.

.

niedziela, 10 kwietnia 2022

Klebek- jak zrobić swoimi łapkami

 Tak się wynurzyłam kiedyś z foto z małym bochenkiem, w fejzbukowej odsłonie Bloga i zapytano mnie o przepis. 

Tak się złożyło, że Absorberostwo wyżarło już niemal cały chleb z Biedry, ostał się ino żytni, na którego zęby mają długie bardzo. 

- Zrobisz chleb, mamo?

Zrobię. Tyle, że wyszedł nie taki jak chcieli...Ponieważ...

Ich matka, ma pewien rys charakteru, który rzadko pozwala na powtarzalność... Po prostu, nie pamiętałam, której ostatnio mąki pszennej użyłam. Wydawało mi się, że tej, co teraz. A, wypluwka tam!- Innej!.... 



Wyszedł bardziej ceglany, w sensie zwartości choć zakalca nie ma. Ja lubię ciężkie chleby, ale to nie dla mnie miał być. I co- zeżrę sama lub z M.

Podaję co potrzeba

400 g mąki pszennej- i tu był mój błąd, bo dałam mąkę pszenną, ale razową

2 łyżki zakwasu- ja mam tylko suchy

50 g mąki żytniej

2 g świeżych drożdży

300 ml wody

1,5 łyżeczki soli

2 łyżeczki czarnuszki czy co tam kto lubi- ja- to pierwsze 

Wszystkie składniki wymieszać, z tym, że ja mieszam z wodą zakwas i drożdże i dodaję do mąk i soli i czarnuszki. Ma sobie siedzieć w misce 12 godzin. 

Tak, jasne... U mnie zwykle siedzi dłużej, bo coś mi wypadnie....Tym razem było 16, a poprzednio 17 godzin....





Po tym czasie wykładamy ciasto do żaroodpornego naczynia. Tamto ciasto było bardzo kleiste i -co stoi w przepisie, by je przełożyć, należy płócienną szmatkę wysypać obficie mąką, żeby móc je przeturlać do wypieku. To moje dzisiejsze było suche więc mąki użyłam w razie czego, bo niespecjalnie się przydała....


Pieczemy pod przykryciem 20 minut, potem odkrywamy i dopiekamy kolejne 20 min., choć czas może okazać się różny, bo ktoś ma lepszy lub słabszy prąd...Hehe, jest jak jest, ale wiecie o co chodzi. Mój piekarnik na ten przykład grzeje jak głupi więc zwykle schodzę o około 20 stopni niżej i krócej wszystko się wypieka. 


Patrząc na chleb przed pieczeniem pomyślałam, że podobni jesteśmy. Tacy lekko pomarszczeni, hehe...


I cóż z tego. Licznik bije, a my wszyscy nadal piękni i młodzi! Ale- jakoś tak sobie myślę, że lepiej być od uśmiechu pomarszczonym niż od złości i łez. A tym, którym zwiotczenie tego i owego u kobiet przeszkadza- polecam dmuchańce. I wydorośleć, panowie i panie. I - dużo uśmiechu, duuużo! 


O, a tu powyżej, ktoś zgubił swojego banana z twarzy. No, czyj to banan? Czyj?

2 komentarze:

  1. Nigdy nie popełniłam chleba, ale coraz częściej kusi mnie żeby spróbować. Smacznego

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie wygląda ten chlebek/ Do wypieku chleba podchodziłam multum razy i co? No nico, nie mam melodii i w dodatku drożdżowe mi nie podchodzi, a zakwas jakoś tak nie chce być w naszym domu.
    Takie "marszczonki" są cudne i zawsze ich mało:) Bardziej podoba mi się psiuncio niż zgubiony banan.

    OdpowiedzUsuń