Przyszła odwilż- alleluja!
A wraz z nią- prócz sporych zasobów psiego guana, o którym już pisałam, wracamy do naszego głównego problemu podwórkowego- błota. Niczym Niechcice, brodzimy w błocie podwórza- a to w drodze po węgiel, a to w drodze do samochodu.
Nie odważylibyśmy pakować scorpio do garażu- no, chyba, że mielibyśmy zamiar pozostać bez transportu do... kolejnych mrozów, albo suchej wiosny. Napęd na tył nie daje rady. Trzeba by pomyśleć o jakimś silniejszym aucie, z czterokołowym napędem.
I tu puszczamy wodze fantazji- i nie tylko, bo życie wymusza na nas wszystkich podejmowanie wyzwań,decyzji..najczęściej brzemiennych w skutki... finansowe.
Nasza stajnia autek niestety wymięka, jak to nasze podwórko, w obliczu naszych (a chyba głównie moich) apetytów na powiększanie stada psowatych.
Nie ukrywam, ze Garip jest pierwszym, dużym rasowcem, a jak się uda to niebawem dołączy suka jego rasy, a może i rozpuszczę się jak dziadowski bicz (nie mylić z bitch)- i pomyśle jeszcze o jednej rasie? Hmmm?
Psowate- psowatymi, nasze stado człowieków też się rozrasta wiec stanęliśmy naprawdę w obliczu potrzeby wymiany auta na przestrzenne, silne, odporne, średnio paliwożerne.
Taka- najlepiej duża gabarytowo- odmiana samochodowego hucuła.
Właściwie, pozostają dwa auta. Dostępne dla nas (powiedzmy...) finansowo, a które są w stanie spełnić nasze wymagania.
A są to- dwa, w porywach do 3 psy wielkości cieląt, plus rząd siedzeń dla młodego nalotu w postaci dwójki małoletnich dzieciaków.
Kto jeździł na wystawy psów, ten wie , że same psy to nie wszystko. I pragnę nadmienić, ze nie należymy do hardcore'ów obłożonych szczotkami, pudrami, przenośnymi kojcami, namiotami... Wystarczy jednak, ze "naszemu maleństwu" musimy zapewnić miskę, wodę, ręcznik do obtarcia glutów ślinowych, jakaś szmata do wytarcia w razie deszczu- i robi się z tego niezły ekwipunek.
Kto jeździł gdziekolwiek z małym dzieckiem wie drugie- to tak jakby nasze auto zamieniało się w mobilny salon pielęgnacyjno- zabawowy, z aneksem kuchennym i zapleczem sanitarnym....
Ładnie wyglądaliśmy zapewne, jadąc z Garipem i naszym pierworodnym, z wózkiem, torbą z rzeczami dziecka, drugą z rzeczami dla nas, a ja na dodatek objuczona oczywiście nadmiarem ubrań i mlekiem w piersiach... Wędrówki ludów...
Swoisty folklor.
Jakie są nasze typy? (przyznaję bez bicia- to nie ja szukałam, czytałam o szczegółach technicznych, choć inżynier ze mnie też ):
1. Ford transit, z silnikiem 2.0 DOHC EFI lub 2,9 V6 Cologne, z instalacją LPG, napędem 4x4, w wersji osobowej.
Mój domowy Sierromaniak ma zamiar uszlachetnić autko przełożeniem
silnika i części układu jezdnego z sierry lub scorpio.
Wchodzi w rachubę silnik 2,9 V6 cologne lub
2,9 V6 cosworth, ze wskazaniem na wersją BOA.
2. VW Transporter T4 w wersji Multiwan z silnikiem 2,9 V6, instalacją LPG i napędem
4x4
Kolejny ford do kolekcji- nie przeszkadzałby.
Z resztą moja Męska Połowa Tupajowiska ma spore doświadczenie w obrządku tych aut. Zna ich silniki, osprzęt bebechów i jeśli miałby warsztat- lub przynajmniej utwardzona podłogę w naszym pseudo-garażu czy kanał w nim, zrobiłby chyba przy nich wszystko.
VW..cóż, mam sentyment, gdyż moim pierwszym autem był (i jest nadal) polo fox, który jest przykładem dzielnego małego auta z wielkim sercem.
Swoją drogą on także uczestniczył w naszych wypadach na wystawy. Bagażnik jest spory; jedyny mankament to to, że miałam oślinioną przez Garipa głowę....
Obydwa auta mają dużą pakę z tyłu, dwa rzędy siedzeń.
I to jest to, na czym nam zależy pod względem przestrzeni; napęd 4x4 w naszych warunkach niezbędny.
Nie to, ze zamierzamy brodzić w błocie podwórkowym każdego roku, ale są śniegi (w warunkach Pogórza całkiem czasem spore)....
Zobaczymy co nam wyjdzie z tego gdybania.
Jak nie wiadomo o co chodzi- to zawsze chodzi o pieniądze.
W przypadku naszego planowanego zakupu także...
my mamy małego wiekowego fordzika i pomimo braku zwierzyny, ledwo udaje się nam zapakować gdy wyjeżdżamy gdzieś dalej (2 sztuki dorosłe, 2 małe)- śmiejemy się, że stanowimy mały tabor cygański:)
OdpowiedzUsuńU nas zmiana auta to też konieczność, ale z braku funduszy, na razie nie typujemy ( chociaż mąż przyzwyczaił się do marki). Czekamy na odpowiedni moment finansowy :)
to błoto mnie rozwala, olewam słodkie spacerki z młodą po parku - nie doczyszczę kółek i korytarza! a kto wie? może i zakopałabym się skutecznie gdzieś w parku?
Pozdrowienia!
a kiedy drugi mały człowiek się wykluje?
Ja mam termin na drugą połowę maja. Młode kiedy zechce wyjść- zobaczymy :)
UsuńOby było w terminie...w miarę :)
U nas sprawdza się Jeep Grand Cherokee. Jest 4x4, swobodnie z tyłu mieszczą się dwa berny plus ewentualnie 5 sztuk ludzi. Przy instalacji gazowej finansowo da się przeżyć, a ewentualnie potrzebne części można kupić w miarę tanio. Jeepami jeździmy już od lat - moim zdaniem mają że tak powiem, najlepszą jakość w stosunku do ceny jeśli chodzi o autka terenowe:-)))
OdpowiedzUsuńTeż myślałem nad busem 4x4, ale zostałem przy aucie 4x4 + przyczepa jako opcja. Z busów moim zdaniem jedynym sensownym rozwiązaniem jest T4. Daje radę nawet bez syncro zresztą (dobre zimówki, względnie łańcuchy). Z tym V6 bym nie przesadzał.
OdpowiedzUsuń