Nie mogłam się nadziwić, kiedy pojawiając się po raz drugi w wydziale komunikacji, zastałam brak kartek o konieczności zapisywania się na termin do załatwienia sprawy.
Tutejszy wydział napawał mnie wszystkim co najgorsze można czuć jako petent w urzędzie.
W czasie, kiedy jeszcze mój brzuch nosił w sobie młode, w całkiem wysokiej ciąży załatwialiśmy z Kamaxem sprawy związane z rejestracjami aut w innym powiecie i już wtedy się działo, oj, działo. Skończyło się na odręcznym piśmie- skardze na działanie wydziału.
Poskutkowało; znalazł się pasujący mi termin i panie były miłe.
Wracając do wątku, przy drugiej wizycie (minął równo tydzień, wtorek po wyborach- nie wiem czy ma to jakiekolwiek znaczenie), kartki zwiało, okazuje się, że auto można zarejestrować w jeden dzień!
Aby się z tego szczęścia nie posikać, postanowiłam sobie tę radość podzielić na raty i wróciłam do urzędu za tydzień, czyli dziś. W kolejce z panami, gadałam o "jajach" z załatwianiem spraw i o tym, że nie ma bata na urzędaskie dupska, choć są i tutaj ludzie i da się?
|
omon.pl |
Da się, ale nie w tym wydziale.
Duży wkład w zachowanie tych ludzi mają petenci, przyjmujący często nadal, a kulktywowane w ciężkich czasach komuny, postawę poddańczą. Utrwalają w ten sposób zależność zgoła odmienną od tej, która jest normą w innych krajach. To urząd jest dla obywatela, a nie odwrotnie.
Brak możliwości weryfikacji znajomości przepisów czy po prostu zasad dobrego wychowania i kultury pracy, powoduje, że ludzie mierni zajmują stanowiska i nic tego nie może zmienić. No, chyba, że wymiotą kogoś po zmianie władzy, ale z reguły i tak lecą ci z wyższych stanowisk, a nie klepacze.
Znów nie uczymy się od mądrzejszych. Marzyłby mi się system punktowania urzędasów. Przynajmniej byłby na nich jakiś bat.Lub marchewka. To działa oczywiście w obie strony.
Siedziałam tak sobie z oddłubanymi tablicami od nowego-starego Tupajowozu i czekałam na swoją kolej. Pan obok był za mną, ale wyszedł wcześniej. Pani kazała mu wejść z pokwitowaniem (oczywiście kasa piętro niżej, bo po co przyjmować wpłatę kolejnego pseudo podatku w tym samym okienku; dbają o nasze zdrowie- fitness w korytarzach starostwa!) od razu; ja miałam czekać na wezwanie.
Rozwala mnie to, po prostu. Kraj absurdów.
Starostwo lubińskie tak dla odmiany to swoisty folklor. Nie wiem jak teraz, ale za czasów mojej pracy w H.S., szef mój żartował, że muszę się przejechać tam i zobaczyć aktualne trendy w ubiorze pań. Nie muszę chyba wspominać, że głównie były to niemal gołe brzuchy, stringi jak proca wystające z leginsopodobnych portek czy koronkowe body pod marynareczką.
Tupajowóz oznaczony do jaworskiego powiatu, oleje wymienione. Oby służył. Całe 6 lat młodszy od Foxa, hre hre, co nie powala, ale...
Foxa jakby kto miał serce i powołanie- naprawiłby pewnie i jeszcze pojeździ. Ja już nie miałam sił, kasy na co rusz wydatki po parędziesiąt- paręset złotcy, a auto dalej ma problem. A jeździć trzeba.