Miałam ci ja trzy kogutki.
Wszyscy gadali- weź je i zjedz, darmozjady jedne.
Samce. Jajek nie niosą. Tylko żrą. Nic więcej. Żadnego pożytku.
Zabij kogutki.
Na rosołek.
No chyba nie będziesz trzech kogutów trzymała?
No, nie będę.
Wystawiłam synów brunonowych na sprzedaż.
Odzewu nie było.
Pora nie ta.
Po co komu kogut jesienią, zimą?
No po co?
Cena była ... niska.
Pytałam w okolicy- nikt nie chciał.
A ja- zjeść nie chciałam (durna, niedostosowana pseudo-wieśniaczka, taka co się na wieś "nie nadaje", lepiej wraca tam skąd przylazła, bardziej jej na kogutach zależy niż na swoich dzieciach, walnięta, ateistka, buddystka, feministka, genderówa)*
Wczoraj zadzwonił pan.
Że i owszem, weźmie trzy. Trzech znaczy się.
Synów brunonowych.
Dziś przyjechał.
Pojechali w jeleniogórskie.
Zazdroszczę- tam śniegu więcej i ostrzejsze powietrze. Ale na wczasy nie pojechali.
Na ciężka harówę.
Sporo kur do wygrzmocenia.
Pan krwi świeżej chciał. Nie utoczyć, a dolać od moich, znaczy olkowo- brunonowych.
Smutno mi było jak syn tego pana ich łapał.
Wylądowali w klatce. A jak wrzeszczeli...
Z panami jeszcze chwilę pogadałam. Syn ma pasję kur ozdobnych, zachorował na brahmę.
Dla niewtajemniczonych- to nie żadna choroba.
Przynajmniej- nie tak dokładnie.
Szajba to jest. Kurolubia.
Szczególna. Brahmy to i ja bym sobie....
Tata na jaja kury trzyma.
Pojechali.
Dzień mijał na lataniu, mierzeniu temperatury, podtykaniu owoców (nic innego nie wchodzi w rachubę) pod buzie absorberowe, namawianie do picia, w akompaniamencie szczekania. Nie Rudej, nie Garipa, tylko dzieci.
Jutro pediatra.
Wiem, że to krtań.
Lepiej niech obejrzy.
Dzwoni telefon.
Pan od synów brunonowych.
Ma wyrzuty, że tak mało wzięłam za nie, a one takie ładne, wykarmione, piękne.
Nie żałuję panu- mówię.
A ja tak nie mogę. Mówi. Podpałki pani nie trzeba?
Trzeba.
To jak będę przejazdem to podrzucę. I koguta swojego na wiosnę.
To ja poczekam i zobaczę.
:)
-------------
* wybrać najbardziej stosowne określenie
Oj, Tupajko, tośmy się obśmiali ;-)
OdpowiedzUsuńFajnie, że kogutki nie do gara trafiły, a do kogutkowego haremu... wszak nie będzie ciężka ta harówka, nie żałuj ich ;)
Sama bym brała, ale na wiosnę, jeszcze kurnika nie mam...
Też się cieszę. Szkoda, że domuku nie macie dla kurek, ale jak trzeba co na nowo to czasem ciężko.
UsuńMus kury mieć, mało roboty, a tyle radości :)
*wybieram wszystkie.
OdpowiedzUsuńMoże pojechali do tych, co to Inkwi od nich jaja?
Toś mi Megi pojechała po całości! :)
UsuńNie spytałam dokładnie skąd. Mają 70 niosek.
No to chłopaki pojechali do przybytku rozkoszy :)
OdpowiedzUsuńa co do Brahm - są piękne, wiem bo mam takie wypasione wielgachne. I wcale nie tak drogo kupione :)
Podobają mi się te kury wielgachne. Zobaczymy co będzie, może uda mi się coś nowego do kurnika wprowadzić.
UsuńWiosną zawsze rozbuchana jestem, ale muszę mierzyć siły na zamiary..
No pacz, Tupaja, Twoje dzieci (te kurzece) bedo Cie slawic na swiat caly. Dobrze trafily, sama przyjemnosc! :)))
OdpowiedzUsuńMam satysfakcję, że sie nie ugięłam. Tylko nadzieja, że nie kłamią i koguty pożyją trochę jeszcze. Ciekawe jak Bruno...
UsuńFajnie, że komunista mają nowy dom. Też chciałam oddać kilka kogutkow, w tym zielononozki. Chętnych nie było, chyba, że w gar... niech spadaja
OdpowiedzUsuńU mnie to był łut szczęścia, bo nikt nie chciał. Ale do zarąbania to chętni byli....
UsuńMoje dwa wczoraj popelnily zbiorowe samobójstwo :-( nie wiem co im odbiło, ale znalazłam je martwe w kurniku rozciągniętena ziemi na wprost siebie... Dobrze ze jeszcze kilka zostało.
UsuńSwoją drogą mój tablet jakiś lewacki jest nawet kogutki na komunistów przerobił ;-)))
A stare były? Te komunisty? (też nie wiem czemu, ale myślałam, że na koguty tak wołasz :))
UsuńMoże tak długo mierzyli się wzrokiem, że się obydwaj wykończyli...?
