Znów tak samo, bo podobne menu na ostatni dzień roku.
No, może z większą ilością fitoncydów, bo wirus niedoleczony.
Chrzan, cebula, czosnek.
Szampano podobnego trunku nie kupiłam, bo miałam obawy, że nie otworzę i co?
Dlatego winko czerwone, półsłodkie, a raczej w odczuciu pół wytrawne, z Hiszpanii rodem.
Do wieczora przygotowana jestem.
Bielizna pościelowa, jak co roku wymieniona, ablucje dokonane w - UWAGA!- kabinie prysznicowej, w temperaturze plus 19 co jest rewolucją wielką w stosunku do poziomu łazienki dolnej, gdzie jak sami wiecie jest coś w rodzaju komory kriogenicznej....
Umywalka zawisła dziś.
Wszystko dzięki moim Bliskim.
Gdyby nie oni- Tato, Mama i Brat byłoby...
A więcej : nie było.
Wanna narożna się sprzedała- dzięki temu węglarnia wchłonęła tonę węgla co mnie ucieszyło, ją pewnie też.
Życzę sobie, by tak się to możliwie dobrze wszystko plotło.
By tego co lepsze- w nadmiarze raczej, choć wszystko wzbogaca; każde doświadczenie...
Kochani czytacze i podczytywacze,
Kury, koleżanki i koledzy blogerzy- wszystkim Wam życzę wszelkiego dobrego, miłości, zdrowia, orgazmów, dobrego jedzenia, futrzaków wkoło, zielska, mało pomrowów. Wody pod dostatkiem też. Radości z życia i nieulegania pędowi co ogłupia i zabija. Nie tylko tych co gonią.
Prócz moim Bliskim chcę też podziękować Tym Osobom, które pomogły mi w trudnych chwilach, a była to pomoc wymierna- wsparcie totalne. I takie, i takie.
Dzięki raz jeszcze!
Plany na ten czas są- świeżynki do przeczytania :) |
Jagoda w pokrywce od kartonu |