No...to tak, w skrócie:
staliśmy się na chwilę przyczyną wiejskiego zbiegowiska, bo Kamax, zamiast oczywiście zrobić, co miał zrobić, zajrzał do piwnicy.
A tam- no cóż....
Pogoda jaka była- sami wiecie (na pewno wiedzą to mieszkańcy Dolnego Śląska), a co poniektórzy może przeczytali w poprzednim poście.
A więc wody było nieco poniżej ostatniego stopnia schodków do piwnicy i nie mówię tu o schodku na dole...
Jeszcze chwila i miałabym samoistne mycie podłóg na parterze.
Nie wahając się zbyt długo, bo jak wiadomo można by się jeszcze rozmyślić, wezwaliśmy naszych strażaków, co maja swoją siedzibę 3 domy dalej.
Przyjechali po 5 min.
Zbadali teren, ocenili co trzeba. Stwierdzili, że rzeczywiście pomoc jest nam potrzebna i zaczęli pompować.
Niestety, nawet strażacy mają pompy różne i tą jedna pompą pompowaliby długo. Zawezwali więc jednostkę z Jawora. Ta miała pompę, ale miała za krótki wąż . Po pytona polecieli pieszo do remizy.
I tak było widowisko.
2 wozy strażackie, Gniewko w wniebowzięty, bo ma teraz parcie na "ijo-ijo". Zasnął dopiero kiedy pojechali, czyli 20 po 22-giej.
Kamaxa wywiało i już myślałam, że ślady strażakowych gumiaków sama będę ścierać, ale powrócił.
Po prostu... ludzie się rozgadali, a i o tym, że ten dom ma historie i każdy rodowity Paszowiczanin po czterdziestce go zna, bo w nim był, biegał jako pacholę et cetera....
Ludzie nam kibicują, bo chałupy żal.
Każdy jednak zdaje sobie sprawę z pieniędzy jakie trzeba w nią włożyć, że o pracy nie wspomnę.
A błota nasze nie wiem kiedy obeschną.
Strażacy wylali wodę do studzienki koło plebanii. Mam nadzieję, że ksiądz nie za mocno się zeźlił.
A tak poza tym?
Ruda nam się kosćmi zaczopowała i było z nią ciężko.
W poniedziałek dostała kroplówkę podskórnie, antybiotyki i leki rozkurczowe.
Były obawy o jej zdrowie, bo rano, w poniedziałek stwierdziłam, że jest już odwodniona. Nie miałam auta wiec mogłam z nią pojechać dopiero po powrocie Kamaxa.
Całe szczęście sytuacja opanowana.
Dziś była kontrola, ale wymiotów już nie ma (wymiotowała wodą, którą wypijała), kupa w porządku (była krew).
Poza tym inny pies.
W piątek wizyta na antybiotyk i coś przeciwzapalnego.
Cieszę się, ze się dziwucha pozbierała, bo nie darowałabym sobie...
Bo przecież to ja do tego doprowadziłam.
Gnaty dostały dwa razy w tygodniu. No i się zapchała.
A że je zachłannie (Garip część kości zostawia), to się stało.
Ruda ma 7 lat.
Niby nie dużo, ale już zęby gorsze, jelita gorzej pracują; także zdecydowałam (po konsultacji z wetem), że kości już dostawać nie będzie.
Ewentualnie tylko te czyszczaki ze ścięgien.
Drugi raz kolejnych stresów nie chcę przechodzić; a i ona się najadła bólu i strachu.
Jutro Sztygarowo na dwa dni, co by Młodego zresocjalizować miastowo.
nie ma jak ijo ijo.... brak smieciary na wsi to i Gniewko chociaz ze straży zadowolony....
OdpowiedzUsuńa wody wam nie zazdroszcze....co jeszcze ludzioe mówia o waszej chałupie ? może jakieś podpowiedzi ?
psiny szkoda..nasza też miała problem z kościa.... dobrze że wszystko wraca do normy.
powodzenia w Sztygarowie...i wracaj na wieś.....
To akcja ze strażakami była na całego! Dobrze, że do samoistnego mycia podłóg jednak nie doszło!
OdpowiedzUsuńJa swoim psom kości nie daję w ogóle. Po akcji z nieżyjącym już Czoperkiem ( konieczny był zabieg ) powiedziałam sobie - nigdy więcej! Nasze psy są za bardzo wydelikacone niestety.
Pozdrawiam serdecznie!
Asia
Ja też swego czasu miałem problem z kośćmi które zjadły nasze psy i od tej pory już nie kupujemy im tego przysmaku.
OdpowiedzUsuńPompowania wody jednak nie zazdroszczę bo zawsze to lepiej jeżeli woda nie podchodzi. Będziecie musieli teraz wietrzyć piwnice przez długi czas żeby mury obeschły.
Życzę Słońca i suchego podwórka,
tomek :)
mój Pikuś oś kości nie chce...
OdpowiedzUsuńAch, Tupajo, jakze mi niezmiernie przykro! Bo to dwa nieszczescia naraz i nie wiadomo, ktore gorsze. O kosciach wiem od dawna i moje psiaki dostawaly je bardzo sporadycznie, jednego dnia odbieralam, mogly dokonczyc dopiero nastepnego. A i tak miewaly zatwardzenie, ze hej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze pogoda dopisze i Tupajowisko szybko przeschnie.
Trzymajcie sie!
U nas jak była powódź we wsi, to większość wysysała wodę małymi pompkami (na ulicę zresztą, bo kanalizacji niet). A jeden pan bogaty wziął taką dużą pompę i zaczął pompować, a woda nachodziła, a on pompował, a ona.. i w efekcie tego popękały mu ściany w piwnicy. Co dalej nie wiem, bo dawno nie byłem u sąsiadów i tematu bliżej nie zam. Podobno jakąś masą uszczelniającą piwnicę całą wyłożył.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie macie w piwnicy pieca c.o., jak większość naszej wsi miała. Pozdr.
A nasza hydrofornia powoli obsycha. Już tylko raz na dobę wodę z niej wylewam...
OdpowiedzUsuńU nas na wsi też ostatnio było zbiegowisko ale z innego powodu.Dalsi sąsiedzi zwozili drzewo z lasu i potem oblewali zakończoną robotę tak mocno że podpalili drewutnię.Z dymem poszło drzewo które wozili przez cały dzień tak więc była atrakcja na całą wieś.Dobrze że uporaliście się z wodą.Dobrego dnia.
OdpowiedzUsuńDużo słoneczka życzę i pogody ducha.
OdpowiedzUsuńTo się działo!
OdpowiedzUsuńMój Młody byłby prze szczęśliwy, gdyby takie fury na jego podwórko wjechały :D
Dobrze, że sytuacja opanowana, oby już więcej się nie powtórzyła.
Co do chałupy: stara jest bardzo, czyli zabytek, tak?
Gdy my wprowadziliśmy się do naszej, gdzie mieszkał stary pijak, który spraszał wioskowych kumpli na kielicha, też nie mogliśmy opędzić się od sąsiadów. A to chcieli zajrzeć jak tam remoncik, a to coś tam kiedyś w garażu zostawili i chcą zabrać, a to maliny jedna babeczka chciała wykopywać, bo ONA JE SADZIŁA hahaha a raz kobita zwyczajnie upita wjechała rowerem na podwórko i mówi: chcę zobaczyć Wasz salon, bo ja tu kiedyś na sylwestra balowałam :D czasem było śmieszno a czasem straszno :D
Na szczęście już wiedzą, że wejścia bez pozwolenia nie ma, nowy właściciel i sio ;)
To ślę tego słońca z Mazur, niech Wam tam wszystko obsuszy i dobrego humoru przysporzy! :)
U nas było podobnie jak u Kamy.... też były właściciel gościł pijaczków... ale tera też nie ma wstepu bez pozwolenia...
UsuńDroga Tupajo! Duzo, bardzo duzo sloneczka i spokojnego wiaterku, zeby obeschly te Wasze blota!
OdpowiedzUsuńNo i zdrowka dla caje Rodzinki!!
Insert your OBD two scanner into this the connector.
OdpowiedzUsuńThis can then quickly switch out an faulty code appears on your dashboard.
Feel free to visit my web page: obd scanner
Widzę i u Ciebie mała powódź była, na szczęście straż się spisała i do mycia podłogi nie doszło. Też miałam zalaną piwnicę i wiem co to oznacza. Tylko my takie głupie nie wezwaliśmy strażaków, sami z tymi wiaderkami... Te ulewy to nas wykończą;((( Słoneczka życzę, pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńLepiter:
OdpowiedzUsuńAno ludzie mówio, że tu zawżdy nieszczęśliwi mieszkali.
Jedliska:
":Będziecie musieli teraz wietrzyć piwnice przez długi czas żeby mury obeschły."
Jasneeeee ... ja to bym cały dom niósł w powietrze, żeby mury były bardziej suche, niż tynk, świeżo zamieszany, któr chcę na tym cięknącym wodą murze położyć ...
Prawda jest taka, że żyjemy w centrum studni artezyjskiej.
Nasza RUDERA stoi w najniższym punkcie wsi w promieniu, około, 1000 metrów.
W piwnicy mamy studnię artezyjską. Wybija na około 10 cm ponad poziom piwnicy ( tej piwnicy, którą znam, a przecież ślepy nie jestem i widzę zawiasy od drzwi, które kiedyś niżej prowadziły ....