.

.

sobota, 2 marca 2013

Co ma wspólnego Tupaja z Magdą Gessler i takie tam o wiośnie i gospodyniach domowych.

Wiosna już chyba u wszystkich.
U nas najbliższe kilkadziesiąt godzin ma wyglądać tak:





 Jednak nie wierzę, że zima odpuściła na dobre.
W marcu-jak w garncu więc wszystkiego można się spodziewać.

 Spacer po wsi zaliczony na szóstkę.
Co prawda moja kondycja pozostawia wiele do życzenia, ale cóż się dziwić. 
Dalej jestem chora, coś mi w piersiach gra, a nie chcę dopuścić do stanu, kiedy to tylko łóżko i antybiotyki....
Dlatego w poniedziałek znów w Foxa i do Sztygarowa; do internisty i odwiedzić rodziców, podrzucając im Młode.

A poza tym to zepsułam się totalnie.
Jakaś rzec by mogła, że mnie totalnie pogięło, albo- że po prostu, z właściwą sobie umiejętnością ukrywania prawdy o sobie- po prostu mydliłam wszystkim oczy i ukrywałam swe właściwe powołanie.
Słuchajcie, wiem, że staję się z tym nudna i aż boję się, że może za to moje notowania spadną....
Ale, kurde....
Śmigam po tej naszej ruderze w charakterze gospodyni i jeszcze tylko do szczęścia brak mi inwentarza chyba.
 :)

Pani Rozenek prowadząca "Perfekcyjną panią domu" ( a o czym pisałam tutaj ) wyznała niedawno (nie pamiętam kiedy i gdzie), że wkurzało ją, że ludzie mają w niewielkim poważaniu gospodynie domowe, a poza tym traktują je jak głupie babole, albo cierpiętnice, albo i jedno, i drugie.
W sumie można się z prowadzącą zgodzić, bo ja odczuwam to samo...kiedy się komuś przyznaję, że jest mi miło łazić po swoim, ogarniając potworności błotno- kotowate (kurzowe), poskramiając bałagan- z lekka, bo z tym to sie chyba urodziłam. 
Poza tym, dom sprzątnięty i sterylny, to wg mnie dom bez życia.
Czym innym syf i totalny burdel, co innego zaznaczanie swej obecności, pozostawianie po sobie śladów bytowania, czynności.... Sztuką jest zachowanie proporcji.

Mnie w domu dobrze. 
Nie po to kupowaliśmy ten dom, żeby w nim tylko nocować, a tak w sumie wyglądało  nasze życie do tej pory.
Oczywiście jak wrócę do pracy... sielanka się skończy. Aż do chwili rozwiązania problemu.

Dobrze mi, bo lubię ten nasz stary, umęczony dom. Nie wiem ile będziemy w stanie mu pomóc restaurując go, bo wiele trzeba kasy i sił, i czasu.
Póki co jednak inaczej jest żyć w nim codziennie, troszcząc się, przynajmniej w stopniu zadowalającym (mnie), zamiast harować w weekendy, kiedy to próbuje się nadgonić cały tydzień.

Oczywiście do pełni szczęścia potrzebowałabym więcej czasu dla siebie, dla swoich zainteresowań. Na rzeczy nowe, na pielęgnowanie starych.
A na to czasu przy dojeżdżaniu codziennie 100 km w obie strony, wymiętej po pracy....nie ma mowy.

Dodatkowo dziś dowiedziałam się, że mam cos wspólnego z Magdą Gessler.
Nie, nie. Nie są to blond loki, ani artystyczne wykształcenie. Ani bogata nie jestem, ani restauratorka.
Ale- dodaję oregano do sosu bolońskiego!

Dzięki ci, telewizjo internetowa za te olśnienia!


12 komentarzy:

  1. Dobrze mówisz, dom trzeba lubić
    i nie musi być sterylnie...
    Też lubię Gessler ... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oregano daje do wszystkiego, pani Gessler nie oglądam, o jest trochę pretensjonalna, ale rozumiem Cie doskonale - też lubię być w domu i niech ktoś mi coś tylko szepnie na temat kur domowych - no, już kogutem nie zostanie;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, no to masz z panią G. dużo wspólnego, oregano ważna sprawa.
    Dom sterylny, hahaha, dwa psy, wiejskie błoto, dziesięć wycieraczek i wieczny piach ma podłodze. Przyzwyczaiłam się, nie walczę. Syfu i burdelu nie mam, czuję się rozgrzeszona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie małe Absorbery- zwłaszcza chodzący- miałabym mniejszy zapał do sprzątania ;)

      Usuń
  4. Odkąd pojawiło się drugie-bałagan mam ciągle (wiecznie rozrzucone zabawki), i nie wyrabiam ze znienawidzonym prasowaniem, poza tym -komu odrobina kurzu szkodzi na półkach wysoko, oprócz mnie (mam alergię na roztocza);)?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ponoć są dwie ( Gessler ) Magda i Marta. Ja niezbyt lubię tę, co tak krzyczy i klnie, i udaje Gordona Ramsey. A jeżeli chodzi o wiosnę, to tu właśnie pada ŚNIEG.:-(((

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas dziś rano było biało i temperatura na minusie. Ale topnieć zaczyna.
    O Magdzie Gessler się nie wypowiem, bo nie znam wcale. U tej drugiej, Marty, byłam parę lat temu w kwiaciarni.
    Oregano lubię. Rośnie dobrze, choć zeszłej zimy bardzo dużo mi wymarzło, ale sama się roślinka rozsiewa, więc nie zabraknie chyba nigdy.

    A sprzątanie to osobny temat. Nie mam bałaganu, bo jestem w zasadzie sama, ale zwierzęta przynoszą wszystko z sobą i na sobie, poza tym popiół z kominka i kuchni, gdy wybieram, to jest wszędzie. Ale od tego nikt (chyba) nie umarł jeszcze. Poza tym nie mam czasu akurat na sprzątanie, chociaż czasem lubię to zajęcie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesu ty masz setkę w jedną stronę, czy w tę i z powrotem?
    Ja lubię mieć posprzątane, ale sprzątać nie cierpię. Teraz jest "uroczo", to błocko na dworze, stale latam na mopie;(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 48 w jedną, całeszczęście ;)

      Usuń
    2. 48 wedle mapy ... jak zaliczysz rodziców, praca, rodziców, to razem wychodzi za dnia 120 km

      Usuń
  8. No to mamy coś wspólnego - i ten pogląd na bycie w domu i to oregano :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam :) Ja do wszystkiego dodaję majeranek - ale to bliski krewny oregano , a dom to nie muzeum ;)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń