Wczorajszy dzień zaczął się smutno.
Umarła Perła.
Ostatnia z dwóch córek Oli.
Ostatnia z dwóch córek Oli.
Już dość cieżko się poruszała.
Widać było, że nie jest w dobrej formie- oprócz masy, bo chuda nie była.
Prócz wyróżniającego się wyglądu była kontaktową Znosicielką.
W hierarchii całkiem wysoko, pod koniec życia traktowana z szacunkiem.
Stąd też myślę znaczna waga, bo żadna z kur nie przeganiała jej od jedzenia.
Nawet Zdzisław vel Zaraza Ziemniaczana, jakby też jej folgował.
W hierarchii całkiem wysoko, pod koniec życia traktowana z szacunkiem.
Stąd też myślę znaczna waga, bo żadna z kur nie przeganiała jej od jedzenia.
Nawet Zdzisław vel Zaraza Ziemniaczana, jakby też jej folgował.
Nieuchronność odchodzenia...
Szkoda tylko, że żyją tak krótko.
Miałam nadzieję, że jako "urodzona" tu, nie w wylęgarni miała szanse na dłuższe życie.
Miałam nadzieję, że jako "urodzona" tu, nie w wylęgarni miała szanse na dłuższe życie.
Na niej kończy się historia kur Olkowych.
Podobnie jak reszta Dziefczynek, myślę, że miała dobre życie.
Może wiecej trawy i jakiś sad by się przydał, ale źle jej raczej nie było.
Zniosła jajko -to zniosła, nie- to nie.
Bez napinki.
Bez napinki.
Zasnęła wśród swoich.
Absorberka, jak zwykle na swój sposób przeżyłą stratę.
Zmalowała na szybko obrazek.
Zmalowała na szybko obrazek.
I jak zwykle kreatywnie, bo Perłę umieściła...w morzu.
-
Absorber postanowił Tupaję inaczej pocieszyć. Robiąc instrukcję do budowy smoka własnego projektu.
A sama Perła- pewnie hula juz po zielonych łąkach z Olą, Pepitą, Heleną i całą resztą dzielnych Znosicielek.