A ja znów w "mieście" Sztygarowem przez nas zwanym.
Młody u teściów, bo żłobek nie wypalił.
Ciągłe chorowanie- dzieci, moje, moich rodziców; rzec by można, że tak to jest, że musi sie wychorować etcetera tak zwane...
Ja jednak miałam dość, dość miał Kamax, dość miał Młody. Rodzice jedni i drudzy też.
Poza tym chyba nasz chłopak z tych wrażliwych bardziej, bo przeżywał strasznie, nie jadł, smutniał w oczach, stracił zaufanie do nas...
Teraz nowe stresy dla Młodziaka, bo druga babcia to była rzadziej odwiedzana i ma chłopak chwile nietęgie.
Dziś, kiedy go zostawiałam, wycie jego goniło mnie, kiedy zjeżdżałam windą.
Ucichło kiedy wyszłam z klatki schodowej...
Garip znów postarał się o robotę dla Kamaxa- znaczy przerwał siatkę płotu w następnym przęśle...
Sąsiedzi, prócz ujadającej ferajny wielorasowych wściekaczy, mają trend wyrzucania jedzenia dla wsiowych kotów, a to podoba się naszemu psu....
Nie mam czasu na czytanie niczego.
Powrót do pracy.
W domu rodziców zwykłe obowiązki, ale czasem gorzej z organizacją niż w Tupajowisku, gdzie i posprzątam, i ogarnę dzieciarnie, obiad machnę, do pieca sobie pochodzę a i co na blogu nastukam.
Nijak tak.
Pogoda wietrzna, deszczem chlusta co chwila.
Nosi mnie nerwowo.
Za sprawą ZUSu też, bo jeszcze mi wisi za opiekę...
Ale co tam, Tauron czy inne tam, o których Sąsiad pisze mogą sobie na nas używać, to już ZUS nie?
oj ZUS chyba jeszcze gorszy niz te wszystkie energetyczne....
OdpowiedzUsuńStokrotka na swoim blogu walczyła z naszym poparciem z ZUSem i wywalczyła...
pogoda faktycznie nijaka , ja tez mam nerwa na ten deszcz
no a Młodemu chyba lepiej u Babci niz w żłobku.... chociaż ja pamietam że jak odpadł żłobek z racji sepsy a babcie były już leciwe.... musiała być opiekunka....przez 11lat...ech...
więc przetrwasz wszystko bo masz jeszcze życzliwych wokół siebie....
ja usłyszałam od mojej mamy kiedy jej powiedziałam o ciąży a miałam wtedy już 43 lata...po co ci to dziecko ? masz juz dwoje to załatw problem....
a dzis to najmłodsze ma 20 lat i jest najukochańsze....
pozdrawiam
Mówisz, że deszcz...
OdpowiedzUsuńU nas tak sypie śnieg od wczoraj, że boje się, że Pan Właściciel Domu nie da rady dojechać do domu, bo nas powoli na tym naszym słodkim zadupiu zasypuje, a pługa ani widu, ani słychu...
Mam nadzieję, że uspokoi się troszkę u Ciebie!
Zdrówka życzę w Nowym Roku i świętego spokoju!
U mnie deszcz i mam totalną zniżkę formy, pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńU nas śnieg od wczoraj wieczorem, więc może u Ciebie też? Dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńDziś lub jutro zobaczę,bo w Sztygarowie trochę napadało. Mam nadzieję, że w Paszowicach też. Może będzie powtórka z bałwana?
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia- przydadzą się! A i Wam wiele sił i zdrówka!
Ej Wy bidule, współczuję Wam szczerze, dopóki dzieci są małe to i choróbska, i problem z opieką... Jestem zdania, że nie ma to jak opieka mamy (ew. babci) i ten czas później procentuje. Jednak nasze Państwo zbyt opiekuńcze nie jest...
OdpowiedzUsuńA pogoda się zmienia na lepsze, dzisiaj prószy śnieg i nawet słonko wyjrzało ;-) Uszy do góry!
Ściskam ;)
Oj, Tupajo, idzie ku lepszemu, dzień już dłuższy, wiosna za chwilę, i dzieciaczki urosną, będzie dobrze; pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń