.

.

czwartek, 15 marca 2012

Wizytacja

To tak, jakbym po długiej nieobecności wracała do siebie...

I... właściwie tak było.
Całą zimę człowiek tylko z auta do domu, z domu do auta.
Z nastaniem wiosny, ciągnie mnie na dwór, choć brzemię płodowe ciąży...oj ciąży!

Ma się wykluć w maju, jeszcze dwa miesiące, ale wydaje mi się, ze to wieczność.

Lekarz nakazał odpocząć, w czym mu przyklasnęłam, bo czuję sie jakby przebiegł przeze mnie tabun shire'ów. (nie zastosuję innego porównania, bo w tym przypadku nie miałoby ono uzasadnienia :))

Dziś, korzystając z obecności K.  w domu, wymknęłam się z aparatem na podwórko, co by dokonać oceny strat po zimie.


Nie wygląda to tak źle. Troszkę krzewy oberwały, orzech chyba się nie przyjął, za to agresty, porzeczki dały radę; wiśnia i aronie, gruszka też przeżyły.

Jak zwykle, w obchodzie towarzyszyła mi Jagoda.
















Ruda w tym czasie, z archeologicznym zacięciem, wydobywa stare gnaty i smakuje ich historię...









A z Garipem sie przekomarzają








Tudzież przypomina się naszemu psu jakie ciągnięcie za rudzi ogon jest przyjemne









A oto nasz champion








Chodziłam, chodziłam i myślałam...o kurach.
No i już w sumie jasne. Tu, w jednym z pomieszczeń będą miały domek (prawe wejście); pozostaje wykucie dziury do wychodzenia, ogrodzenie wybiegu...już się cieszę!
zdjęcie z lata, oczywiście....










9 komentarzy:

  1. My po namyśle jednakowoż kury odpuszczamy. Nie będziemy tuczyć naszych lisów i kuny...

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałam, że tak zielono u Ciebie, kurnik solidny, pewnie nawet podkop przez lisa mu nie grozi, a swoje jaja od kur grzebiących najlepsze na świecie; odpoczywaj, Tupajo, potrzebujesz dużo sił, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, rzeczywiście spory akumulatorek by mi się przydał...;)

      Usuń
  3. Orzecha nie żałuj, jakby co. Nie daje żyć niczemu, co rośnie pod nim i w jego pobliżu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano- allelopatia podręcznikowa, ale lubię to drzewo.

      Usuń
  4. Witaj, Tupajo, wreszcie zawitałam do Ciebie - i czemu tak późno?! My tez szukaliśmy domu na Pogórzu Kaczawskim, mamy do niego wielki sentyment... ale ostatnio przerzuciliśmy się na Izery... Prawda jest taka, że nieważne gdzie, istotne jest MIEJSCE ;-) Wasze jest wspaniałe, z potencjałem i na pewno urządzisz się tak, jak sobie wymarzyłaś (konie, kury, świnki etc...) ;-)))
    Też bym chciała...
    Będę zaglądać i kibicować. Tymczasem trzymam kciuki za "tabun shireów" - serio jest taki wielki? ;-))) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano- miejsce to podstawa :)
      Do koni jeszcze trochę piasku w klepsydrze upłynie, ale nie tracę nadziei.
      Dziękuje za miłe słowa i zapraszam, kiedy tylko najdzie Cie ochota :)

      Usuń
  5. Dzień dobry,dziś trafiismy pierwszy raz do Ciebie,ale jeśli pozwolisz zostaniemy .Chyba łączą nas upodobania do podobnych klimatów.
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam i cieszę się z Waszych odwiedzin.
      pozdrawiam :)

      Usuń