.

.

wtorek, 25 grudnia 2018

O delikatności w różnej odsłonie i miedzianej biżu

Krótko.
Książka czeka. Łóżko. Herbata. 
No.


O mikrobiomie - mikroorganizmach zamieszkujących nasze trzewia juz nie trzeba nikogo przekonywać. A to, że właściwie to one nami sterują dość często- może niektórymi zawsze?- to także wiadome. 
Mnie, po dwukrotnym przemarszu wirusów sraczkowych, zdemolowana flora wymagała wsparcia.


Taka depopulacja robi z człowieka widmo, słabeusza w świecie zła, wruaaa! Więc tzreba się zbroić. Najlepiej polepszając warunki życia naszych sprzymierzeńców (lub... nie do końca,ale stojących na warcie w swoim domu). 
Zakwasić się dobrymi kiszonkami.


Kapuchę swoją mam. 
Ale nie zawsze mam ochotę. I to nie przez kapuściane bąki, bo po kiszonkach spokój jak w oknie cyklonu.
Od Inkwizycji zapas otrzymałam. 
Pożarty już w 75%.
Pychota- polecam! 

Myślę, że i inne sprawy maja tu duże znaczenie, ale to pozytywne zakiszenie objawiło się u mnie poprawą apetytu i otworzeniem się na "głos organizmu". 
Wiem, brzmi dla niektórych strasznie.
Ale to po prostu smak na coś. 
I nie chodzi o zjedzenie dziwnych połączeń ala kobieta w ciąży. 
A o to, że czujemy ze środka impuls, ze mamy ochotę na konkretny produkt. 

Niestety, czasem pojawiają się zaskakujące pomysły, w konflikcie z sumieniem (pasztet- o co chodzi? może witamina B któraś).

Ostatni czas to także wsparcie miedzianą biżuterią.
Pierwiastek ten jest nam niezbędny, a często mamy jego niedobory. Wspomaga układ odpornościowy.
Miedź przyspiesza też gojenie ran, działa antybiotycznie, wspomaga leczenie niektórych schorzeń w tym reumatyzmu, schorzeń nerek.
Znana od wielu lat, stosowana właśnie jako biżuteria (przenikanie pewnych ilości przez skórę) w wielu częściach świata (Chiny, Tybet...).
Noszę, ale robię przerwy, wychodząc z założenia, że wszystko w nadmiarze szkodzi ;)
Używam z przerwami. Mam miedzianą, bardzo fajną obrączkę i dwie bransoletki. Jedna pleciona, druga z grawerem :


Co do wspomnianego wątku delikatności.
W dwóch odsłonach.
Delikatnej.
I twardej.

Rozmowa z Absorberką:

- .. bo on był delikatnym sierotą.
- A co to znaczy, że był delikatnym sierotą?
- No, bo nie miał ojca i mamy, bo mu umarli, ale przygarnął go inny pan i był jego zastępczym tatą.
- aha....

Jeśli zaś chodzi o delikatność w wersji hard.
Pamiętacie strasznego Mikołaja z Tupajowiska vel Zamku? (klik tutaj ).
No więc miał wypadek.
Ale przeżył.
Inaczej- nie byłoby prezentów!


9 komentarzy:

  1. Polecam na florę grzybki tybetańskie. Pijemy z męzem ten jogurt od dwóch lat, z przerwami małymi. Duuużo lepiej się czujemy w brzuszkach i nie tylko. I kiszonki też bardzo. Mikołaj powiadasz, hm... :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzybka miałam kiedyś, ale obumarł.
      Myślę o zakupie, ale chyba jak będzie cieplej.

      Usuń
    2. Lepiej jak zimno. Jeśli myślisz o zakupie internetowym. Poza tym on dobrze znosi mrożenie. Jak robimy przerwę do zamrażarki i już :-)

      Usuń
    3. O, dzięki Aniu, w takim razie poszukam i zamówię :)

      Usuń
  2. O tak! Specyfiki Inkwi dobre na wszystko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam się waszego Mikołaja bałam. Nie, żebym mu zaraz życzyła złego, ale jakoś się nie smucę. Przyjemności wszelkich Wam tam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:)
      A Mikołaj trafia do wszystkich dzieci...jak w dowcipie...;)

      Usuń
  4. Wesołych, Tupajo:)I delikatnych! :)

    OdpowiedzUsuń