.

.

piątek, 19 stycznia 2018

Glicerynowo w Tupajowisku

Huragan odleciał.
Pociągnął za sobą dwie dachówki. Jedną u nas, drugą u Dziefczynek.
Wczoraj lekko mnie podqurwił- tak mam zawsze kiedy wieje i kiedy jest pełnia. Tylko w czasie tej drugiej bardziej twórcza jestem.
Wiatr mnie nosi.
Wczoraj nosił też ciasto naleśnikowe, które jak guma pływało po patelni. Gdyby nie kojący wpływ obecności Wiadomych, pewnie by mnie dunder świsnął, ale pałeczka patelniowego została przejęta i naleśniki powstały. 

Od dziś trochę wolnego. 
I dobrze.
Mimo tego- zajęcia częściowo pracowe.
Dziś mydełko glicerynowe.
Wersja bardzo domowa, bez specjalistycznych naczyń, sesja też raczej robocza; bez wystudiowanych min, serwetek, rozsypanych kwiatuszków i lawendy. 
Zanim z Dorą umówię się na mydła sodowe, zrobiliśmy z Absorberami gliceryniaki.
Uważam, że są całkiem całkiem, a jak doda się nieco wzbogacaczy- całkiem niezłe.
Dzieciaki zrobiły z barwnikiem tylko i olejkiem z kiełków pszenicy, z tym że Gniewko użył bazy eko, a Nadka- przezroczystej. 
Foremki nie wymiatają, ale ważne, że są ;)

Stygnie

Ledwo zastygły....
Plus- rączki myte bardzo często :)

Moje powstały dwa. Z bazy eko.
Jedno z : olejem z kiełków pszenicznych, olejem rycynowym (wygładza, oczyszcza, zmiękcza; duże powinowactwo do lipidów skóry; poprawia pienienie mydła), nostrzykiem żółtym (przeciwzapalnie, zmiękczająco- głownie dla zapachu kumarynowego), kwiatem nagietka (wiadomo), woskiem pszczelim.
Drugie- z olejkiem z kiełków pszenicznych, masłem kokosowym (bio), olejem rycynowym i świeżym rozmarynem.

Wyglądają całkiem fajnie.


A tu fotoreportaż z działań nieperfekcyjnej Tupai ;)

Domowa łaźnia wodna

Na świeżo otwarta

Substraten

Armagiedon!

Trochę jak offsianka
Poza tym to:
Coli i jej córeczka kwoczą. 
Przy okazji mam możliwość obserwacji zachowań matki do krwi ostatniej broniącej jaj, z udawaniem złamania skrzydła włącznie. 
Coli skrzeczy i udaje połamanie członków górnych, córeczka tylko się drze  i stroszy pióra. 
W odróżnieniu od matki wysiaduje jaja wirtualne. 
Coli- wszystkie, które może doturlać pod siebie.

26 komentarzy:

  1. Mydełka wyglądają fajnie, zachęcająco. Świetny skład. :) Urocze zdjęcia, miło popatrzeć, jak tak wspólnie coś tworzycie. Urocza córka, piękny uśmiech. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłych dni. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Foremki może nie wymiatają, ale mydła z nich wychodzące - wyglądają bardzo ładnie. To dziecię jakieś podobne do Tupai.:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem całkiem, rzec można ;)
      No właśnie też zauważyłam, że Młoda taka jakoś podobna...:D

      Usuń
  3. Swietny pomysł nie tylko na fajne mydła, ale i na podniesienie higieny małolatów :)
    skład mydełek wzbudził mój zachwyt ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny pomysł z tym mydełkami ....moze i ja kiedyś zrobię...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A to te baze sie kupuje? Kiedy ja robilam mydelka, to scieralam na tarce takie zwykle mydlo i dodawalam pachnidel i barwnikow. Wyszlo cos dziwnego i nie chcialo sie pienic, wiec zarzucilam dzialalnosc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak- glicerynową, bo jakbyś chciała sodowe robić to większa robota- z odczynnikami. Tu jest baza w postaci bloku, który tniesz, topisz w łaźni wodnej i dodajesz co łaska ;)

      Usuń
    2. Fajne, u nas takich nie widzialam, choc moze i sa, nie interesowalam sie az tak bardzo.

      Usuń
  6. Ooo! ale pachnie pieknie glicerynowo.
    A gdzie to taką baze sie zakupuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wiele sklepów (kupowałam w internecie) z bogatą ofertą. Przez sentyment kupiłam w eco spa, ale są też inne :)

      Usuń
  7. Tej obserwacji kurek to ci trochę zazdroszczę. Mowiesz, że umie udawać złamane skrzydło? Niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Chyba żeby odciągnąć od gniazda. Podobnie- jak ją lekko odepchnę- przewraca się na bok jak kukła; tylko, że skrzeczy- więc tylko częściowo wygląda na martwą :)

      Usuń
  8. Kura spryciula! No i co ,podkładasz jej jakieś sztuczne jajka, bo troche mi jej szkoda,jak taka pewnie zasmucona, kiedy jej podbierasz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam. Musiałabym z gliny zrobić :) :)
    Kolene zającia z dziećmi na ferie ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No właśnie te foremki wymiatają, bo mydełka z nich wyszły śliczne!

    OdpowiedzUsuń
  11. z sodowymi przy dzieciach ostrożnie. a jakby co to jest Soap Calc, czyli kalkulator mydlany. tam sobie wszystko obliczasz i tforzysz. albo sodowe, albo potasowe. wg woli. mi przeszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mimo wszystko są zbyt zasadowe mimo leżakowania. wysuszają. może jeszcze ugotuję rzepakowe z woskiem. ale chwilowo weny brak. generalnie mam fazę na mydło z naszych, polskich produktów. ha! pierwsza we świecie wykonałam klonowe myddełko ☺

      Usuń
  12. Świetnie, że właśnie takie foty. Bardzo fajne, bo nie ustawiane, normalne życie widać.
    Mydełka superowe.

    OdpowiedzUsuń
  13. pal sześć wygląd foremek ale mydełka wyszły super!! Kurcze, może kiedyś i my spróbujemy? Ale to w przyszłości... pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ładne te mydełka. Lubię kwiatki:) Też robiłysmy w domu niedawno. Mikołaj przyniósł cały zestaw - glicerynę, barwnik, foremkę, pipetkę. Z ogromnym zaangażowaniem te mydła robiłyśmy, w kształcie koników morskich:) Nie sprawdziłam, czy się pienią, bo nie zostały udostępnione do użytku całej rodziny. No i muszę przyznać, że tworzyłyśmy te mydła w bałaganie, przy pomocy słoików i starego garnka. Wasza produkcja wygląda całkiem elegancko!

    OdpowiedzUsuń
  15. No pięknie, pięknie, gratulacje...i pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  16. A dziękuję, dziękuję ;)
    pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń