No i Sąsiad po przemyśleniach zapytał czy może by jeszcze tego obok pokoiku nie wysprzątać....
No i...wysprzątany.
A wyglądał masakrycznie choć ma powierzchnię o 2/3 mniejszą niż "mateczny".
Znów zwał miału węglowego,dachówki i drewno.
Pomieszczenia te (wszystkie trzy), służyły dawniej prawdopodobnie jako chlewik.
Osobne wejścia,ale ściany są murowane do połowy. Od dołu znajdują się żłoby z zamykanymi uchylnie drewnianymi klapami. Dzieliły żłób w ten sposób na pół
Generalnie, gdyby zlikwidowało się drewniane klapy, byłyby dwa przechodnie pokoje :)
Trzeciego pomieszczenia nie chcę już odgruzowywać.
Po kostki miału i popiołów po poprzedniej właścicielce. Nie, nie, ona jeszcze żyje! To z jej pieca!
Pokoiki pobielone raz.
W poniedziałek powtórzę.
Kolejne 45 minut swojego żywota poświęciłam na wydzieranie Agropyronowi po polsku zwanemu po prostu perz, kawałków ziemi co by ją obsiać i zasadzić nieco warzyw.
Udało mi się wywalczyć zagon dla dymki.
Wierzcie mi- to prawdziwa walka.
Na dodatek, gleba gliniasta; owszem- zasobna, ale ciężka.
Możecie sobie wyobrazić jak miło się kopie i rozdrabnia, gdy od ... już nie wiem od kiedy- nie padało?
Widać, tam na drugim planie co mnie czeka....;) |
Jeszcze maliny do przecięcia, trochę bzu muszę obezwładnić.... |
Wracam znów do książki "Żyjący ogród", o której już pisałam niemal dwa lata temu i o tym, że rośliny wędrują za ludźmi.
Nie w sensie rozsiewania nasion, tylko bardziej tak... magicznie? Na wyciągnięcie ręki mamy aptekę na swoje dolegliwości.
Rzeczywiście - do pokrzyw, podagrycznika dołączą jeszcze perz i... mogłabym sobie sama mieszankę ziołową na nery robić! Tylko skrzypu brak.
W domu Łysy ciągnie do góry sieweczki
A dziś posiałam bazylię.
Tym razem w pojemnikach jednorazowych, ale przyjaznych naturze.
A na koniec- takie kwiatki. Jedni mają Czacz i miejsce, gdzie mogą się wyżyć zakupowo.
Ja nie mam, ale zajrzałam na jeden z blogów- Tęczowy stragan :), gdzie można zakupić rzeczy całkiem tanio i znalazłam taki ładny półmisek.
Nie,nie z perzem.
Z goździkami.
Chaziajka pełną gębą :)
OdpowiedzUsuńJestem zszokowana, kurnik gotowy, warzywniak przygotowany, siewki rosną ... Zrób se drinka, zasłużyłaś, weekend w końcu czas rozpocząć.
Buziole mazurskie
Właśnie, w ramach nagrody za trud, zjem kornflaki popijając mlekiem :)
UsuńPo pierwsze - choć raz jestem pierwsza :)
OdpowiedzUsuńPo drugie - półmisek z goździkami super.
Pozbyc sie perzu to raczej zadanie niewykonalne, bo co z tego, ze powyrywasz to, co nad ziemia, kiedy pod spodem pozostaly kilometrowe rozlogi, z ktorych wyrastac beda nowe pedy. Taka wiecej syzyfowa praca.
OdpowiedzUsuńWykonalne, wykonalne. Znam z autopsji na działce Rodziców. Tylko oni mają ja już ponad 30 lat :D
UsuńMam tak samo z perzem. Wydzieram po centymetrze. Da się. Żeby nie lazł mi na już oczyszczone miejsce, na granicy zakopuję w pionie stare dachówki, albo taką pofalowaną folię ogrodniczą. Skuteczne to jest. Aż tak głęboko on nie siedzi. Ten perz znaczy. Poczekaj, aż popada, u nas też makabrycznie sucho, a ma padać.
OdpowiedzUsuńNiom, czekam na deszcz; ma padać jutro. Dachówek ci u mnie dostatek, a myślałam też o folii, ale ...zobaczę jeszcze ;)
UsuńDachówki tańsze. Robisz szparę taką na 2/3 łopaty, akurat mieści się dachówka wzdłuż.
UsuńU nas też strasznie sucho, ale już napadało trochę, teraz to w oka mgnieniu zieloniutko się zrobi!
