pasztet- o co chodzi? może witamina B któraś).
Ostatni czas to także wsparcie miedzianą biżuterią.
Pierwiastek ten jest nam niezbędny, a często mamy jego niedobory. Wspomaga układ odpornościowy.
Pierwiastek ten jest nam niezbędny, a często mamy jego niedobory. Wspomaga układ odpornościowy.
Miedź przyspiesza też gojenie ran, działa antybiotycznie, wspomaga leczenie niektórych schorzeń w tym reumatyzmu, schorzeń nerek.
Znana od wielu lat, stosowana właśnie jako biżuteria (przenikanie pewnych ilości przez skórę) w wielu częściach świata (Chiny, Tybet...).
Noszę, ale robię przerwy, wychodząc z założenia, że wszystko w nadmiarze szkodzi ;)
Używam z przerwami. Mam miedzianą, bardzo fajną obrączkę i dwie bransoletki. Jedna pleciona, druga z grawerem :
Znana od wielu lat, stosowana właśnie jako biżuteria (przenikanie pewnych ilości przez skórę) w wielu częściach świata (Chiny, Tybet...).
Noszę, ale robię przerwy, wychodząc z założenia, że wszystko w nadmiarze szkodzi ;)
Używam z przerwami. Mam miedzianą, bardzo fajną obrączkę i dwie bransoletki. Jedna pleciona, druga z grawerem :
Co do wspomnianego wątku delikatności.
W dwóch odsłonach.
Delikatnej.
I twardej.
Rozmowa z Absorberką:
- .. bo on był delikatnym sierotą.
- A co to znaczy, że był delikatnym sierotą?
- No, bo nie miał ojca i mamy, bo mu umarli, ale przygarnął go inny pan i był jego zastępczym tatą.
- aha....
Jeśli zaś chodzi o delikatność w wersji hard.
Pamiętacie strasznego Mikołaja z Tupajowiska vel Zamku? (klik tutaj ).
Pamiętacie strasznego Mikołaja z Tupajowiska vel Zamku? (klik tutaj ).
No więc miał wypadek.
Ale przeżył.
Inaczej- nie byłoby prezentów!
Polecam na florę grzybki tybetańskie. Pijemy z męzem ten jogurt od dwóch lat, z przerwami małymi. Duuużo lepiej się czujemy w brzuszkach i nie tylko. I kiszonki też bardzo. Mikołaj powiadasz, hm... :-D
OdpowiedzUsuńGrzybka miałam kiedyś, ale obumarł.
UsuńMyślę o zakupie, ale chyba jak będzie cieplej.
Lepiej jak zimno. Jeśli myślisz o zakupie internetowym. Poza tym on dobrze znosi mrożenie. Jak robimy przerwę do zamrażarki i już :-)
UsuńO, dzięki Aniu, w takim razie poszukam i zamówię :)
UsuńO tak! Specyfiki Inkwi dobre na wszystko!
OdpowiedzUsuńJa tam się waszego Mikołaja bałam. Nie, żebym mu zaraz życzyła złego, ale jakoś się nie smucę. Przyjemności wszelkich Wam tam.
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńA Mikołaj trafia do wszystkich dzieci...jak w dowcipie...;)
Wesołych, Tupajo:)I delikatnych! :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpozdrówki!