I cóż. Nie uda się.
Wczoraj Olka, siedziała w jednym z pomieszczeń; widziałam, że coś jej jest, ale czasem im się zdarza. Gorszy dzień.
Już się poprawiła- pióra na kryzie jej zaczęły błyszczeć, nabrała ciałka...
Wieczorem nie znalazłam jej w kurniku.
Była w innym pomieszczeniu.Zawołałam ją na spanie. Poszła za mną z ociąganiem.
Nie chciała zostać w kurniku.
Już wtedy obawiałam się, że najgorsze nadchodzi.
Rano, znalazłam ją przy drzwiach kurnika.
Martwą.
Była kontaktowa, inteligentna i wygadana.
Jako jedyna kwoczyła już jako niespełna półroczna kurka.
Cudowny ptak, łagodny, dający się głaskać.
Ufny i mądry.
Znów się popłakałam.
Kolejna Strata w tym roku.
Co prawda mogłam się spodziewać, bo przecież "towarówki" żyją krótko.
Ola miała 2,5 roku.
Ola- z lewej; zdjęcie sprzed paru dni |
Ola- mama |
Ola pokazuje dzieciom, że kosiarki są użyteczne także dla kur ;) |
Ola w foxie |
Ola z córką, Perłą, która próbowała siąść na jajkach. Przeszło jej. |
Oleńka... III.2014- 4.IX. 2016 r. |
Biedna kurka:*
OdpowiedzUsuńMój tato tez ma kurki już ponaddwuletnie... Słabiej się już niosą, ale mają u niego swój domek na zawsze.
I to jest fajne.
UsuńDobrze, że sporo ludzi "tak ma".
Tupajko, biednaś Ty :( Oleńka fruwa sobie tam gdzieś wysoko nad Tobą, nie sama, ma tam innych Twoich przyjaciół
OdpowiedzUsuń♥
A pewnie...
UsuńTrochę tego ostatnio dużo...
Kurczę, no.
OdpowiedzUsuńChyba dlatego nie mam kurek:(
Szkoda, że tak krótko żyją, skubańce... :( A goopi człowiek się przywiązuje. Zamiast zeźryć.
UsuńJak mi smutno... Można pokochać kurę, jak i każde inne stworzenie - jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńPięknie o niej napisałaś.
No, smutno.
UsuńDobrze, że reszta ferajny się trzyma. Jeszcze jedna ze starej gwardii mi została...
przykre... chyba nic Ci na pocieszenie nie napiszę...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Szkoda Oleczki,fajna kurka z niej była a jak dostojnie wyglądała. Miała to szczęście dożyć swej kurzej starości u Ciebie,to piękne.
OdpowiedzUsuńMogla pewnie i dłużej. Szkoda, że już...
UsuńPrzykre takie odejścia ale Ola na pewno była szczęśliwą Kurą.Poszła towarzyszyć swojemu dużemu przyjacielowi za TM.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak sie tam dogadują, ale mile będzie - jak juz do nich kiedyś zawitam, usiąść razem i popatrzeć w jednym kierunku :)
UsuńWiem co to za uczucie. Ja rano otwierając kurnik zobaczyłam, że mój Waldus umiera.Usiadlam z nim w kąciku i umarł mi na rękach. Jakby czekał na mnie. Do tej pory mam łzy w oczach na to wspomnienie.Moje kury też mają u nas dożywocie.
OdpowiedzUsuńEch, no smutne to są chwile. Ale jak tu sie nie przywiazywać...?
UsuńOka miala piekne zycie!Miala wspaniala ludzka przyjaciolke, ktora pozwolila jej miec dzieci normalna droga, zyc na wolnosci i byla kochana! Takie kurze zycie to luksus! Dziekuje za Ole, ze jestes i pokazujesz, ze wszystkie zwierzeta zasluguja na milosc! <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ona aż tak bardzo nie była ze mna zżyta i moze nie płakałaby, gdybym kopnęła w kalendarz, ale lubiłyśmy się bardzo. Kochane dziefczę z niej było...
UsuńPrzyzwyczajam się do opisywanych psów, kotów, kurek a później przeżywam jakby członek rodziny mi odszedł. Wszystko w życiu się zmienia :(
OdpowiedzUsuńTak mi przykro! Za dużo tych pożegnań...
OdpowiedzUsuńTak. Na dodatek w poniedziałek straciłam najmniejszą perliczkę.
Usuń