.

.

piątek, 21 lutego 2014

O Tymiankach głównie, Miłeczce tymiankowej i tylko trochę o POKu i Łysym

Dołączam się do apelu o pomoc w transporcie przesympatycznej Miłki (historia z happy endem do przeczytania tu ) z Hajnówki do Warszawy.
Pomóżmy uzbierać 400 pln na Pet Taxi lub- co byłoby najlepszym rozwiązaniem- snujmy wici, może kto się wybiera w taka trasę i mógłby sunię bezpłatnie przewieść? 
Wrzucę jeszcze u siebie na fb, a nóż widelec...?

Miłeczka
Przy okazji Tymianków, przypominam o akcji u Hany i Miki- Dom Aukcyjny Tymianek's , gdzie postanowiłam także przekazać swoje trzy prace. 
Stare, bo z czasów kiedy dużo rysowałam i byłam okropnie monotematyczna. Konisie konisiami poganiane....Może komu przypadną do gustu i wylicytuje.

Poza moimi bohomazaniami prace dziewczyn, które tańcują z igłą i nitką (czasem zazdraszczam, a czasem się dziwię, jak można...bo ja nie cierpię :))- wyszywają, haftują, tworzą urocze zwierzaki, no i do tego i pastel Hany. 
Mam nadzieję, że obiekty dla potencjalnych kupców- darczyńców będą napływały szerokim strumieniem!
Oby ceny były jak najwyższe!

O POKu krótko.
Punkt Obsługi Klienta. Telefonii komórkowej.
Po szczęśliwym przedłużeniu umowy i decyzji o niepozostawaniu w bierności wobec technowinek, Tupaja postanowiła wziąć sobie smartfona za złotówkę.
Smartfona okazał się mieć feler.
Nie cyka zdjęć. A po wywołaniu funkcji foto- zawiesza się, nie działa, trzeba wyłączyć, a potem i z włączeniem problem.
Po uzyskaniu informacji od pani z infolinii udałam się do najbliższego punktu obsługi klienta mojego operatora.
Za ladą zasiadało dwóch panów, z czego jeden w kwiecie wieku, drugi chyba już też przeżył czas nocnych polucji...
Czemu zrzędzę?
Ano temu, że obydwoje- starszy bardziej, napadli na mnie, ze śmiałam zakupić przez infolinie, a nie u nich. A teraz (mam czelność) przyłazić tu i zlecać naprawę gwarancyjną.
Bo oni to muszą przyjąć, muszą to wysłać.
Po prostu zajmuje nam pani czas!

Rozumiecie?

Przyłazi taki wiewiór tupiący i żąda naprawy. Jakby sobie tego z Warszawką, przez telefon załatwić nie mogła (pinda jedna). Na dodatek, ma czelność mieć głęboko w śluzówkach... nosa, focha panów, bo to ich zafajdany obowiązek, a jak nie podoba się ta praca, można kartoflów na polu kopać. Jak już oczywiście pora przyjdzie....

Nie wiem kiedy mój smarkfon powróci. Czy będzie działał. 
Zadziwia mnie jednak....jak łatwo dogadać się ze zwierzętami. A ludzie, często takie wredne i że aż by się chciało na Księżyc....

Nota bene.
Księżyc działa na mnie bardzo.
Zwłaszcza w pełni.
Niektórzy zarzucają mi, że steruje moim życiem. A !....( i tu padają w moim tupajowym łbie brzydkie słowa z przytupem).
Teraz już się na nas wypina, bo już go ubywa, co szczególnie widać (w Tupajowisku), mniej więcej koło 22-23:00.







10 komentarzy:

  1. Dzięki Tupajko za publicity dla Miłki. Wici poszły w eter, może ktoś się odezwie. Jeśli nie, trzeba będzie znieść parę jajek...
    Mam nadzieję, że opitoliłaś staruchy!?

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie durnie pancerne są, nie ma dla nich zbyt szczodrze. A dzięki za pomoc Miłce. Mamalinka by ją podwiozła, gdzie trzeba, ale oni na razie ze środków transportu posiadają tylko rower :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tez mam tak z księzycem, Tupajko, a facetów olać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Faceci są inni;( Szkoda - fajnie by było, gdyby byli ok, nie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo z facetami nigdy nie wie, oj, nie wie się
    Czy dobrze jest, czy może jest już bardzo źle!:-))

    OdpowiedzUsuń