Bobu nie za wiele posiałam- z obawy przed hordami mszyc,ale wystarczy na małe co nieco dla mnie i to dwukrotnie.
Absorbery jeszcze za małe...przynajmniej takie moje zdanie, ale poza tym Absorberowi śmierdzi bób, a Młoda to najlepiej połączyłaby się z moimi piersiami za pomocą rurki jak kolarze z bidonem.
Tak, tak, na stole, prócz bobu i soli, kamienia do przyciskania talerzyka w czasie kiszenia ogórków (taki trochę klimat jak z "Piątej osoby dramatu" D. Robertsona), leży popielniczka nieużywanaa w niej podkładki pod kubki.
Jedna z nich - z pachnicą dębową.
No właśnie.
Poprzednia wizyta pachnicy to raczej nie przypadek.
W tę niedzielę znów mnie nawiedziła.
Usłyszałam żucze buczenie i wylądowała koło mnie, na huśtawce, kiedy piłam tzw. kurnikową sokawkę.
Taram!:
Może koło mnie, w jesionach, a może w dębach, kto wie?
No chyba, że przylatuje na chwilę po sumie....
Wyniosłam, co by mi Brunon nie zaszlachtował...
Z ciekawostek z zakresu moich upodobań wieloodnóżowych- dziś spotkałam młodziutkiego tygrzyka paskowanego.
Kiedyś pod ochroną, obecnie usunięty z listy (podobno stał się częsty).
To pająk z rodziny krzyżakowatych, ciepłolubny.
U mnie akurat osobnik młody, albo samiec. Samice dorastają do 25 mm, samce- do ok. 7 mm.
Na razie mu ciepło, ale jeszcze nie wie, że wkoło może mieć bagna Everglades....
Foto małe, ale uwierzcie- to tygrzyk.
A jak kto nie wie jak wygląda to cudo pajęcze- to bardzo proszę; a pajęczyna też charakterystycznie budowana
źródło: bgpn.pl fot. Ł.Łukasik |
Cóż jeszcze?
Ano, czego pomrowy nie zeżrą to mam.
Całe dwa rządki po 0,5 m buraczków i dziś byłam okropna matką i dałam Absorberom boćwinkę.
Zjadły, młoda nawet talerz wylizała :)
Micha mi się cieszyła w niedzielę, bo i pachnica, i napójka moja się zakokoniła.
Kokon znalazłam podczas przecinania wina.
Oby szczęśliwie przeszłą proces metamorfozy!
Chętnie bym się zTobą cieszyła, ale nic a nic nie rozumiem z 2 ostatnich zdań.
OdpowiedzUsuńPewnie jakieś żuki albo pająki...
Rozumiem takie hobby :-)
Dla mnie bardziej interesująca byłaby botwinka i bób :-)))
Tego tygrzyka ujrzałam w tamtym roku w takim miejscu w którym do tej pory nigdy go nie widziałam ,wyczytałam w necie ,że poszerza tereny na których występuje . Piękny jest . Zbieraliśmy jerzyny i było ich tam sporo ,porobiłam trochę zdjęć .
OdpowiedzUsuńMnie ciekawią, wsie łażące, i fruwające, oprócz pająków, bo mam uraz, przez brata głupiego. Nie mam niestety już takiej pamięci do nazw, dziwi minie to bardzo, bo kiedyś miałam. Boćwinka dobra rzecz, ale odkąd ciecię poszło na swoje to nie mam aż takiego przymusu stania w garach, siedze na blogach za to:)))
OdpowiedzUsuńa toś mnie pięknie przywitała bo ja bób mogę wiadrami :))) Tygrzyk w ubiegłym roku mieszkał w naszej buczynie pociętej do pieca. okaz był duży, zdjęcie mam chyba jeszcze na którejś komórce.
OdpowiedzUsuńA kokon niezły okaz!!
buziaki :**
Buziaki, buziaki!
UsuńW przyszłym roku więcej posieję!