UsuńU nas też strasznie sucho, ale już napadało trochę, teraz to w oka mgnieniu zieloniutko się zrobi!
UsuńCo będzie w drugim pomieszczeniu? Gąski? Czy więcej kur?
OdpowiedzUsuńO tych gąskach myślę...:) Jakby im nie było po drodze z qrami :D
UsuńDobrze myślisz, nie jest im po drodze, chyba że będą to jakieś wyjątkowo przyjazne kurom gąski. Lepiej jednak mieć plan B, mniej stresów.
UsuńDopadł Cię amok jaki, czy inne wiosenne licho. Ja tylko piece i kominy wymiatam i muszę malować po tych czynnościach, a że ciągle jacyś ludzie snują się tabunami, więc maluję po kawałku i z doskoku. W ogrodzie (określenie nad wyraz na wyrost) jeszcze nie byłam. I na razie nawet nie chcę. Piach mój kwaśny jak pieprz suchy. Nawet okna myję, aby deszcz przywołać, bp prognozy się nijak u nas nie sprawdzają. Pozdrawiam
P.S.
Gęś sobie uwiła gniazdo nad stawem i znosi pracowicie jaja. Co z tego wyniknie nie wiem.
Podziwiam Ciebie za tę walkę o każdy kawałek ziemi :-)
OdpowiedzUsuńJak jakaś XIX wieczna kolonistka na Dzikim Zachodzie :-)
Gdzie diabeł nie może tam.. Tupaję pośle? ;)
UsuńChcesz skrzypu..? Mamy tego od cholery i ciut ciut! Tylko nie wiem jak przesłać, bo wysychając szybko się kruszy i mało co z niego zostaje...
OdpowiedzUsuńO, widzisz, podsunęłaś mi pomysł, też w wytłaczance po jajkach wysieję zioła :) Oj, ile tego darcia jeszcze zostało. Perz wredny jest. Pamiętam, jak w ogrodzie rodzice z nim walczyli. Ale też się udało.
OdpowiedzUsuńTupajko, Ty się chyba jakiegoś dopalacza objadłaś ;-)) Ależ działasz!
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, jak pisze Jasna: jak jakaś szalona kolonistka na DzikimZachodzie ;-))
Wysiewam też w tutkach po papierze toaletowym - można sadzić bezpośrednio do ziemi np. roślinki o wrażliwym systemie korzeniowym.
U nas popadało dzisiaj. U Ciebie też?
U nas w nocy już zaczęło wiać, a od rana lało. Teraz szachownica- to słońce, to granatowe chmury; drobny grad też padał. Mimo chłodniejszego powietrza, pachnie już jakby wiosną, mimo wszystko ;)
UsuńA z tym moim działaniem- ja tak mam. Jak się do czegoś zapalę to robię, żeby zrobić. Powoli jednak ogólna euforia mnie umęczyła chyba, bo znów padam z Absorberami i budzę koło północy.
Jesteś bardzo pracowita! Szacun :)
OdpowiedzUsuńJak mam fazę na coś to tak :)
UsuńŻeby tylko z tego "poprzewracania" jaj na twardo nie znosiły:)
OdpowiedzUsuńPracy ogrom, kurnik full wypas! Firanki w oknach, pamiętaj, podobno kury musza być szczęśliwe!
Jeszcze im jakie fajne WC z podgrzewaną deską :)
Usuńo jeny też mam perz :( i kawałek drogi na działkę. Jak się nacieszę i optymizmem zarażę po przekopaniu i powyrywaniu wiosennym, zasianiu lub zasadzeniu roślinek to jak za tydzien przyjeżdżam a czasem za dwa to to zielsko już zajmuje powierzchnię i optymizm i radość z siania/sadzenia ucieka :( pozdrawiam i nie poddaję sie
OdpowiedzUsuńMoje zioła już kiełkują w identycznych ekologicznych naczynkach :) Już nie mogę się doczekać aż wywalę je na ogród. Póki co przekopałam kilka metrów ziemi twardej jak beton... znam Twój ból...
OdpowiedzUsuńSpal ten perz Roundapem, trudno, nieeko, ale...30 lat się z nim chcesz szarpać? Szkoda zdrowia i nerwów, bo wiesz, że zaraz wyjdzie, zazieleni coś posiała, zagłuszy. "Amerykanów" chociaż użyłaś?
OdpowiedzUsuńŻadnej Roundupy!
UsuńPowalczę, zwalczę.
Tak, najpierw skopany szpadlem, potem wyciągany widłami "amerykanami", oczywiście także dopieszczany ręką :D