.

.

środa, 26 marca 2025

Bzz- na dziko

Zawsze ceniłam dzikie piękno. Dość często - sześcionogie. Za sprawą ludzkiego szarogęsienia się, jak wiecie, ze stawonogami- i nie tylko nimi!- niestety coraz gorzej....
Oczywiście można psioczyć, narzekać, qurwami rzucać, można nawet źle bardzo życzyć... Ale można też inaczej, może dłużej, długofalowo, ale- jak dla mnie chyba tak właśnie najlepiej. Uczyć, od podstaw niekiedy. Łopatologia stosowana. A jak nie daję rady i ręce opadają do poziomu glejowego-- zawsze mam jogę i Reiki- to się podniosę na duchu, haha!

Wróciłam z Konferencji Młodych Naukowców, gdzie zajmowali się różnymi aspektami pszczelimi- właściwie od zafałszowań węzy pszczelej stearyną, poprzez ekologię i behawior pszczół dzikich po wykorzystanie pasiek w resocjalizacji nieletnich czy wykorzystanie pszczół w kryminologii sądowej... 
Ja już nie taka młoda, ale zostałam poproszona do Komisji oceniającej wystąpienia, co uczyniłam z zapałem. Jestem wolontariuszem w Górnołużyckim Stowarzyszeniu Pszczelarzy, mąż pszczelarz, a ja stanowię pomost, jak się śmieję- pomiędzy hodowlą i utrzymywaniem pszczół miodnych, a światem dzikich zapylaczy- w tym pszczołowatych rzecz jasna. 
Nie ukrywam, że dzikie jest mi bliższe. Pszczoły miodne otaczane są opieką, leczone, pomaga im się przetrwać zimę. Dzikie owady nie mają tak łatwego życia. Do tego występujący w niektórych rejonach zjawisko pszepszczelenia powoduje, że dzicy zbieracze pyłku i nektaru muszą walczyć o przetrwanie. 

Cieszę się, że odwraca się niedobry trend tworzenia pasiek miejskich. Dotarło do ludzi, że brak pszczół w środowisku nie równa się brakowi pszczoły miodnej. I że przede wszystkim należy dbać o siedliska i istniejące tam bazy pokarmowe, zamiast wsiedlać dodatkowe gęby- a raczej języczki, do wykarmienia....

Prócz własnego zaangażowania w czytelnictwo naukowe, dokształt, staram się czerpać wiedzę u praktyków i czasem tę wiedzę mi weryfikują. I dobrze. Certyfikat- certyfikatem, nauka, doświadczenia, ale udział w kursie Polskiej Szkoły Arborystyki i Dendrologii dał mi wiedzę. Po egzaminie uzyskałam tytuł  Specjalisty do spraw owadów zapylających w warunkach miejskich. 











3 komentarze:

  1. Mam dokładnie to samo zdanie na temat dzikich pszczół. I pomyśleć, że wcale nie tak dawno nie miałam pojęcia o ich istnieniu. Nie miałam pojęcia, że jest ich tak wiele gatunków, nie odróżniałam również gatunków trzmieli, a o pszczolinkach albo smuklikach nawet nie wspomnę.
    To zabawne, ale kiedy ma się wiedzę na temat jakiegoś gatunku, to łatwiej go zaobserwować, naprawdę, u mnie tak to działa :D
    Znasz może blog "Żołna na łowach"? Pewnie znasz, skoro interesujesz się dzikimi pszczołami. Świetny jest, ciągle żałuję, że mieszkam tak daleko, prowadząca organizuje zajęcia w terenie, to musi być fascynujące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Ninko. A bloga znam i cenię. Autorka z resztą była jedna z dwóch prowadzących kurs, który ukończyłam.

      Usuń
    2. Och, super, zazdroszczę

      Usuń