Czego i Tobie życzę. Znaczy szczęśliwego wszystkiego.
OdpowiedzUsuńAle fajowski tygrysek i pajęczynka misterna! U nas chiba nie ma, albom nie spotkała. Albom się nie przyglądała. Teraz będę.
Popacz, popacz, może gdzie jakiś się ulungł :)
UsuńAle u Ciebie roznosci!!!
OdpowiedzUsuńJa ostatnio przez pare dni tez objadalam sie "bobrem" niestety kupnym, a dzis juz nigdzie go nie widzialam ;(
Podziwiam co do chrzaszczy, ze nawet na reke bierzesz to cos... Ja sie tego panicznie boje, a co do pajakow to takich pieknosci u mnie nie ma ale sa inne ale czy krzyzowate to nie mam pojecia, ale wiem ze piekne, a jednoczesnie straszne bo ogromne!
Pająki ładne są niektóre, ale nie lubię i boje się kątników i wielkich krzyżowych panienek, co zatrzymują mnie czasem w swoich pajęczynach, kiedy wędruje się polami lub między drzewami, brrrr.....
Usuńa może botwinka z bobem?
OdpowiedzUsuńAlbo my tak jemy bób: ugotowany podsmażony na oliwie z rozmarynem i czosnkiem. Z zimniokami i sałatą jako danie główne.
Myślałam, że ta pachnica przyleciała do dębowej podkładki:-)))
Nie, przyleciała na kawę, ale za to w donicy ze szczypiorem kurdybanek mi wyrósł :)
UsuńU mnie w tym roku bób jakoś mizernie rośnie i na przetwory musiałam kupić cudzy:-(
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie na bobie plaga mszyc, ale pryskam preparatami własnej roboty i o dziwo mszyce uciekają.
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że Twoja botwinka to zmiksowany arbuz ;-)
Robaki to niestety nie robią na mnie wrażenia :D
A z czego robisz preparat? Robiłam na bazie gnojówki z pokrzyw (rozcieńczona), ale niewiele dało...
UsuńRobale! Fuj! Bleee...
OdpowiedzUsuńRobale fajne som! :)
Usuńbob to moje ulubione sezonowe danie - tak po prostu w wodzie słono-słodkiej gotowany. Wielbię ale Niemcy nie i tutaj nie ma :-( no chyba, że konserwowy w tureckich wyszynkach ale to już nie ten smak.
OdpowiedzUsuńA ten owadzi świat u Ciebie to magia totalna. Wow!
Chciałabym wiecej i bobu, i owadów :)
UsuńŻałuję, że jakoś nie mogę się zebrać na nocne obserwacje ze światłem. Teraz dobry czas, a leje....
A jak się nazywa taki latający brzęczący złotozielony co na kwiatach siada. Bywały na kwiatach bzu dzikiego, widziałam na dzikiej róży i na kwiatach wiązówki. To taki zeppelinowaty zapylacz kwiatów czy szkodnik jakiś? Ja lubię robaczki ale jeśli są w przyzwoitej odległości ode mnie. A pokrzywę zjadają czarne gąsieniczki czarnego motyla ale niech jedzą - starczy nam. A taki błękitny motylek? Jak jeszcze trochę u Ciebie poczytam to będę musiała sobie jakiś atlas pożyczyć, bo mi się zainteresowanie udziela.Bób to tylko do zadawania komuś - chyba siostrzeńcowi - bo lubi. Lubię botwinkę, ale u mnie źle rośnie. Pomrowa poznałam gdy wlazł do psiej miski z niedojedzoną kaszą, po deszczu było. Tak takie tępić należy bezwzględnie - choć i to żyjątko - czy aby jednak boże? Morgoniaste jakieś. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoze być to wepa marmurkowa, albo kruszczyca złotawka. Zjadają pyłek. A błękitnych motyli mrowie, spora rodzinka modraszków :)
Usuńpozdrawiam :)