Idziesz prawie zaraz po śniadaniu, wyjmujesz pranie z bebechów pralki.
Kiedy je wieszasz, wilgotne, nie parują jeszcze jak zimą, ale wiesz, że musisz je wieszać szybko.
Dzień krótki już.
Patrzysz pod nogi, bo znajdujesz odrętwiałe pawiki i admirały.
Sadzasz je na kosmosach, ale z dala od kur, bo mogą zadziobać.
Szczeble furtki posklejane przędzą krzyżaków, martwe robotnice szerszenie leżą pokotem.
Jesiony sypią już listowiem, a nadgorliwcy już tną.
Dobrze, że nie w sezonie lęgowym, ale jednak...
Doba mi się skróciła.
Praca na pełen etat.
W zawodzie, rzec można.
Bazując na wiedzy i zainteresowaniach brnę w różne tematy, ogarniam stada małoletnie i cieszę oczy znajomymi widokami.
W domu czasu mniej.
Częste wieczorne agonie.
Kicia dochodzi do siebie po wypadku, ale pewna niesprawność zostanie.
Coraz częściej myślę, że ją jednak ktoś kopnął...
Nowe kocię czeka na wizytę u weta.
Małe, wiejskie, podrapane; niepewna jestem, chyba raczej Julian, ale może Jula.
Mądre; po wieczorze już zakuwetkowane.
Śpi w transporterku. Woła w nocy o żarcie.
Wstaję.
No, bo jakby inaczej?
Nie mam czasu ostatnio na bloga.
A jak mam to czytam. Książki.
Albo żyję.
;)
Julian? |
Oznaczanie z Absorberką |
Przy Małych Organach Myśliborskich |
Absorber w bzach |
...buraki kisimy |
W terenie często...i bardzo dobrze! |