Absmak czuję.
Sąsiadka się na mnie wypięła.
Nie dokładnie, ale- udaje, że mnie nie zna.
Chyba wiem czemu.
Ano temu, że pewnemu dobrze impregnującemu się panu, w złości lekkiej wyznałam, że owa sąsiadka czasem chyba śmieci puszcza z dymem.
Dajcie spokój.
Otwieram sobie okno wieczorem, żeby przewietrzyć,a tu miast świeżego paszowickiego powietrza z dechem Ducha Pustelnika, wpada mi smród węglowodorów- tu wcale nie aromatycznych.
Jak więc się nie wpieniać, gdy sąsiadka przeprowadza znaną polaczkom metodę segregowania odpadów na te, które spala się w dzień i te, które spala się nocą.
Że nie wspomnę, że mieszkając z młodymi i wnuczkiem, mają mniejszy kontener niż my!
U nas dostawiony większy (240 l) stoi obok naszego (kupiony), a w nim po 2 tygodniach uśmiecha się do mnie szary popiół z kotła. Gdybym miała pomieścić w mniejszym i popiół (i dyament :), i odpady- przyznałabym sobie medal.
Na razie przyznaję sobie wyróżnienie z tytułu utraty wagi.
Jeszcze nigdy nie wyglądałam tak dobrze w swetrze za zadek, w paski (sweter, nie zadek) i nie miała kompleksu, że mi on coś optycznie powiększa!
Wygramoliłam się z Absorberami z infekcji wirusowej, która nam znów przyprawiła gluty po pas i kaszle a la suchotnicy, ale już od poniedziałku dajemy czadu na dworze.
Pogoda przednia...była, bo w tej chwili za oknem chmurzyska usilnie próbują mnie wpienić.
Nooo...chyba, że zwiastuje to śnieg. Jestem za!
Wiem, że wielu będzie się pieklić, rzucać mięsem i pomstować, ale mam to głęboko w nosie.
Ba! Wiem, że będę odśnieżać, bo jestem teraz w domu i wcale mnie to nie przeraża.
Czasem zastanawiam się czy nie mam w genach jakichś zesłańców syberyjskich, bo im ciężej tym czasem bardziej mi się podoba- oczywiście tylko wtedy jeśli sobie z przeciwnościami radzę;)).
Albo to nie geny, tylko...głupota..;)
Na razie tylko z lekka nas przymraża, nawet nie na tyle, żeby węglarze mogli bez rwania darni i szastania błotem w koło wyjechać.
Wczoraj przyjechał upragniony węgiel.
Z nowego składu. 26 kJ, orzech. Po obejrzeniu z bliska- orzeszek raczej, ale cóż- najtańszy.
Całe 649 pln za tonę.
Zobaczymy ile wart jest ów opał.
Drewno za czas jakiś.
Na razie idą resztki płotu. Próchno, bo próchno, ale ratuje.
Zaraz przypominam sobie uchwałę krakowskich radnych o zakazie palenia w domowych kotłach węglem.
Ustala się czas przejściowy na dostosowanie domowych źródeł ciepła. Znaczy- wchodzi w rachubę gaz i prąd. Kominki opalane drewnem zostają, ha, ha....
Absorbery mnie wykańczają czasem.
Totalne stereo.
Jedno w jedną stronę, drugie - w drugą.
Wiem, że czas to odległy, ale ostatnio zastanawiam się, jak im będzie szła nauka w szkole.
Jaki poziom osiągnie polska oświata i metody ogłupiania dzieci, a później młodzieży...
Ile spocznie na nas, rodzicach, by wypuścić z gniazda mądre i radzące sobie dziatki?
Ufam, że jakoś się uda.
Ano...mam nadzieję, że nie dołączą do rzeszy, obecnych już analfabetów, którym drzewiej kojarzy się z drewnem, a kondominium (choć samo słowo i ten, który go użył wywołuje we mnie dość ambiwalentne uczucia) jest minimalną formą zabezpieczania się przed seksem.