.

.

piątek, 13 marca 2020

Tylko spokój może nas uratować....

Tak jak kiedyś miłość kwitła w czasach  zarazy, tak teraz, mimo ogólnej, narastającej paniki około koronawirusowej, trzeba zachować spokój.
Na tyle, na ile to możliwe, a jest z czym walczyć...
Odciąć się całkiem od mediów nie warto, a odsiew informacji bombardujących mózg poraża.

Człowiek przyłapuje się na tym, że czeka na wiadomości, ile to nowych zakażeń i czy ktoś umarł.
Co chwila fejki, zadymy, podkręcanie.

Świat nasz pełen jest kłamstw, a prawda jest jak dupa- każdy ma swoją.
Tak z tą pandemią może być różnie.
Od akcji zaplanowanej z wyhodowanym wirusem laboratoryjnym, wojnę ekonomiczną z wykorzystaniem wirusa, po nienaturalne pokonanie bariery gatunkowej i migrację na ludzi w regionach, gdzie... No właśnie. Nigdy nie kryłam, że Chińczycy, ze swym podejściem do zwierząt budzili we mnie odrazę. Oczywiście i w naszym kraju są tacy ludzie, ale tam- sami wiemy, a przynajmniej ci, których interesuje coś ponad to czy kupią taniej  zmywarkę z logo Barbary i Mariana.
Tam jednak, kultura (?) żarcia, zwłaszcza wszystkich zwierząt bez wyjątku, mordowanych brutalnie, bez jakichkolwiek zahamowań wobec gatunków (hodowlane, dzikie) , stanu fizjologicznego (ciężarne samice), jest dla mnie porażająca.

Nie tkwię już w tym jak kiedyś, nie śledzę i nie dręczę. 
Tak. Wiem o tym, nadal to budzi emocje, ale jestem osobą, która tę energię w siebie wchłania. A potem choruje...

Po co ten wywód- ano po to, żeby przemyśleć, że może gdzieś w różnych częściach świata- teraz stało się to w Chinach, kultywowanie masowego żarcia mięsa, bez poszanowania innych istot nie pozostaje bez wpływu na populację ludzi?
Można to nazwać karą boską, dla mnie to wyrównanie strat.
Nie cieszę się, ale też każda akcja ma swoją reakcję.

Lekkie obawy są. O siebie, o bliskich. O to, jak daleko rozwinie się chaos w naszym kraju, w którym tylko garstka ludzi może chyba czuć się bezpiecznie. Reszta musi walczyć.

Co możemy zrobić?
Czasem ciężko zachować spokój, ale warto chociaż próbować.
Mamy czas dla siebie, dla Dzieci, które często na co dzień pozostawione są same sobie. Mam nadzieję, że i teraz nie siedzą przyklejone do tabletów, choć... biorąc pod uwagę obciążenie Internetu bardzo to możliwe. 

Takie sytuacje jak ta to chyba wielka próba dla społeczeństw i jednostek. Dla państwa, ale i dla nas. Jak sobie poradzimy. Szkoda, że w sytuacji zagrożenia o wiele częściej dominuje konkurencja i agresja niż chęć współpracy.
Wierzę jednak, że nie będzie tak źle.

Myśli nasze tworzą rzeczywistość, w której żyjemy.
Jeśli myślimy o złym świecie- świat takim się staje, a my tylko utwierdzamy się w tym i umacniamy te niskie wibracje. Choroby karmią się słabymi ludźmi i strachem.
Tak zwani źli ludzie- też.

Dajmy temu odpór; róbmy swoje dbając o siebie i innych.
Nie mówię, żeby bagatelizować, bo nie jest to błahy problem.

Nieco filozoficznie zaczęłam, a życie toczy się też jak co dzień.

Zakupione Dziefczynkom karmidła wywołały popłoch na wybiegu. Zdzisława dwa razy goniłam, bo uciekał przed stojącym przed kurnikiem "monstrum". Raz zwiał na dach. Raz do kurnika nie wlazł i M. łapiąc go, wyrwał mu ogon. Nie wiem komu było bardziej przykro...

\

Zdzisław na dachu garażu


Mimo pogody w kratkę, czas na przygotowania i wdrażanie siewu. Chciałam się lepiej przygotować niż zwykle, z racji tego, że jestem w domu. Poprzednio siałam bardziej kompulsywnie. Kiedy miałam czas- po prostu.
Teraz staram się przestrzegać kalendarza księżycowego.  

Dobre książki to świetne wsparcie

..a to nie wszystkie nasiona


Sporo ziół mam do wysiania na ten dziewiczy teren. Brakuje podstawowych "chwastów", bo poprzedni mieszkańcy mieli raczej utylitarny stosunek...Albo coś rodzi owoce, jest warzywem- jest dobre. Trawa- też, ale do czasu, no i kwiatki. Reszta- nie bardzo.
Liczę na to, że stara zasada wędrujących za człowiekiem ziół tej wiosny się objawi, a już moja w tym głowa, żeby sprzymierzeńcy pozostali.

Ze względu na swój stan nie latam po lasach i łąkach. Akurat miałam pod ręką drzewa, które obdarzyły nas surowcem bogatym w naturalne salicylany, a bezpieczne dla dzieci i niemowlaków.
Bazie kotki i leszczynowe kutasiki :)
Jedne i drugie ususzone i zamknięte w słoiki.


Leszczyna- kwiatostany męskie

Bazie wierzbowe

Na koniec jeszcze dwa tematy.
Mimo wszystko nawiązujące do naszych niecnych poczynań na Ziemi.
Produkcja śmieci, w tym plastiku. Sama ostatnio się nacięłam kupując herbatę rooibos.
Folia na zewnątrz, karton, saszetki opakowane...w folię, saszetki z masy "papierowoniewiadomo" jakiej (lepiej zaparzać bez ) .
Jak ma być dobrze na świecie? No jak? 






Temat drugi....
Zahaczający o wstęp o wirusach i traktowaniu zwierząt...
Intermarche zachęca do zakupu pluszaków. Były już Świerzaki i inne Słodziaki. Te- zwierzaki wiejskie. Prócz niepotrzebnych śmieci (jak długo tym pobawi się dzieciak? kiedy pluszak wyląduje na śmietniku?)- kwiatek w postaci poskromu w nozdrzach byczka.

Przygotowujemy dzieci do życia wg swoich zasad, własnej wizji, wizji kreowanych przez koncerny.
Świnki- zawsze uśmiechnięte, nawet na pudełku z szynką, krówki- też. Dalej idźmy, wmówmy, że okaleczanie zwierząt jest normą i okej. Po co sobie łamać głowę? Zmieniać świat. Nie godzić na okrucieństwo.

Ja swoim Absorberom uświadamiam koszt jedzenia mięsa.
Ilu rodziców to robi?




Młoda znów namalowała obrazek na licytację na Bazarek na rzecz Azylu dla Świń Chrumkowo.
Oby sprzedał się jak najlepiej. Podopieczni czekają na wsparcie. 
A Absorberka cieszy się, że może pomóc.