Huragan odleciał.
Pociągnął za sobą dwie dachówki. Jedną u nas, drugą u Dziefczynek.
Wczoraj lekko mnie podqurwił- tak mam zawsze kiedy wieje i kiedy jest pełnia. Tylko w czasie tej drugiej bardziej twórcza jestem.
Wiatr mnie nosi.
Wczoraj nosił też ciasto naleśnikowe, które jak guma pływało po patelni. Gdyby nie kojący wpływ obecności Wiadomych, pewnie by mnie dunder świsnął, ale pałeczka patelniowego została przejęta i naleśniki powstały.
Od dziś trochę wolnego.
I dobrze.
Mimo tego- zajęcia częściowo pracowe.
Mimo tego- zajęcia częściowo pracowe.
Dziś mydełko glicerynowe.
Wersja bardzo domowa, bez specjalistycznych naczyń, sesja też raczej robocza; bez wystudiowanych min, serwetek, rozsypanych kwiatuszków i lawendy.
Zanim z Dorą umówię się na mydła sodowe, zrobiliśmy z Absorberami gliceryniaki.
Uważam, że są całkiem całkiem, a jak doda się nieco wzbogacaczy- całkiem niezłe.
Dzieciaki zrobiły z barwnikiem tylko i olejkiem z kiełków pszenicy, z tym że Gniewko użył bazy eko, a Nadka- przezroczystej.
Foremki nie wymiatają, ale ważne, że są ;) |
Stygnie |
Ledwo zastygły.... Plus- rączki myte bardzo często :) |
Moje powstały dwa. Z bazy eko.
Jedno z : olejem z kiełków pszenicznych, olejem rycynowym (wygładza, oczyszcza, zmiękcza; duże powinowactwo do lipidów skóry; poprawia pienienie mydła), nostrzykiem żółtym (przeciwzapalnie, zmiękczająco- głownie dla zapachu kumarynowego), kwiatem nagietka (wiadomo), woskiem pszczelim.
Drugie- z olejkiem z kiełków pszenicznych, masłem kokosowym (bio), olejem rycynowym i świeżym rozmarynem.
Wyglądają całkiem fajnie.
A tu fotoreportaż z działań nieperfekcyjnej Tupai ;)
Domowa łaźnia wodna |
Na świeżo otwarta |
Substraten |
Armagiedon! |
Trochę jak offsianka |
Poza tym to:
Coli i jej córeczka kwoczą.
Przy okazji mam możliwość obserwacji zachowań matki do krwi ostatniej broniącej jaj, z udawaniem złamania skrzydła włącznie.
Coli skrzeczy i udaje połamanie członków górnych, córeczka tylko się drze i stroszy pióra.
W odróżnieniu od matki wysiaduje jaja wirtualne.
Coli- wszystkie, które może doturlać pod siebie.
Mydełka wyglądają fajnie, zachęcająco. Świetny skład. :) Urocze zdjęcia, miło popatrzeć, jak tak wspólnie coś tworzycie. Urocza córka, piękny uśmiech. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłych dni. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńRównież pozdrawiam! :)
Foremki może nie wymiatają, ale mydła z nich wychodzące - wyglądają bardzo ładnie. To dziecię jakieś podobne do Tupai.:-)
OdpowiedzUsuńCałkiem całkiem, rzec można ;)
UsuńNo właśnie też zauważyłam, że Młoda taka jakoś podobna...:D
Swietny pomysł nie tylko na fajne mydła, ale i na podniesienie higieny małolatów :)
OdpowiedzUsuńskład mydełek wzbudził mój zachwyt ♥
Dzięki :) Dla mnie to też duza frajda ;)
Usuńświetny pomysł z tym mydełkami ....moze i ja kiedyś zrobię...:)
OdpowiedzUsuńA to te baze sie kupuje? Kiedy ja robilam mydelka, to scieralam na tarce takie zwykle mydlo i dodawalam pachnidel i barwnikow. Wyszlo cos dziwnego i nie chcialo sie pienic, wiec zarzucilam dzialalnosc.
OdpowiedzUsuńTak- glicerynową, bo jakbyś chciała sodowe robić to większa robota- z odczynnikami. Tu jest baza w postaci bloku, który tniesz, topisz w łaźni wodnej i dodajesz co łaska ;)
UsuńFajne, u nas takich nie widzialam, choc moze i sa, nie interesowalam sie az tak bardzo.
UsuńOoo! ale pachnie pieknie glicerynowo.
OdpowiedzUsuńA gdzie to taką baze sie zakupuje?
Jest wiele sklepów (kupowałam w internecie) z bogatą ofertą. Przez sentyment kupiłam w eco spa, ale są też inne :)
UsuńTej obserwacji kurek to ci trochę zazdroszczę. Mowiesz, że umie udawać złamane skrzydło? Niesamowite!
OdpowiedzUsuńTak. Chyba żeby odciągnąć od gniazda. Podobnie- jak ją lekko odepchnę- przewraca się na bok jak kukła; tylko, że skrzeczy- więc tylko częściowo wygląda na martwą :)
UsuńKura spryciula! No i co ,podkładasz jej jakieś sztuczne jajka, bo troche mi jej szkoda,jak taka pewnie zasmucona, kiedy jej podbierasz.
OdpowiedzUsuńNie mam. Musiałabym z gliny zrobić :) :)
OdpowiedzUsuńKolene zającia z dziećmi na ferie ;) :)
No właśnie te foremki wymiatają, bo mydełka z nich wyszły śliczne!
OdpowiedzUsuńz sodowymi przy dzieciach ostrożnie. a jakby co to jest Soap Calc, czyli kalkulator mydlany. tam sobie wszystko obliczasz i tforzysz. albo sodowe, albo potasowe. wg woli. mi przeszło.
OdpowiedzUsuńAczemu przejszło?
Usuńmimo wszystko są zbyt zasadowe mimo leżakowania. wysuszają. może jeszcze ugotuję rzepakowe z woskiem. ale chwilowo weny brak. generalnie mam fazę na mydło z naszych, polskich produktów. ha! pierwsza we świecie wykonałam klonowe myddełko ☺
UsuńŚwietnie, że właśnie takie foty. Bardzo fajne, bo nie ustawiane, normalne życie widać.
OdpowiedzUsuńMydełka superowe.
pal sześć wygląd foremek ale mydełka wyszły super!! Kurcze, może kiedyś i my spróbujemy? Ale to w przyszłości... pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńAleż Wam wiosna piękna zakwitła!
OdpowiedzUsuńBardzo ładne te mydełka. Lubię kwiatki:) Też robiłysmy w domu niedawno. Mikołaj przyniósł cały zestaw - glicerynę, barwnik, foremkę, pipetkę. Z ogromnym zaangażowaniem te mydła robiłyśmy, w kształcie koników morskich:) Nie sprawdziłam, czy się pienią, bo nie zostały udostępnione do użytku całej rodziny. No i muszę przyznać, że tworzyłyśmy te mydła w bałaganie, przy pomocy słoików i starego garnka. Wasza produkcja wygląda całkiem elegancko!
OdpowiedzUsuńNo pięknie, pięknie, gratulacje...i pozdrowienia
OdpowiedzUsuńA dziękuję, dziękuję ;)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia