Liczne.
Jak cholera.
Zeżarły.
Zeżarły mi wszystko co wzeszło.
Mój obrazek, nie z netu. |
Są wyjścia z sytuacji.
Jest ich nawet parę.
Oczywiście chemią je.
Jakiś Agent Orange, albo co?
Oczywiście, trzeba skosić te trawska wkoło, bo mają gdzie się chować.
Co poza tym?
Doktoryzować się z moluskologii.
Głowę mam pełną tematów.
Studenci płci męskiej- mile widziani.
Koszenia, rąbania drewna- pod dostatkiem, hehe...
Coś z ekologii?
"Agropyron repens (perz właściwy) i jego wpływ na ilość jaj w kokonach Helix pomatia (ślimak winniczek).
"Zaniedbane koszeniem siedliska ogrodowe, a moluskofauna".
A może z moluskologii?
" Milacidae (pomrowcowate) Tupajowiska i terenów przyległych".
Może być coś w powiązaniu z przeróżnymi gałęziami przemysłu:
" Możliwość wykorzystania śluzu ślimaczego w produkcji kleju do tapet".
"Śluz ślimaków z rodziny pomrowcowatych (Milacidae) jako komponent lubrykantów".
"Pomrowy w testach poślizgu nowego typu opon firmy..."
Coś z polonistyki może?
"Wpływ ślimaków z rodziny pomrowcowatych na wulgaryzację języka polskiego"
Dla biochemików także:
" Dzienne wahania adrenaliny i kortyzolu we krwi Tupai, a zmiany liczebności pomrowów w Tupajowisku".
Jakieś pomysły?
tylko nie chemia bo niebezpieczna dla zwierząt psów i kotów...
OdpowiedzUsuńWiem. Wiem, że niektórzy tak sobie radzą. Ja bym się bała. O Absorbery, koty, psy...
UsuńMoże jakie małe wiązki dynamitu...?
:D :D
Oj, wcale Ci nie do śmiechu. Kurcze, szkoda tego zeżartego. A jak coś wysiejesz, to gdybyś to żwirem wkoło obsypała, to przelazą cholery, czy nie ? Moi znajomi ustawiają pojemniki z piwem, i one tam właża. Brrrr, obrzydlistwo. Pomysł z lubrykantami dobry, choć finalnie też obrzydlistwo :)
OdpowiedzUsuńA tematy na doktorat bardzo ciekawe :)
Takie piwo tylko zmiksować i podać ...:D Ciekawa jestem wrażeń i dalekiego lotu pawi :) :)
UsuńA zastanawiałam się, co też oni z tym piwem potem robią :D A to mixik koktajlik:)
Usuń"Wpływ ślimaków z rodzaju pomrowcowatych na tempo wzrostu Agropyron repens".
OdpowiedzUsuńA może zorganizuj im bieg? Nagrodą mógłby być darmowy i szybki transport we wymborku na bardziej rozległe tereny? Np. we Francji?
Winniczki jakos tak bardziej znoszę i ze dwa trzy lubię mieć w ogródku :)
UsuńAle pomrowy!!!! Najgorzej, że ich chyba nic nie żre prócz żab i ...kaczek...?
A Żabojady ?
UsuńDo Kasi do Alzacji je wyekspediować. Na przekąski !
Dynamit nie, ale może benzyna i jakiś loncik?
OdpowiedzUsuńBędzie śmierdzieć.
UsuńO to, to, do Kasi. Ale tego gołego paskudztwa to chyba nawet we Francji nie jedzą:) Ale może Chińczycy? Oni jedzą gorsze...
OdpowiedzUsuńZ grila może zjedzo .
UsuńTupaja, widze tutaj daleko zaawansowany konflikt interesow. No bo tak, Ty taka eko i bio i w ogole, wiec slumaki (pisownia specjalnie taka) zyc powinny. Z drugiej zas strony zra, co im w pyski wpadnie i niszcza uprawy. Ot, zagwozdka!
OdpowiedzUsuńNie widze innego wyjscia, jak zbierac to towarzystwo i co niedziele sukcesywnie wywozic w wiadrze na Bazaltowa, nie zdaza wrocic.
Idea może i słuszna, ale biorąc pod uwagę tamtejszą florę chyba wolałabym podrzucać złym sąsiadom :D
UsuńZiemia spulchniona wokół upraw pomoga, pono je brzydzi. Fusy od kawy rozsypane dookoła siewek.
OdpowiedzUsuńPowodzenia.
I smacznego? ;-)
Każdy musi mieć coś - Ty ślimaki, ja mrówki. Tak to bywa.
OdpowiedzUsuńAle ja mrówki będę jeszcze miała! Jak co roku!
UsuńTo niesprawiedliwe!
Moja mama obsypuje roslinki naokoło pokruszonymi skorupkami od jajek. Że niby się ślimor pokaleczy i nie przelezie.
OdpowiedzUsuńPopróbuję, popróbuję....:)
UsuńStosuję metodę "na piwo", ślimaki prują do niego jak szatany. Biorę butelkę po napoju z szerokim otworem, wlewam piwo i wkopuję poziomo do ogródka (pod lekkim skosem - dziubek wyżej niż tył butelki). U mnie to się sprawdza.
OdpowiedzUsuńGodne zainteresowania. A później zupa piwna z wkładką mięsną :)
UsuńSiać i wsadzać do ziemi wg kalendarza biodynamicznego Marii Thun.
OdpowiedzUsuńTo pierwsze przyszło mi do głowy.
Siostra jest specjalistką od naturalnych metod.
U niej wszytsko jest zdrowe , całe i dużo tego.
Ma talent podziwiam.
Ale sadzi od lat wg tego kalendarza.
Wszystko fajnie, tylko trzeba dostosować się np. do aury. Jak mi w dzień siewu lać będzie jak z cebra to chyba nic z tego nie wyjdzie. Przynajmniej ja z domu nie wyjdę...;) Albo jak się jaki śnieg w maju rzuci na grządki...
UsuńPokruszone skorupki od jajek to dobra metoda - polecam.
OdpowiedzUsuńNie mam żadnej recepty, ja swoje zbieram i wywalam na puste, leśne działki obok. Ale u mnie są winniczki, pomrowów nie widziałam. Lezą te winniczki do tych moich z trudem wyrosłych kfiatków i je wcinają.......
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się też skąd wie, że u mnie w ogródku rosną 3 lilie taki jakiś czerwony robal( Poskrzypka liliowa) , a potem jego szlamowate larwy wcinają listki liliowe zostawiając przy tym obrzydliwe kupska pod spodem listków.
Przecież ja jestem jedyna w tym lesie, wieś kawałek dalej to skąd on wie, że te lilie sa u mnie?
Obrzydliwce...wielce obrazowo opisałaś te gnomy oślizgłe...zeżarły mi wszystkie liście lilii, miałam beznadziejne kwiatki arachitki na gołej tyczce. Co zebrałam to nowe nalazły. Masakra. Syzyf miał lepiej z tym kamlotem:(
UsuńMnemo, wieść gminna niesie...
OdpowiedzUsuńJa wiem: do kur dokoptuj stado kaczek i gęsi. Wyszykuj druga oborę i wypuszczaj codziennie na żer. Gorzej jak ślimaków zabraknie...
OdpowiedzUsuń