Dziś niewiele zrobiłam.
Nawet spaceru z Absorberami nie było, bo wiuwa strasznie i zimno mimo słońca.
Tylko podłogi pomyte, gary i obiad zrobiony.
Ot, się napracowała kura domowa.
Odkleiłam szmatę od schodów, połamałam, żeby zmieściła się do wiadra z wodą i wypłukałam.
Szmata przy drzwiach wyjściowych jest naszym barometrem, a właściwie termometrem.
Jeśli sztywnieje (mrrr!), znaczy to- było minus 10 co najmniej.
Dziś Garip znów zaplątał się w łańcuch, niczym owieczka spętana do poderżnięcia gardła w imię czyjegoś boga lub jak baba co ją do wody wrzucano o czary posądzoną.
Pies poskręcany, łańcuch poskręcany i ubrudzony w ostateczny wynik perystaltyczny tegoż....
Zaraz, tak przy okazji kupy, przypomina mi się pewna anegdota.
Jeszcze nie w Tupajowisku.
Wołam do Kamaxa z pięterka, ten rządzi w kuchni:
- Może przelejesz piwo do szklanek?
- Tak, wypłuczę pokale...
Tupajko daj na luz zdjęcie sama takie wczoraj chciałam zrobić , gdyż moje kury dorwały mysz i rozniosły ją na strzępy ale pomyślałam że zbyt drastycznie by wyszło a z moich kur wyszłyby sępy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ilona
Z taką kurą jak Ty lepiej nie zadzierać.:-)
OdpowiedzUsuńaj... przykry widok ale... prawdziwy !
OdpowiedzUsuńDonoś nam proszę co mówi Twoja szmata na temat prognozy pogody :)
OdpowiedzUsuńNie omieszkam, nie omieszkam ;)
UsuńWidzę,że masz nową rasę kur.
OdpowiedzUsuńMoja szmata stojąca (!) na zewnątrz daje się połamać przy -10, przy -20 nie daje. Dziś rano nie dała się połamać.
OdpowiedzUsuńNie narzekam, nie marudzę, ale -20 i śnieg 26 marca to "lekka" przesada.
Moje zielononóżki są takie krwiożercze, jak ta na zdjęciu.
Pozdrawiam
Wygłodzona, sfrustrowana kura domowa może być groźna ;)
OdpowiedzUsuńBez przesadyzmu- do frustratki jeszcze trochę mi brakuje ;)
OdpowiedzUsuńOd frustracji do frustratki to jeszcze jest spora odległość, ale frustracja potrzeb może rodzić agresję ;)
Usuń