Na tyle co by krupą śnieżną z rana zarzucić.
Powiew jakiś mroźny, snadź Pani Zima jeszcze palcem pokiwała na nas.
W sobotę bezwietrznie, całkiem sporo na plusie. Słonko przygrzało.
Powstała zagroda dla kur. Choć sądząc po wyglądzie słupków- dla strusi raczej.
A i na pewno, bo oczka jednak okazały się za duże i musiałam "zakleić" je od dołu siatką.
Baby się uspokoiły, ale nie Olka i jej córunie.
Te dziś przyłapałam jak z rozpędu brały wyższe komórki siatki nieokryte siatką a' la wolierowa.
Muszę postawić zasieki wyżej.
Grunt, że stoi.
Co prawda nogi się pode mną ugięły jak usłyszałam ostateczna kwotę do uregulowania dla panów.
Ekhmm....Przemilczę.
Poranek zimny, nie za bardzo miałam jak z Absorberostwem ruszyć, bo Młoda ma lekkiego gluta.
Przeczytałam parę stron WO i się uśmiałam.
Miedzy innymi dowiedziałam się, że aktualnie "jeśli chcesz być modna masz nie być modna- bez ekstrawagancji, bez szpanowania markami, nie bój się zniknąć w tłumie" jest na topie.
Czyli- kolejna moda na normalny styl ubioru.
Dostosowany do człowieka, do jego nastroju, Ale kufa odkrywcze! Pewnie już niebawem na wybiegach pojawią się anorektyczne (ale z napompowanym biustem i warami ) modelki ubrane w klasyki bez udziwnień w stylu koronkowe majty na bryczesach czy owijka foliowa w kolorze lila.
Zawsze miałam swój styl ubierania, choć były czasy, które mogę jedynie opisać przytaczając słowa mojego Brata:
- Co młoda? Nie wiesz co założyć- czarny sweterek czy czarny sweterek?
Był to czas (durnej) fascynacji mrokiem.
Do tego oczywiście depeche'owanie, potem Rammsteinowanie i reszta okołomroczniastych klimatów, których sztandarowym kolorem była czerń.
Teraz, powiem szczerze toleruje tylko w przypadku bielizny, skarpetek i jednej ulubionej sukienki.
A tak to gama barw rozszerzona, styl raczej pośpieszno-roboczy.
Najchętniej bojówki, jeansy, legginsy. Buty- mogłabym mieć tylko 3-4 pary. Głównie chodzę w butach trekingowych. Jak ciepło- ale za zimno na sandały- jakieś półbuty skórzane, sandały oczywiście też w stylu trekingowych, no i "buty wsioka" lub "buty do ogródka"- czyli crocsy.
Ależ minimalistka ze mnie? Nie no jakieś tam z obcasem mam.
Całą jedną parę. Zastanawiam się nad użyciem jak już mi trawnik nowy wzrośnie- przebiegną się w nich parę razy i go napowietrzę.
Aaa, w artykule autorka napisała: "Dziś funu ludziom dostarczają nie pokazy, ale targi mody".
Kufa! Rozumiem, że kobita też stoi po normalnej stronie mocy, ale mogłaby choć to fun w cudzysłów wziąć, bo czytać się już odechciewa.
Pomijam te wszystkie "zagłosowania", "zawalczenia" i inne kwiatki, ale wtrącanie wszędzie tych alienów językowych z FB rodem strasznie mnie drażni.
Megi napisała już o tym co zobaczyła w Wąwozie Myśliborskim, co u mnie w zeszłą niedzielę.
Ja dziś, korzystając ze znacznej poprawy pogody "po parówach" czyli koło 14stej i ruszyłam z Absorberami trochę się przewietrzyć.
Fiołeczki |
Wszędzie zroślaki i masa "nieużytecznych" drzew. W końcu rezerwat. |
Absorberostwo |
Miodunki |
Barwinek z przylaszczką z lampą błyskową :) |
Barwinek z przylaszczką bez lampy błyskowej :) |
Łany barwinka w rezerwacie |
Sponsorem mentalno -nastrojowym był Dexter Gordon
Tupaja, pilnuj drzew, bo je jakiś durny sołtys zaraz wyrżnie, gdyż gubią liście i ino z niemi robota.
OdpowiedzUsuńTwoje kurki całkiem jak Wałek - co ja załatam dolne dziury, on wyłazi tymi, które są wyżej. Załataj od razu do samej góry.
U nas po lasach jakoś nic jeszcze nie kwitnie. Za to nad Wartą spotkaliśmy dzisiaj wydrę - co za śliczne stworzenie!
Buciki do napowietrzania muszą być SZPILKAMI! Zwykły obcas się nie nadaje. No i czerwone muszą być. Szpilki te.
Drzewa w rezerwacie całe szczęście.
OdpowiedzUsuńQfa to mówisz, że muszę szpilki...czerwone, a może różowe? Jak szaleć to szaleć! :)
Szkoda szpilek zwłaszcza czerwonych, ale widziałam takie buty fakira, czyli sandałki z gwoździami (na szczęście podeszwa od strony stopy była gładka, widać dla europejsiego fakira ogrodowego).
OdpowiedzUsuńAeracja jak znalazł, za wertykulatory kury mogą robić.
Idz po calosci i od razu zadasz wybieg siatka od gory, bo tak sie beda wspinac coraz wyzej az wyfruno te kury. :)
OdpowiedzUsuńA mnie sie podoba bardzo Absorberostwo z miodunkami na pierwszym planie , mialam fun patrzac na ten obrazek!!!
OdpowiedzUsuńNo, Państwo Absorberstwo wygląda jakby z różdżką wody szukało. Albo złota. Tak, złoto lepsze.
OdpowiedzUsuńJa tam zawsze powtarzam, że najlepiej czułabym się owinięta prześcieradłem. I śmieszą mnie te wszystkie dyskursy o markach i metkach. Tylko, że w mediach czasem o nich mówią to wiem, że istnieją, przy zakupach w żywocie się nimi nie kierowałam. Niestety czarne do dziś lubię bo w nich chudsza jakaś jestem. Wiosna już kwitnąca a nie tylko pączkująca, to dobrze rokuje.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tej wsi :) Absofberostwo prima sort i masz z niego pewnie wielki fun ;)
OdpowiedzUsuńOdkąd mieszkam na wsi to do szaf prawie nie zaglądam, parę zestawów mi wystarcza. No, inna rzecz, że te w szafie skurczyły się jakoś....:(
OdpowiedzUsuńŁatwo powiedzieć podwyzszyć, załatać - na wszystko trzeba przecież dodatkowej siatki. Ta tania, plastikowa przez jakis czas wytrzyma a ta metalowa dobra, ale droga jak pieron. Mozna by to zrobic takim giętkim, metalowym drutem, co to go na kilogramy sprzedają i da sie nim fajnie płoty cerować - przy tym niedrogi, co ważne!
OdpowiedzUsuńJa łazę w dresach i gumofilcam ewentualnie w klapkach, gdy ciepło. i szlus. Co jakis czas człowiek dokona nowych zakupów dresowych na ciuchach i z głowy.
Coraz wieksza jest przepaść nawyków, potrzeb i stylu zycia miedzy nami a takimi paniusiami jak ta z Wysokich obcasów. Śmiechu kupa i tyle.
A miodunki i u mnie przyuwazyłam. Ślicznoty. A Absorbery oczywista jeszcze śliczniejsze! Nawet z glutami!:-))***