.

.

wtorek, 5 kwietnia 2022

Plusy pluchy - czyli każdy czas ma swój czar

Długo czekałam na deszcz. Ziemia, rośliny, wszystko co żyje. Niezrozumiały zachwyt tych, dla których deszcz jest przeszkodą i czymś zbędnym. Być może dlatego, że dla nich woda powstaje w wodociągu lub studni metodą samostanowienia lub zesłania....

Jest zimno, co niestety powstrzymuje mnie przed zakusami siania do gruntu i skrzyni. Przyroda uczy pokory... Cóż, że czas na sianie. Jak dla mnie idiotyczne jest sianie w zimną glebę, przy plus 5 i minusie nocą. I na razie tego się trzymam. Nie zmienia to faktu, że sieweczki na balkonie vel akwarium rosną. 

Pomidory, pory, ale sporo ziół i ciekawostek. Tarczyca bajkalska, serdecznik syberyjski, klip dagga, melisa, tymianek. Parę dni temu posiałam macierzankę, lebiodkę i szałwię. Nie wiem, gdzie to podzieję... Jeśli będzie kłopot- dam znać, może kto znajdzie miejsce...



 Skrzynie popełnił Małż dwie, ale jedna tylko wypełniona. Solidne są, może za wysokie, Zobaczymy. To nasze dziewicze. Mamy teraz ograniczone możliwości korzystania z gruntu więc ten rok będzie przełomowy. Skrzynie i grządki podwyższone. Ciekawam jak nam pójdzie...


Szczeliny od dołu zdecydowaliśmy się mimo wszystko uszczelnić.
Ślimole nie znają litości.


Czas domowy, w cieple, spędzam głównie jako Westa, ale i czas na kreacje innego rzędu niż gotowanie i zabawy z Młodym. Decupage, tkanie, mydła... Na dniach siadam do świeczek woskowych. 














W kuchni też się czasem czaromaruje. Popełniłam chleb, z przepisu od Inkwizycji i wyszedł przedni. Absorber1 nieco kręcił nosem, że z czarnuszką, ale i tak uznanie w jego głosie było, a jak już jemu smakuje to musi być dobrze. 


Przed włożeniem do piekarnika ...

i po upieczeniu

Gdyby mi ktoś dwadzieścia parę lat temu powiedział, że będę mamą trójki dzieciaków, żoną, że będę piekła drożdżowe buły, chleb i robiła pierogi- poradziłabym mu trzasnąć się w łeb. 

Miałam być samotną z wyboru badaczką dzikich zwierząt lub fitocenoz, pracującą w terenie...

I co? 

Nie żałuję, choć czasem brak mi włóczenia się po polach i lasach. Może wrócę do edukacji przyrodniczej w terenie. Kto wie...? 

13 komentarzy:

  1. Macie norniki, karczowniki czy inne potwory podziemne?
    Jeśli tak, to rozważcie obicie skrzyń od dołu gęstą metalową siatką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obiliśmy, a zdarzały się karczowniki....Choć nie tu, ale na części skąd nas wyproszono.

      Usuń
  2. Ach, oprócz tego, że jesteś Westą, to jeszcze i kobietą renesansu!
    A w ogóle to uwielbiam czarnuszkę. Jeśli coś jest z czarnuszką, to od razu lepiej mi smakuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, dziękuję.
      Ja czarnuchę też lubię, zwłaszcza w chlebie i surówce z czarnej rzepy ze śmietaną.

      Usuń
    2. A ja dosypuję również do mizerii oraz sałatki z pieczonych buraków z cebulą, jabłkiem i orzechami.

      Usuń
    3. Ja ostatnio do wszystkiego sypię gałkę muszkatołową :D

      Usuń
  3. Tupaju, kurry z osobowością Dostojewskiego mła urzekły. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak...domyślam się, zestawienie szczególne
      Zastanawiałam się przez moment czy kogoś to nie ukłuje, że mam na półce klasyka rosyjskiego, na dodatek polonofoba....

      Usuń
    2. Eeee tam, jakie ukłuje. Też bywam polonofobem. Kury rzeczywiście super Twórcza Westo, ale te kwiaty!. Kosmosy? Maki? Chleb podejrzewam że też świetny.

      Usuń
    3. Każdy rozsądny raz na jakiś czas jest polonofobem. Niejaki Stefan Żeromski wręcz twierdził że to niezbędne dla higieny narodu - "Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości".

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To decupage, ale wzór ładny. Lubię rudziki i mamy tu swojego jednego. Już przyleciał.

      Usuń
  5. Ale to wszystko fajne. Oczywiście najdłużej zatrzymałam się przy drobiowej desce :))))

    OdpowiedzUsuń