.

.

wtorek, 12 marca 2013

Glut zatokowy.

Ku pokrzepieniu- lato w wpełni, a mały Garipek patrzy na krowy :)
Zima trzyma.
Przynajmniej na jakiś czas powróciła, bo mam nadzieję, że weźmie pod uwagę, że już niebawem 21 marca....
Wczoraj, mimo śliskości absolutnej, spakowałam Absorbery, upakowałam ciuszki dla Znajomej, która nosi w sobie Małe Co Nieco, a które wyjrzy na świat w okolicach połowy lipca i zabrałam się za odrapywanie Foxa.

Zgodnie z prawami fizyki, Foxiuniuniowe szybki od strony domu były czyste, za to te od podwórza pokrywał lód o strukturze kaszki bobovita, kiedy się ją za słabo z wodą zmiesza. 
Takie po prostu grudki, ale tak upierdliwie siedzące mocno na oknach, że spociłam się skrobiąc to badziewie z auta. 
W międzyczasie Fox próbował się zagrzewać, ale jakoś mu nie wyszło, stąd Absorbery pozostały w czapkach i przykryte kocami.

Wyjechałam na naszą wiejską drogę i rozeznając sytuację stwierdziłam, że jest źle, ale jakoś radę sobie dam.
Z resztą, wyboru nie miałam żadnego, bo infekcja mnie nie opuszcza, a na dodatek poczułam znajomy i wielce niemiły ucisk we łbie, nad szczękami i w okolicach nosa, do tego ogłuchłam prawie na jedno ucho.
Nastał więc czas na ponowną wizytę u lekarza.

Wszystko było w miarę w porządku, póki to nie musiałam zahamować dojeżdżając do krajowej 3-ki. Hamuję ja sobie, hamuję....i nic. Jadę dalej. Dobrze, że miałam zapas do skrzyżowania i w końcu się udało.... 
Potem, już na trasie hamowałam głównie silnikiem i zachowywałam duży dystans do jadących przede mną.

Lekarz stwierdził, że nie zdrowieję.
Stwierdzenie odkrywcze.
Dostałam kolejny antybiotyk i coś upłynniającego te frakcję oskrzelowo- już teraz- także zatokową.
Dobrze, że leżeć mi nie kazał.

Swoją drogą... Jak mam zdrowieć, jak ciągle się o coś martwię, hasam miedzy pokojami z temp. 19-21 na korytarz, gdzie panuje magiczne + 8 lub mniej....
Cóż- nie martwić się i siedzieć w ciepełku.
Tjaaa....

Dostałam kolejne L4 na doleczenie.
Zobaczymy.

Dziś za oknem zadyma śnieżna, Unical mi się buntuje; jakiś cug słaby i węgiel mi się kisi. 
Ciągle 50 stopni, grzejniki ledwo ciepłe. Co prawda temperatura znośna- + 19, ale chciałam podciągnąć wyżej.
Hmmm...chyba za słabo podniecam ogień.....

Nie mam weny na gotowanie, może przez te zapchane zatoki; węch słaby, także nawet większej przyjemności z jedzenia nie mam. 
Mam szpinak w zamrażalniku to chyba podduszę na oliwie, z czosnkiem, ziołami prowansalskimi i zrobię z makaronem.

Chciałam się wreszcie wziąć za tzw. szare kluchy, tylko ciągle nie mam kiedy. 
Chyba muszę na sobotę zaczekać, kiedy to Kamax  Absorberami może się zająć. Bo takie kluchy to jednak lekkiego zaangażowania potrzebują.

Wiosno- przyłaź!
Jedyny przejaw zielonego to rzeżucha i puszczająca się w te pędy cebula.
Gniewko był pod wrażeniem rzeżuchy, bo ją razem sialiśmy. A za dni trzy już kosiliśmy (biduraszkę) do sera białego ze śmietaną. 

Tak się podśmiechuję, bo jestem po przeczytaniu postu kolegi "boskowolskiego" http://boskawola.blogspot.com/2013/03/rolnictwo-przyszosci-czyli-weganie-to.html .

Jak jestem przeciwna rolnictwu intensywnemu, to ekstensywne jest dla mnie optymalne. 
Bez rolnictwa nie byłoby wielu cennych siedlisk roślin i zwierząt (łąki kośne, pastwiska), a o tym zdają się co niektórzy zapominać. 
Wykaszanie tych zbiorowisk utrzymuje ich różnorodny skład florystyczny, eliminuje drzewa i krzewy, próbujące zaanektować siedlisko dla siebie.

Uważam, że wszystkie skrajności są niedobre- to może śmieszne dla tych czytających, którzy znają mnie dłużej. 
Kiedyś bowiem istniały tylko biel i czerń, brak szarości, wypośrodkowania i kompromisów.

