.

.

niedziela, 2 lutego 2014

Tupaja przytula się do kamieni.

Powiało ciepłem, ale tylko na chwilę. Na tyle, by stopić śnieg. Wczoraj aura przypominała wiosenną.
Dziś nieprzyjemnie.
Wszędzie błocko. U mnie też.

Absorbery powiało z tatą swoim do dziadków więc mam chwilę.

Szukając uspokojenia, wracam do zaniechanych swoich praktyk.
Ha, nie całkiem z czarownicowego gara, ale trochę. 

Wracam do kamieni, które kiedyś dawały mi sporo dobrego, a ostatnimi czasy o nich zapomniałam. Skryłam w szufladzie...
Tylko sznur surowych (nieoszlifowanych) ametystów i jadeitu.

  
Surowy jadeit

Surowy ametyst
Dla porównania- znaleziony przeze mnie mały ametyst i oszlifowana bryłka ze sklepu

Ametyst to jeden z moich ulubionych kamieni. Nie dość, że ładny to ma na dodatek ma doskonałe właściwości lecznicze. Oczyszcza, pomaga chronić przed zła energią, złymi ludźmi, uspokaja nerwy, łagodzi bóe głowy. Podobno też pomaga pozbyć się nałogów. Noszony przy sobie pomaga w radzeniu sobie ze stresem umysłowym.

Jadeit to kamień używany w celu zrównoważenia i podtrzymania energii nerek i układu limfatycznego, uspokaja system nerwowy i łagodzi nadmierne podniecenie (nie, nie seksualne- na to najlepszy jest kubeł zimnej wody...na łeb). Ponadto kamień ten sprzyja spokojowi i dostatkowi dlatego warto umieścić go w swoim domu.

Ciekawe, że jadeit i nefryt są wrzucane przez jubilerów do jednego wora i nazywane żad. To ich zwyczajowa nazwa, a różnią się przecież, bo nefryt to zasadowy krzemian wapnia, magnezu i żelaza a jadeit to krzemian sodu i glinu z domieszka żelaza. Ale jak widać jubilerom wolno....

Kolejnym kamieniem, do którego mam sentyment to kwarc różowy. 
Wiemy wszyscy skąd się bierze nowe życie, ze dzieciaki nie wyłuskuje się spomiędzy liści kapusty, ani tym bardziej spomiędzy piór bocianich, ale... Mi osobiście przydał się ten kamień, bo już trochę na Absorbera czekaliśmy a tu nic. Znaczy, że nie nic (jakby NIC- to nawet wywrotka kwarcu by nie pomogła), tylko cały czas bez ciąży. 
Oczywiście śmiać się z tego można, ale ja swoje wiem! Pomoc pomogło, na pewno nie zaszkodziło. Noszenie kamienia przyspieszyło ciąg biologicznych zdarzeń i oto morula - blastula- rulezzz! I Gigi się w Tupai zagnieździł.
Dodatkowo- pomijając fakt (fuck't) sprzyjający prokreacji, kwarc różowy działa pozytywnie. Rozluźnia człowieka,łagodzi stresy uczuciowe.

A kwarc różowy wygląda tak:


Tygrysie oko.


Jeden z ładniejszych, moim zdaniem, kamieni na jakie mnie stać :)
Wspomaga alergików, astmatyków i układ pokarmowy (jelita zwłaszcza), do tego pozwala na utrzymanie wewnętrznej równowagi.

Co ciekawe, odmianę czerwoną tego kamienia można uzyskać przez wygrzanie odmiany żółtej . Jednak pozytywne moce mają odmiany czerwone, ale wytworzone przez naturę.

Kolejny kamień, wspomagający układ oddechowy (Tupai i nie tylko) to kryształ górski:

Oszlifowany kawałek ze sklepu rodem i znaleziony nad Piszczakiem, koło Kowar 
Oczyszcza. Porządkuje. Wzmacnia myśli, sprzyja skupieniu. Pomaga w medytacjach.

Kula z agatu. Od Taty mojego
Co robić z kamieniami, żeby nam służyły? I jak wybrać ten właściwy? 
Oczywiście trzeba trochę poczytać, żeby dostosować kamień do własnych potrzeb. 
Czasem jednak prostą, najlepszą drogą jest wzięcie kamienia do ręki i potrzymanie chwilę. Ten, który szybko się wam w ręce zagrzeje, który dobrze się wam trzyma- ma wam coś do zaoferowania.
Poza tym, w lecznictwie, formy surowe mają przewagę nad obrobionymi. 
Ale tego chyba nie muszę tłumaczyć.

Fajnie się czyta i ileż można się dowiedzieć...





15 komentarzy:

  1. A mnie najszybciej rozgrzewają się w ręce otoczaki z Bobru w W....To co to znaczy?
    Dostałam kiedyś agatowe jajo, ale gdzieś mi się zapodziało. A Ty mi przypomniałaś. Może znajdę.
    U nas wczoraj było słonecznie bardzo, dziś tak sobie nieszczególnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne, te surowe zwłaszcza. Też mam do kamieni wszelakich słabość, chociaż nie aż tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana ten fioletowy to ametyst, tera sobie przypomniałam. Muszę wygrzebać moje "kolie", co to kiedyś robiłam. Jakoś ich teraz nie noszę.....
      Dla mnie ponoć dobre są onyksy, mam nawet kolczyki z onyksem, ale że złote to nie noszę.....

      Usuń
    2. Podejrzewałam, że to ametyst. Córka tak zapałała rzondzom, że mi ukradła... I co zrobisz?

      Usuń
  3. Dobrze, ze tego rozowego kwarcu przy sobie nie nosze, jeszcze by sie cus we mnie zaleglo, a ze o dzieciach w moim wieku nie moze byc mowy, pewnie bylby to nieboraczek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mam słabość do kamieni. Książki też mam o nich. Muszę poszperać, poszukać, bo się zapomniały. Piękne są wszystkie. I surowe, i obrobione. I szlachetne, i nie. Mam sporo kamieni w domu. Ściągane po parę z różnych wyjazdów. Każdy inny, i każdy piękny. Szczególnie pięknie wyglądają mokre. Ze szlachetnych zachwyca mnie różowy kwarc, kryształ górski, rubin. A ponad nimi wszystkimi granat !

    OdpowiedzUsuń
  5. to ja muszę się w ametyst zaopatrzyć, na mój wredny nałóg. No i w tygrysie oko, piekny jest!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tupajko... też czasami do nich się przytulam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale cudeńka, ciekawe jaki by do mnie pasował???

    OdpowiedzUsuń
  8. Też ich potrzebuję. Mój to podobno jaspis

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawa sprawa z tymi kamieniami i chyba wierzę w ich moc. Zrobiłam sobie kiedyś wisior z kamieni znalezionych na plaży (właściwie korale) mam je do tej pory, ale jak trochę je ponoszę to bardzo boli mnie szyja i kark (przez ich ciężar), jednak ich wciąż utrzymujący się zapach morza uspokaja. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam wielką słabość do takich kamyczków... Szczególnie uwielbiam kryształ górski :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie opisałaś te kamyszki :) Kiedyś mialam fazę na ametysty, do dziś je lubię, potem bursztyny - też lubię, a od kilku lat noszę kolczyki z krzemieniem pasiastym.
    Co do ich leczniczych wlasciwości, to coś Wam opiszę. Mój chłop, kilka lat temu, kiedy byliśmy w Szklarskiej Porębie, uparl się na kupno kwarcu dymnego. To miał być do noszenia, z zawieszką, albo morion. Szukaliśmy tych kamieni, w końcu znaleźliśmy kwarc. Z zawieszką. I zaczął go nosić. Po jakimś czasie, znalazlam w domu cienką broszurkę o kamieniach, zajrzałam do niej, a tam "stoi", że kwarc dymny dobry jest na pożegnanie się z nałogami.
    Chłop, szukając owego kwarcu i nie znając jego właściwości - palił papierochy. Po jakimś roku noszenia - rozstał się z nałogiem, kategorycznie i definitywnie. Czy ten kwarc pomógł? Nie wiem. Ale kiedy przeczytalam o tym w broszurce, juz nie palił :)) I nie pali do dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdzie zbierałaś ametysty, Tupajko, bo ja w takim jednym miejscu koło Szklarskiej Poręby? U nas w domu kamoli są tysiące, niektóre prawdziwe okazy... Padre jest pasjonatem i znawcą, ja tylko amatorem i miłośnikiem ;) Ale w moce kamieni wierzę mocno. Ściskam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie nie pamiętam, bo ... mała wtedy byłam :)

      Usuń