Czekałam, czekałam...no i się doczekałam!
Byłaby wczoraj, ale listonoszowi rozkraczyło się auto i po naprawie elektryki dopiero dziś dostarczył.
Paczkę od Ondraszy!
Poszczęściło mi się i wygrałam u niej Candy!
Nie umiem w takich przypadkach zachować spokoju i wrodzona niecierpliwość każe mi zabrać się do destrukcji opakowania i szlachtowania sznurka.
Nawet zupę zostawiłam!
Śmiać mi się chce zawsze w takich chwilach, bo latam po pokojach, szukam nożyczek, odpowiadam w locie Absorberom, podnoszę coś z podłogi (co upadło oczywiście), zamieszam w gotującym się makaronie do drugiego i takie tam inne jeszcze.
Ondrasza mnie uszczęśliwiła.
Nie dość, że qbas przepiękny- dla mnie- owadziary i chlorofiloluba deseń przedni.
Jest łączka, są motyle, jest i trzmielu.
Podkładka także florystycznie dotknięta.
Kubeczek z pokryweczka i sitkiem, co by z fusów wróżyć nie można było, a i na zębach pokazywać.
Do naparzania, mimo, że jestem obecnie kofeinowa, moja ulubiona zielona, z płatkami jaśminu.
Herbatę tę znam, bo kupowałam ją kiedyś często.
Była u nas (kiedy jeszcze mieszkałam w Lubinie) łatwo dostępna.
Firma, która ją "produkowała" znajduje się w Lubinie, a właściciel- bardzo sympatyczny Pan, jest mi osobiście znany, jako, że był częstym bywalcem firmy, w której pracowałam.
Z czystym sumieniem mogę polecić sklep internetowy Five O'clock .
A przesłana mi herbata nosi logo Tea Club, który należy zresztą do sieci Five'a.
Całości herbatowego "wypasu" dopełnia mieszadełko z cukru trzcinowego (czyż tak?) i słoiczuś konfitury pomarańczowej.
Ale- to nie wszystko.
Ondrasza zadbała także o mój "ogród".
Piszę w cudzysłowie, bo tyle jeszcze przed nami, żeby coś z niego pięknego i pożytecznego zrobić.
Choć pożyteczny to on jest na pewno dla wszelkich owadów żyjących pod masakrycznie rozbuchanym perzem, w zaroślach odroślowych śliw i bzach czarnych.
Wraz z odręcznie wykaligrafowanym listem z gratulacjami i życzeniami powodzenia w wysianiu i wysadzeniu roślin, zastałam cebulki szafirków, czosnku Ostrowskiego i krokusów.
Już przemyślałam gdzie je posadzę i myślę, że będzie im dobrze.
To teraz, a na wiosnę- są nasiona kosmosów, aksamitek i nagietków.
Nagietki i aksamitki bardzo lubię.
Kosmosy z resztą też, także Ondraszo! Dziewczyno- strasznie mnie ucieszyła ta przesyłka od Ciebie!
Wzniosłam już Kubkiem toast, za Ofiarodawczynię no i za wspaniałą przyszłość nasadzeń :)
A herbata...szkoda, że nie weszła do pudełka, które to z kolei mam od Inkwizycji .
-----------------------------
A ja uwijam się jak mogę.
Październik daje nam fory; ciepło, popracować można by w ogrodzie, na podwórku.
Można by.
Czasem mi się udaje, a czasem nie.
Absorberce ostatnio ciągle coś przeszkadza. W ogóle jakaś taka się mazgajowata zrobiła.
Mam nadzieję, że to przejściowe.
Dziś miałam w planie wyrwanie perzowi kolejnego paska ziemi, ale się nie udało.
Rozryczała mi się baba i już.
Trzeba było wracać.
Poszła wcześniej spać.
A tu tyle roboty jeszcze.
Chciałam powyrywać pokrzywy, przyciąć bzy, zrobić porządek z tymi odroślowymi śliwkami.
Poprzycinać na tyle, żeby dzieci oczu nie wydłubywały sobie, a co mniejsze i da się sekatorem- to ciach.
Śmiałam się ostatnio z Kamaxem, że na ten ugór z trawami, perzem i śliwkami to by się nam żywa kosiarka kozia przydała.
Może... kiedyś?
-----
P.S.
Z racji dobrego nastroju, jak dopełnienie.
Kiedyś już o tym pisałam.
Piosenka z Teległupków, od minuty 15:00 do 21:15.
Wymiękam przy śpiewie owieczek....
(Pozdrowienia dla Rogatej!)
P.S.
Z racji dobrego nastroju, jak dopełnienie.
Kiedyś już o tym pisałam.
Piosenka z Teległupków, od minuty 15:00 do 21:15.
Wymiękam przy śpiewie owieczek....
(Pozdrowienia dla Rogatej!)
Ale fajne prezenciki! Muszę chyba założyć blog, bo bez tego mam małe szanse, chociaż czasem dostaję fory, nie powiem.
OdpowiedzUsuńDo wyrywania paska perzowi przymierzam się i przymierzam, i przymierzam...
Zakładaj, zakładaj! Po trzykroć: zakładaj!:)
UsuńAleż fajny kubeczek :-)
OdpowiedzUsuńCóż Absorberka widocznie coś przeżywa....
Dobrze,że ja nie muszę wyrywać żadnych perzów...
Niedawno stękałam na harówkę w Kaczorówce, nie minęło dużo czasu, a ja już tęsknię. Tam przynajmniej odpoczywałam psychicznie, choć natyrana fizycznie z własnej nieprzymuszonej woli.
OdpowiedzUsuńBardzo ladne prezenty, kubełek sliczny. miałam się zapisać, ale tak nie wypada od razu po odkryciu bloga. Poczekam na kolejne candy.
No cieszę się, że dotarła "cała i zdrowa":) Fajnie, że nasionka się przydadzą. Przypomnisz sobie o mnie wiosną i latem:)
OdpowiedzUsuńA na perz kozy najlepsze, ale uważaj, podobno żrą i skarpetki ze sznura...Pozdrawiam!
Lubin - w Lubiniu
OdpowiedzUsuńa nie w Libinie
Jak możesz robić takie błędy w nazwie miasta, w którym mieszkałaś???
A.
moim zdaniem "w Lubinie" (jak Lublin czy Konin...)
UsuńRacja, w Lubinie - zgodnie ze Słownikiem Poprawnej Polszczyzny na stronie 1430;) Pozdrawiam Lubin i bezbłędne lubinianki;)
UsuńDrogi Anonimowy A.
UsuńJak byś powiedział: w dupie czy w dupiu? To stare, lubińskie powiedzenie na takie wymądrzałki pseudo polonistów.
Właśnie tak Tupajo, tak nam tłumaczyła w liceum nasza koleżanka z Lubina
Usuńteż znam tę wykładnię z dupą :) (ale nie śmiałam jej przytaczać;))
UsuńLubin, w Lubinie
UsuńLubiń, w Lubiniu
Tak myślę;)
Fajna paczuszka Tupajko:)
OdpowiedzUsuńGratuluje wygranej, prezenty świetne i bardzo dobrze że poprawiły nastrój . Trudno przy małych dzieciach ogarnąć ogród .Pozdrawiam cieplutko dawno mnie tu nie było.
OdpowiedzUsuńStartowałam i ja, alem nie wygrała, tym bardziej gratuluję Tupajko, bo kubas zacny;))) Absorbery wyrosną na ludzi, każdy wiek ma jakieś swoje fochy;) Księżniczka teraz np. ma schizę, że jak wyjeżdżamy z domu to jej koledzy się podkopią pod jej pokój;) Czad!
OdpowiedzUsuńWspaniała paczuszka i tyle pięknych prezentów.Walki z perzem nie zazdroszczę może faktycznie coś rogatego albo grzebiącego by się przydało.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŁa, jaka fajna paczucha, też bym się taką nacieszała ;)
OdpowiedzUsuńAbsorberki mają humorki, jak i starsze babeczki mają czasem ochotę niewyjaśnioną popłakać w poduchę ;)
Ale Ci zazdroczę, a właściwie to cieszę się z Tobą, tak uwielbiam prezenty i to zwłaszcza takie słodkie!
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej. Piękne prezenty. Kubek boski. Gdybym nie miała jakiejś awersji własnoblogowej, to wpisałabym się była do tego candy, ale trzeba było posta pisać. A ja nie mogę. Niemoc mam niewyobrażalną.
OdpowiedzUsuńNo szkoda Pacjanie, bo brak Twojego pisania.
UsuńPiękna wygrana, gratuluję:))) Walka ze śliwkami i perzem też to przerabiałam:(
OdpowiedzUsuńGratuluje wygranej! Prima sorcik!! A i w jesienna slote profilaktycznie bedzie sie z czego napic herbatki na rozgrzewke :)
OdpowiedzUsuń