Tak się składa, ze herbatę najczęściej pijam około południa, po spacerze z Absorberami.
Żarcie psom się gotuje, gary pomyte, z reguły mam pół godziny (0,5!) dla siebie.
Przyszła dziś do mnie paczka.
Zrobiłam coś dla siebie (nikt mnie ostatnio nie rozpieszcza, niestety) i kupiłam sobie kubek.
W internecie.
Jakby ich było mało...:)
Ale- spodobał mi się i już:
Rozpieszczona przez moją qmpelę Martę (buziaczki, cukiereczki, ciasteczka!) herbatami z UK, zalewam codziennie.
Albo pora dnia, albo herbata ma słuszną moc, bo jak mi mocno naciągnie to wali po łbie tak przyjemnie budząc z odrętwienia, które mnie czasem obejmuje mało czule, a powodowane jest mackami myśli niespokojnych.
Qbasy rotują, choć Ondraszowy- o ten, co go byłam otrzymałam dzięki losowaniu i pijam w nim poranną kawę, przoduje. Do tego mój ulubiony (także) z dzwonkami, a reszta jak widać na poniższej fotce:
W tle skrzyneczka od Inkwizycji dopełnia moje malutkie chwile szczęścia na co dzień :)
Ktoś napisał kiedyś, że sztuką jest cieszyć się z rzeczy drobnych.
Rada jestem, że mi się to czasem udaje.
I Wam tego także życzę! :)
Aha, najulubieńsze właśnie takie pojedyncze, nietuzinkowe; też mam osobny do kawy, i osobny do herbaty, a rzeczy drobne i małe cieszą mnie najbardziej; zauważyłam ostatnio bardzo modną rzecz u turystów w chatce, paskudne kubki termiczne; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńa ja po kawie właśnie, dla mnie- w połowie dnia, po zupie:-)
OdpowiedzUsuńŚlicznasty kubas w karaczany oraz Ondraszowy, a w takim w dzwonki pokrzywolistne ostatnio piłam zieloną u kogoś!
Znasz ten sklep przyrodnicze.pl? tam to są kubki, ach! takoż do jaj!
Karaczanowy qbas stamtąd właśnie. Bardzo fajny sklep. Do tego podkładki z koziorogiem dęboszem i pachnicą :)
UsuńA ja mam ogromna filiżankę z białej delikatnej porcelany do herbaty, a nieco mniejsza do kawy. Są bez ozdób , ale to ich kształt i piękno cieniutkiej porcelany jest najwieksza ozdoba. Kiedyś kupowałam kubki na pamiątkę podróży różnorakich, potem mi przeszło i niemalże wszystkie rozdalam ... Cóż gusta mi się zmieniły ....
OdpowiedzUsuńTen twój kubas z robalami jest doprawdy niesamowity :) chyba tylko wybrańcy potrafią delektował się herbata w takim kubasie :))
Pozdrawiam
Nika
Oj, chyba by mi herbata z robalami nie smakowala! Ja pije w kubasie ze skorpionem, ale takim bardziej wystylizowanym, nie takim doslownym :)))
OdpowiedzUsuń:) małe rytuały a jakże cenne :)
OdpowiedzUsuńA ja też mam osobny do rannej kawy, inny do herbatki (od AnkiWrocławianki) jeszcze inny do małek kawki. Nie lubię jedynie prostych i wąskich kubków, lubię takie kształtne, pękate. Najulubieńszy z owieczką stłukłam kiedyś, ale nie do odtworzenia bo przywiozłam sobie go z Litwy. Ciekawe, jak to kiedyś było, wszytsko się piło ze szklanek, dziś już by mi nie smakowało (chyba)
OdpowiedzUsuńAleż fajny kubek! Taki... tupajowy ;-) Zresztą reszta wcale nie mneij atrakcyjna ;)
OdpowiedzUsuńU nas pije się tylko z kubków, każdy ma swój ulubiony, a im większy, tym lepszy ;-)
Fajnie, że doceniasz wagę drobiazgów i chwil, cieszysz się nimi. To naprawdę trzyma człowieka w pionie ;) Ściskam ;)
A ja mam czasami taką pokusę, żeby mi się wszystko tak naraz wytłukło!!! Kupiłabym sobie zupełnie nowe, takie, jak NAPRAWDĘ CHCĘ!! Nawet w robale, a co!
OdpowiedzUsuńCo do kubków termicznych - mam dwa - są super! jeden na drogę do i z pracy, a drugi tylko w pracy - w moim zawodzie ciepłe coś do popijania to pół sukcesu;) No i nie rozlewa się, jak po piętrach i windach latam;))) Jestem fanką termicznych - jeden mam taki z "wymienialnym obrazkiem" - zwykle dostarcza go Księżniczka i codziennie może być coś innego;)
O rany !
OdpowiedzUsuńZ tego kubka to chyba bym się spokojnie herbaty nie napiła :-)))
Bałabym się że wpadnie do środka :-)))