Nie tylko u nas armagedon związany z przepiękną aurą.
Kretowata hula Miśkiem niczym amfibią , a ja się z domu nie ruszam, bo- po pierwsze primo- nie mam czym, bo Kamax Foxiuniem moim teraz jeździ, a po drugie primo- deszcz wali z nieba hektolitrami, że nawet gdybym ośmieliła się wyjść na dłużej z domu, wypadałoby wziąć chyba jakiś żel pod prysznic i gąbkę.
Byłoby dwa w jednym. Wyjście po sprawunki i prysznic.
Zimny do tego, bo rtęć powędrowała aż do 12 kreseczki.
Psy rano wyciągałam na sikanie siłą.
Na naszym bagnie woda stagnuje już do kostek.
Ze studni zalanej wylewa się....prawie jak z kogoś zalanego,ale nie wodą.
Moje donice z kwiatkami, które wystawiłam przed drzwiami, przeżywają stres wymywania ich gleby w donicach.
Niedługo chyba zostanie największa frakcja kamyczków, a wszelkie ilaste spłyną...
Ale co tam....
Najwyżej posadzę coś, co lubi kamieniste podłoże, he he...pionierów jakichś.
Tak sobie poczytałam blogi- w międzyczasie robiąc szybką sałatkę z kurczakiem i makaronem- i dziś w Goleniowie tekst, który przytaczam w całości, a samego bloga polecam serdecznie.
Oddam dziecko w dobre ręce
"Oto list jaki mógłby przyjść na adres jakieś placówki opiekuńczo wychowawczej na terenie naszego kraju :
Szanowni Państwo
Serce mi się ściska ale jestem w sytuacji bez wyjścia. Poszukuje nowego
domu dla mojego 10 miesięcznego dziecka. Razem z nami mieszka też nasz
ukochany sześcioletni pies racy labrador o imieniu Max.. Piesio jest
oczkiem w głowie, wielka radością i pociechą w trudnych chwilach.
Niestety od czasu gdy na świat przyszło dziecko Max źle znosi jego
obecność, z dnia na dzień staje się smutniejszy , gaśnie w oczach.
Pojawiły się objawy alergii na ślinę malca, który raczkując
zanieczyszcza podłogę , po której chodzi piesek. Dziecko zabiera mu
zabawki, wchodzi do jego kojca , odbiera mu poczucie bezpieczeństwa.
Ostatnio nawet nasze dziecko pociągnęło Maksa za ucho. Boimy się o jego
zdrowie i życie. Mąż właśnie stracił pracę i zaczyna nam brakować na
jedzenie dla psa. Teraz zdaję sobie sprawę , że decyzja o przyjściu na
świat dziecka była nieprzemyślana ale stało się. Jeśli Państwo nie mogą
zająć się dzieckiem to proszę o wskazanie miejsca gdzie mogłabym je
zostawić.
Z Wyrazami Szacunku".
Sama mam dwa psy i dwoje Absorberów.
I jedne, i drugie wymagają troski.
Niestety- przyznam bez bicia, że dzieci na razie bardziej mnie absorbują, co wywołuje u mnie wyrzuty sumienia, bo wiem, że powinnam dać siebie więcej psom.
Psom, które do domu wzięłam, odpowiedzialnie, z pełna świadomością.
Jednak nigdy nie pomyślałabym, że mogę oddać któreś z nich, bo narodziły się dzieci.
A w wielu domach tak to niestety wygląda.
Pies idzie na ulicę (w najlepszym wypadku), bo państwo ma nowe istotki do przytulania.
Mocny, mądry tekst. Żyć mi się odechciewa jak słyszę co ludzie robią zwierzętom. :(
OdpowiedzUsuńTekst powala na łopatki! Samo życie... Pies,kot czy inne zwierzę to nie zabawka!Czuje,kochajak każda żywa istota! Dzieci zaczynają nowe życie,swoje życie... a moje przytulanki zostająze mną i kochają bezgranicznie i bezinteresownie!Pozdrawiam ! S.
OdpowiedzUsuńZeby tylko zwierzetom...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Zawsze uważałam, że biorąc zwierzę staję się za nie odpowiedzialna do końca jego życia. Nawet nie mojego życia, tylko jego.
OdpowiedzUsuńAsia
A może by tak chcieli oddać siebie gdzieś do przytułku na starość? bo silna ich nie będzie pachnieć albo nie daj Boże dzieciom będą śmierdzieć?Co za debile ( przepraszam za wyrażenie) normalnie szlak człowieka trafia na takie zachowanie!!
OdpowiedzUsuńa ja sie popłakałam jak głupia mąz mówi ze za dobre serducho do zwierzatek mam ... niestety czasem ludzie tez nie pomysla ... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRegułą jest, że po naszej wsi co roku latem błąkają się porzucone psy, w ostatnich dniach jest to piękny, młody i zadbany wilczur, bidny i zdezorientowany. :(
OdpowiedzUsuńU nas temperatura wczorajsza 10*C. I śliczna ulewa, deszczowa jej mać!