Ruszyłam się z domu.
Młoda miała szczepienie, Młody spóźniony bilans dwulatka, a ja- w Sztygarowie- wizytę u ortopedy.
Zanim jednak nasz zewłok auta wytoczył się poza Jawor, miałam wątpliwą przyjemność obcowania z wydziałem komunikacji w jaworskim starostwie.
Tym razem ominęły mnie wpienienia z powodu obcowania z urzędnikami, za to ciśnienie ponad normę podniósł mi stary dziad.
Dziady bywają różne.
Niektórych da się znieść, niektórych nie.
Ten doprowadził mnie do zaciśnięcia gardła...A wierzcie mi...Naprawdę, chyba tylko ostatki dobrego wychowania mnie powstrzymały.
Zająwszy kolejkę usiadłam sobie w poczekalni i czytałam mądre wywieszki na drzwiach pokoju pań i pana z wydziału.
Większość czekała na przerejestrowanie, ja po dowód rejestracyjny...
No, musiałam odebrać i już ;)
W tzw. międzyczasie dowiedziałam się, że muszę jakiś kolejny wniosek wypełnić i mieć pokwitowanie policyjne. Nie miałam.
Poszłam do Kamaxa i Absorberów po długopis, a kiedy wróciłam tłum pod pokojem zgęstniał.
Doszło paru panów.
Oczywiście okazało się w międzyczasie, że już nie jestem po panu w czapce, bo jakiś dziad, z aparatem nadawczym w uchu, twierdził, że nie stałam w tej kolejce, że przyszłam dopiero i w ogóle jestem chamską i kłamliwą młodą (sic!) kobietą! (aż dziw, że żadne psie panie nie poleciały...).
Nie pomogły tłumaczenia pana w czapce, że pani stała, że poszła i wróciła, że on o tym wiedział.
- "Kłamstwo nie potrzebuje adwokata!"- zaburczał dziad i przesiadł się bliżej drzwi
Czułam wzbierajacą w żyłach krew i obawiałam się, że strzyknę jadem w końcu, bo nic mnie tak nie wpienia jak ludzie, którzy nie słuchaja innych, uważają się za ofiary i kłamia w żywe oczy.
Starość nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem.
Kiedy pan w czapce wyszedł, wniknęłam drogą prawie osmotyczną, do pokoju i udało mi się- o dziwo!załatwić sprawę.
Kiedy wyszłam, usłyszałam wiązankę o chamkach i innych tam, a odniosłam się do tego zdawkowo, bo mi jeszcze jakiś dziwny szacunek do siwizny na łbie pozostał.
Wizyta u ortopedy też była wesoła.
Trafiłam już do innego, bo tamten
pseudo lekarzyna nawet na moją nogę patrzeć nie chciał.
Tu też było wesoło, bo usłyszawszy zza drzwi -"Proszę"- weszłam, ale bynajmniej nie zostałam zauważona przez lakarza i pielęgniarkę.
Rozmawiali zapamiętale o problemach zatrudnienia młodych ludzi po zarządzaniu...
- Weszłam, bo słyszałam proszę- tak mi się powiedziało, bo czułam się jak u dr Hausa, albo w jakimś sitcomie.
Po ujawnieniu swojego nazwiska rodowego, pan doktor zapytał co mi jest, a ja zdecydowanie odparłam, że dalej to samo i zapytałam czy chce obejrzeć moją stopę, bo poprzedni lekarz nie chciał.
Doktor wykazał się zbliżonym do mojego poczuciem humoru i stwierdził, że skoro przyszłam nie kulejąc, stopy obydwie posiadam, to i oglądać ich nie musi.
Ale obejrzał.
Ba! nawet chwycił mnie za moja smukłą pęcinę!
Opuchlizna mała, bo mała ale jest, jakiś taki przykurcz palców....
Znów okazałam sie wredna pacjentką, bo laktujacą....
- Zapiszę pani zabiegi. JAK pani przestanie karmić, to będzie można coś zrobić.
Czyli- wreszcie będzie można zapodać jakieś farmaceutyki, bo tak to kicha totalna.Nie można mnie skanalizować żadnym sterydem czy innym tam lekiem.
Mam skierowanie na 10 zabiegów; takie tam magnotronik i inne, co to nie pomoże, ale nie zaszkodzi.
A w ogóle to mam szeroko rozstawione palce u stóp (nie wiem, może brak mi błony pławnej?), miałam dwie ciąże i wszystko ma wpływ...
No pewnie, bąk puszczony przez Eskimosa zapewne też...
Efekt motyla normalnie....
Wczoraj na FB, znany przeze mnie fotograf Grzegorz Bobrowicz napisał krótko o bujance.
Piękne to owady i bardzo ciekawe.
Czasem udawało mi się je oglądać i zawsze byłam pod wrażeniem.
|
szeptyprzyrody.pl |
Bombyliidae- nazwa łacińska kojarzy się - przynajmniej mi z bombowcami, a tak poza tym z trzmielami, bo równie puchate (Bombus), ale już nie tak milusie dla innych owadów.
To muchówki, których osobniki dorosłe są nektarożerne, a ich larwy prowadzą pasożytniczy tryb życia.
Pasożytują błonkówki, muchówki, motyle i prostoskrzydłe (np. szarańczaki).
U niektórych gatunków występuje nadpasożytnictwo (pasożytują spasożytowane larwy owadów).
Owady te są wybitnie ciepłolubne, preferują siedliska kserotermiczne, stepowe; spotkać je można na leśnych przecinkach z roślinnością kwitnącą, na łąkach, przydrożach.
Charakterystyczna długa ssawka jest nie do niezauważenia, poza tym ten lot- zawieszone nad kwiatami spijają nektar.
Rzeczywiście wyglądają przy tym jak puchate koliberki.