Oczywiście wizja hodowli zwierząt w celu konsumpcyjnym nastraja mnie średnio przyjemnie i sama, kiedy będę miała kury, to będą one się nieść, a czy trafia do gara? 
Nie wiem. 

Z kolei, nawet jeśli nie dla człowieków, to mam dwa psy. A te są mięsożerne....
Pewnie podobnie byłoby z koziołkami, jeśli w ogóle kiedyś....

 




14 komentarzy:

  1. Tupajko zdrowiej koniecznie !
    też mnie zatoki dorwały ale jakoś się trzymam do tego bez wizyt u lekarza ...
    pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowiej! Nie wyłaź na ten korytarz - zmiany temperatury są najgorsze, no i wiosno przyjdź - promienie słoneczne mają moc uzdrawiającą :)

    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To współczuję jak masz chore zatoki...
    Zdrówka życzę jak najszybciej i wiosny :-)
    Nie lubię rzeżuchy i jej zapachu,
    a wszyscy wokół jedzą...
    Ze zjadaniem własnych zwierzaków miałabym problem niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeżucha tak mi się z wiosną kojarzy....i uwielbiam!
      Poza tym zdrowa bardzo! Ale jak kto nie lubi- nie powinien się zmuszać. Ja mam tak z wątróbką...Choć- jak może być zdrowy organ czyszczący organizm...?

      Usuń
  4. Tupajko, bardzo sktecznym domowym sposobem na zatoki jest woreczek z sola, normalna kuchenna. Uszyj sobie z plotna.
    Trzeba ten woreczek pozniej nagrzac (mikrofala albo piekarnik) i goracy klasc na czolo kilka razy dziennie. Nie wiem, jak to sie dzieje, ale ta sol "wyciaga" chorobe z zatok.
    Zdrowia zycze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki serdeczne za podanie sposobu na zatoki. Muszę tylko...ufff...uszyć ten woreczek...:)
      Nie mam ani mikrofali, ani piekarnika więc nic tylko rozgrzać mocno kocioł i łup! na grzejnik :)

      Usuń
  5. Mam nadziej, ze juz szyjesz ten woreczek na sol. Tez mi czasem doskwieraja, wiec chyba uszyja sobie taki woreczek na zapas:))
    Ja dzis zaliczalam z mlodym Muzeum Techniki, po pierwszej nocy przespanej na "kanapie dla wroga", jaka zakupila jakis czas temu moja mama. Czyje kazdy krag w kregoslupie ... no nieproszonych gosci to moja mama szybko sie dzieki tej kanapie moze pozbyc :)) Jakos mi nie wierzy, wiec jej poradzilam, zeby sobie pare nocy pospala na tej wspanialej kanapie :))

    Trzymaj sie, wiosna juz tuz tuz

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że zatkana ty jesteś kobitko jak ja, dziś napary wodne z olejkiem kamforowym będę niuchać pod ręcznikiem. Wcinaj imbir z miodem i lecz się zdrowiej !!! Co do posta we wszystkim potrzeba nam wypośrodkowania a my często przesadzamy ( ludzie oczywiście) albo w jedna idziemy szturmem albo w drugą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem; czytałam, że też Cię zatoki przytkały.
      Zwykle byłam i nadal jestem przeciwniczka antybiotyków, ale ostatnio chyba dałam za wygraną....Chciałam się jak najszybciej na nogi postawić, a same wiemy, że po antybiotykoterapii zwykle osłabienie sprzyjające kolejnym chorobom. Do tego psyche... Jak osłabiona, to się człowiek sypie....

      Usuń
  7. Zdrówka życzę i słoneczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Tobie też wiele dobrego i słonecznego!

      Usuń
  8. Coś słabujesz Dziewczyno za długo. Przydałoby Ci się tę Twa Psyche jakoś pozaklinać Tupajo. Myśl pozytywnie tylko. Przecież jest super pięknie na dworze, TY już zdrowiejesz, dzieciaczki rosną, jak na drożdżach. Niedługo wiosna i Wielkanoc, i lato będzie piękne i słoneczne, i zakwitnie Ci sambucus nigra, z którego kwiatów zrobisz pyszny syrop, i, i, i. U mnie to działa całe życie me, takie zaklinanie. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwaga - nie żartuję: Trzeba się natrzeć miedzy szyją a biustem gęsim smalcem z olejkiem rycynowym.(do uczucia ciepła) Sam olejek rycynowy nie wnika tak dobrze, a poprawia krążenie limfatyczne = szybciej docierają białe ciałka i walczą. U mnie w domu już bardzo dawno nikt nie łykał antybiotyków, za to buteleczkę gęsiego smalcu mam w lodówce.

    OdpowiedzUsuń