.

.

czwartek, 8 marca 2012

Powróciła wiosna, a wraz z nią tradycja wypalania...

Wracając wczoraj do domu, mijaliśmy wóz bojowy straży pożarnej i dzielnych chłopaków latających z wężem co by ugasić płonące pole.
Szlag mnie trafia jak widzę te wypalania. Niby co rok to samo i powinnam się przyzwyczaić, ale nie mogę.
"Dziad wypalał, ojciec wypalał, ja też wypalam", słychać często od tych ludzi.
Nie dociera do takiego głąba, że giną owady, płazy, często ptasie legi.
Nie dociera do nich, że ogień nie użyźnia gleby.
Nie dociera do tych tępych łbów, że stwarzają zagrożenie pożarowe dla lasów czy nawet zabudowań.
Czasem jakiś palant, przy robocie też zejdzie (pamiętam przypadek opisywany w internecie i mediach). Nachlał się, podpalił "nieużytek" i zasnął. Znaleźli spalone zwłoki.
Mi tam takiego nie żal.
 
http://www.bialystok.lasy.gov.pl/






http://www.t2.gstatic.com/
http://www.bajkajak.pl/4_Europa/album/slides/
www.strazjg.internetdsl.pl/
www.fundacjaarka.pl/

3 komentarze:

  1. Ano, jak widze, to dzwonię na 998. Zadziwia mnie ignorancja strażaków - najczęściej nie chcą przyjmować zgłoszenia, robią to dopiero na wyraźne pytanie o nazwisko operatora (podać musi). Pytanie - standard: "no ale ktoś tam jest i tego pilnuje..?".

    OdpowiedzUsuń
  2. no cóż swego czasu pracowałem w ARiMR rolnicy uwieżyc nie mogli że z powodu wypalania mogą stracić dopłaty ... ech pokoleniowy debilizm

    OdpowiedzUsuń
  3. ja dokładnie robię to samo co takiego mijam to łap za telefon , u mnie nie mam problemu reaguja natychmiast bez zbędnych pytań

    OdpowiedzUsuń