Młodziuchne -roczne. Może i tak, w końcu kto ich tam wie tych komunistów ;-)))
UsuńPatrz, jaki uczciwy nabywca, sam się zreflektował, że kupił za tanio......
OdpowiedzUsuńA koguty...do raju pojechały, wszak niektórzy, żeby móc grzmocić w tym raju najpierw muszą zginąć śmiercią męczeńską....
Czy tak na prawdę uczciwy to się okaże ;) Zobaczymy :)
UsuńBo... koguty bez śmierci męczeńskiej z dynamitem w tyłku wybranymi już są...:)
Kogutki mają szczęście:) Moja mama miała gąsiora, który był traktowany jak ukochany pies, a może i lepiej, bo wszystkim się od niego obrywało, psu też. Biegał za ludźmi szczypał, ale nikt nie miał serca go zabić i zjeść. I tak dożył późnej starości.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia Absorberom!
Mój Bruno musiał wylecieć, choć też z przyrzeczeniem, że nie skończy w garze, przynajmniej od razu...
UsuńI Wam zdrowia, bo wirusy szaleją!
Te kury to na prawde maja u Ciebie jak u Pana Boga za piecem!
OdpowiedzUsuńEee...ale staram się ;)
UsuńDobrze trafiły :) A i kupujacy widać z tych ,,ludzkich" :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję w pierwszym i drugim punkcie :)
UsuńPorządne ludzie znaczy. Jakby nie chciał to by pewnie nie dzwonił. Zdrowia dla Absorberach i dla Ciebie, co byś się nie zaraziła.
OdpowiedzUsuńUściski
Asia z Siedliska pod Lipami
I Wam zdrówka i buziaki!
UsuńTo brzmi jak bajka! Nie dość, że kupił (ja rozdaję, bo nikt nie chce kupić), to jeszcze się sumituje, że tanio! No bajka. Twoja decyzja i cierpliwość zostały pięknie nagrodzone.
OdpowiedzUsuńTakie bajki to balsam dla mnie, bo obrazków odwrotnych aż za dużo.
Ostatnio kupiłam sól kamienną z Kłodawy, używałam jej w zeszłym roku do serów i była bardzo dobra. A tu opakowanie to samo, tylko w środku zamiast soli kamiennej, śnieżnobiały, śmierdzący chlorem pyłek, który kopalni nigdy nie widział. Niby bzdet, ale przykro.
Pozdrowienia!
Czasem tracę wiarę w ludzi. Ale jakoś ostatnio- co by nie zapeszyć- odzyskuję ją i cieszy mnie to bardzo.
UsuńNiby bzet, a nie bzdet. Tu sól, tu wpierniczony kawałek czegoś starego i tak leci...Zastanawiam się jak sie takim ludziom z tymi szachrajstwami żyje...No właśnie. To chyba nie ja powinnam się zastanawiać...;)
Buziaki!
To chłopaki dobrze beda mieć,no i Tobie się udało bo kogutka dostaniesz i jeszcze drewno na podpałkę dorzucą.Mam parę braham oj duże są i śliczne ale jajka juz nie sa takie duże,raczej normalne.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńKogutek ma być w cenie promocyjnej :)
UsuńNa brahmy się zasadzam, ale co z tego będzie...Nie wiadomo ;)
pozdrówki!
Ja mam dwa które walczą ze sobą okrutnie, tylko ode mnie nikt nie chce nawet za darmo, bo to takie małe knypki i duże koguty by się z nimi szybko rozprawiły.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie na górze, sama robiłaś?
Miałam od jednej babki kupić liliputki właśnie, ale nie wyszło. Może na wiosnę.
UsuńTak, zdjęcie moje, robione w drodze do przedszkola, smartfonem :)
Nooo, takie rzeczy to ja mogę czytać codziennie… jak miło!:):) Macham ciepło Tupajo!:):)
OdpowiedzUsuńFajnie jakby więcej było takich dni. Wszystkim tego życzę :)
UsuńOdmachuję serdecznie Ingo :)
Wrzeszczeli, krzyczeli! Ale harem będą mieli. Nie wiedzieli, to się darli. Tacy ptacy!
OdpowiedzUsuń"Do wygrzmocenia" :D Zwijam się na krześle :D A pan widać przyzwoity gość - niech przywiezie tej podpałki :)
OdpowiedzUsuńNo czekam, czekam. Poinformuję czy prawdomówny :)
UsuńSpotykania samych takich fajnych panów nie tylko w drobiarskim biznesie życzę!
OdpowiedzUsuńi pozdrawiam
Wszytstkim tego samego życzę! Świat byłby lepszy ;)
Usuńze mnie też taka... pseudo wieśniaczka... nie zjadłabym swojego zwierzaka...
OdpowiedzUsuńNiech im dobrze w nowym domku będzie, byle nie zaorały się ... chłopaki ;-)))
OdpowiedzUsuń