Wiedziałam, że w tę niedzielę nie będę się nudzić.
Pogoda miała dopisać- dopisała.
Absorbery wywiało z K. do teściów.
Tupajowisko wolne. Tupaja- też.
Oczywiście, po lekkim śniadanku- musowo razowiec z gzikiem ze szczypiorkiem i porannej kawie, zabrałam tałatajstwo i - jak zwykle uderzyłam w Bazaltową.
W sumie można mi się dziwić, że ciągle tam jeżdżę.
A jednak.
Kto zna przemiany runa i następstwo roślin po sobie- zrozumie.
Wreszcie posypały się moje ulubione geofity- przylaszczki, do tego, dla kontrastu- zawilce gajowe.
Z geofitów rozpędzonych we wzroście, muszących zdążyć przed wypuszczeniem liści przez panujące tu buki, jawory i lipy oraz krzewy, przoduje tu także szczyr trwały
Pojawiły się już marzanki wonne
Na obrzeżach, gdzieniegdzie w zaburzonym siedlisku przycupnął podbiał
A my sobie idziemy...
Czasem przysiądziemy.... |
Patrzymy sobie na drugie życie drzewa.... |
Pijemy sobie.... |
Zbliżamy się do drogi wiec mus się uwiązać |
I wróciliśmy do domu.
Żeby nie było, że to koniec aktywności.
Qrnik po raz drugi pobielony.
Potem, przeszłam się parę razy koło sterty kamieni pod płotem i mnie naszło....
Skalniak...
Ale taki bardziej dziki.
Z miejscem dla pożytecznej fauny.
Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia "przed".
Po- wygląda tak (ma około 4 m szerokości), czego na zdjęciu nie widać, bo zrobiłam fotę sześciu kamieniom...:D
Dodałam doniczkę z patykami plus parapety z naszych okien , z dziurami do zamieszkania. |
Na razie czeka i koty do niego srają...
Skoro już jesteśmy po drugiej stronie domu to- a co! Też mam swoje geofity:
Mój zawilec |
Mój ziarnopłon |
W ogóle to takie tereny przy domu, bo ogródkiem tego nie nazwę, zapuszczone z lekka, to raj dla wszelkich organizmów. Można gadać, że zarośnięty, można się wściekać...
Tylko jak popatrzysz ile tu życia to zaraz ci jakakolwiek złość przechodzi.
No chyba, że jesteś pustogłowym wielbicielem chwastoksów tudzież Randapowcem.
Trzmiele matki się uwijają, inne błonkówki też. Z motyli latolistki cytrynki i rusałki pawiki, dla których trzymam część pokrzyw oraz rusałki ceik. Właściwie to pierwsze wiosenne motyle. Zimują osobniki dorosłe więc wyleciały już z budynków, stodół czy stosów gałęzi- o ile ich nikt nie spalił.
Wszystko żeruje na także obecnie zalewającej Tupajowisko jasnocie różowej.
Po 4 godzinach pracy, zafundowałam sobie sałatkę z podagrycznika, jajka z rzodkiewką, kiełkami i szczypiorkiem.
Podagrycznik świeżo wyjęty z wrzątku |
Finalny efekt na talerzu |
Bo, gdy nie ma dzieci...Tupaja lubi sobie potupać.
Przy głośnym....;)