Powiadają, że diabeł mąci przed świętami. Nie wiem ile w tym czarciego działania, a ile ludzkich emocji. Fakt jest faktem- lekko dzisiaj nie było.
In plus:
- warzywa ugotowane, porąbane (u mnie w sałatce widać z czego zrobiona; nie jakieś tam wymiociny po cioci imieninach)
- barszcz czerwony, na zakwasie ugotowany (choć był moment, że miałam wrażenie, że jestem świadkiem cudu fizjologicznego- albowiem zdawało się w pewnym momencie, że gotowanie utwardza buraki...jednak- jak to większość z czasem- zmiękły)
- Absorbery, w czasie największego nasłonecznienia, a przed porą spalania odpadów w kociołkach bliźnich- tfu!- udane. Zakupione lizaki udało się oswobodzić z celofanu za pierwszym podejściem, unikając nawet kąsania i szarpania celem uwolnienia z okowów plastiku. Nie wiem jak producenta, ale mnie to wqrwia, Absorbery też.
- Zdzisław (perlik) trafił do kurnika. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe, bo czasem, ćwierdoląc, można nie zauważyć, jak dziefczynki, siostrzyczka i Titolong już wejdą. A wtedy "zostaję sam jak stoję, z rozsznurowanymi butami" (Fisz, "Sznurowadła") i boje sie wejść, ruszyć przed siebie. Wtedy moja rola- miękko, aksamitnym głosem muszę go nawoływać : "chodź, chodź", no i wtedy lezie do kurnika, ale ciężko przerażony, bo wokół już szarówka.
- trzynaście krokietów z kapuchą z grzybami zrobionych. Krokiety jem tylko raz w roku.
Więc warto, choć w między czasie strzeliły się w domu trzy kupy, było polowanie na mysz, wyciąganie klocków z maszowej paszczy, wrzaski moje na siki, na których o mało nie nawiązałam miłosnego kontaktu z podłogą.
Minus jest jeden.
Myślałam dziś, wspominałam te stworzenia, których nie będzie z nami w ten czas.
Garipem, mam nadzieję, opiekuje się na razie Marta A.
Wielbicielka anatolianów, którą znałam tylko internetowo, ale bardzo mi smutno było na wieść, kiedy odeszła. W tym roku odszedł jej Pies, którego pozostawiła.
Chłopaki pewnie razem hulają po tych łąkach zielonych, za Tęczowym Mostem.
Tylko gdzie w tym wszystkim będzie Olka? Ta (tylko) kura.
Ciekawe czy tam kury mogą latać lepiej niż na ziemi. Może tak?
Życzę Wam wszystkim dobrym ludziom, czytaczom, dobrym znajomym, przyjaciołom-
dobrych świąt.
Z małą ilością mięsa, z dużym gronem miłych sercu istot. Ludzi i zwierząt, roślin też.
Sponsorem mentalno- medialnym tego wpisu była Enya:
Buziaki Tupajko, spokoju!
OdpowiedzUsuńWszystkiego radosnego!
OdpowiedzUsuńDobrych Świąt!
OdpowiedzUsuńOlka znajdzie tam na pewno swoje miejsce, co najmniej posrod milionow polskich gesi, ktore koncza w zoladkach Niemcow na kazde swieta...
OdpowiedzUsuńSpokojnych, Tupajo :*
Radosnych i pogodnych Świąt życzę.
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najświąteczniejszego! I oby Nam się.:-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńDobrego Tupajko. Dla Ciebie, dzieciów i zwierzyńca.
OdpowiedzUsuńTupajko, po burzy wychodzi słońce..
OdpowiedzUsuńDobrego czasu z bliskimi i oby kolejny rok był dla Ciebie łaskawszy !!!
♥
Spokojnych, zdrowych Świąt :) Dzięki za Enyę - uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńA jak ekstrakt z życzeń: żeby aby oby!
OdpowiedzUsuń:)
Przesyłam pozdrowienia świąteczne :)
OdpowiedzUsuń