Po pierwsze - Absorbery wywiało, po drugie - ciepło miało być i słonecznie i tylko trochę przekropnie.
Jutro ma być, ze tak powiem ...chłodniej.
To pewien eufemizm.
Ma być w okolicach ...5 stopni.
A jednak dzisiejsza pogoda pokrzyżowała plany.
Z miłego poranka i przedpołudnia z temperaturą oscylującą koło 15 stopni, pogoda odwróciła się do mnie dupą i zaczął padać, a potem lać deszcz.
Nici z rżnięcia trawy sierpem.
Nici z koszenia pchajką.
Udało się wywietrzyć futrzaki i popatrzeć na rzepakowe okolice Tupajowiska
Miał mnie też kto obfocić
Miałam tyle zrobić, a udało mi się nieco odchwaścić truskawki i wyrżnąć sobie ścieżkę do miejsca składowania obornika z kurnika.
Zakręcona jestem dziś jak świński ogon, bo dałam Rudej do miski, potem Garipowi i sobie poszłam.
Nie zauważyłam...nie wiem jak to się stało, że odstawiłam rudą miskę za daleko od niej samej...
Kiedy wróciłam po powiedzeniu Qurowskim dobranoc, okazało się, że miska Rudej pełna, a jej brakuje trochę, żeby sięgnąć do michy...
Goopia pańcia.
Teraz je, biedne suczysko w deszczu (bo oczywiście znów pada).
Co do syropu z mniszka to nie wyszedł, znaczy wyszedł, ale raczej sok.
Nie miałam już siły sterczeć przy kuchence i czekać aż zgęstnieje.
Pogotowałam chyba z 15 min, przelałam do butelek. Dwóch tylko.
Przepis, dokładnie nie pamietam skąd, brzmi tak:
- 300-400 g płatków mniszka
(najlepiej obciachać nożyczkami; przy rwaniu można uszkodzić koszyczek i mleczko się nam do płatków wyleje. A jaki smak ma to mleczko to już każdy wie)
- ok.1 l wody
- dokładnie 1 cytryna
- 1 kg cukru
Przyznam bez bicia, że nie wiem czy płatków było dokładnie 300-400 g. Tak na oko mniej więcej.
Do tego- nie dałam kilograma cukru- tylko jakieś 1,5 szklanki. I tak słodkie jak ta lala.
Płatki zalewamy wodą, odstawiamy na ok. 3-4 godz.
Następnie dodajemy sok z cytryny i gotujemy około 20 min.
Odstawiamy na noc.
Odcedzamy.
Potem, do odcedzonego wywaru dodajemy cukier i gotujemy do zgęstnienia.
Wg przepisu nie było pasteryzacji.
Gdyby wyszło mi więcej niż dwie butelki po sokach dla dzieci, pewnie bym pasteryzowała, ale tak- przy jednej butelczynie (która i tak się zassała), a drugiej sprezentowanej Mamie - nie opłacało się.
Sok jest pysznie aromatyczny i wypróbuję go z herbatą.
W deszczowe dni pozostaje dłubanie w domu, a jak wiadomo stare domiszcza (lub jak to j niektórzy nazywają źle : rudery), lubią jak się im koło ...robi.
Więc robiłam. Z Tatą. Porządki, wymiatania, ogarniania.
Powstał wreszcie wieszak na psie smycze i obroże...
Jest tego sporo, a już mnie szlag trafiał od tych postronków i różności na gałce od poręczy.
A pod nim pudło po karmie, a w nim żarcie dla Qrowskich, którzy już wyściubiają dzioby, ale raczej popołudniami, ale nie na długo.
A śpią do 7:30.
(dziś o 7 z minutami zastałam śpiące kury, a jedna ziewała...:))
A przeciez powiadaja, ze qry wstaja ze sloncem. Te Twoje sa widac z innej glinki ulepione.
OdpowiedzUsuńTen syrop z mniszka to czemu ma sluzyc? Tak tylko do smaku, czy ma jakies ukryte wlasciwosci lecznicze?
Mniszek ma działanie cudowne :)
UsuńDobry na drogi oddechowe, na moczowe, układ pokarmowy, sporo witamin i minerałów, wzmacnia odporność. Jest baaardzo uniwersalny :)
No nie, ziewającew kury to tylko chyba u Ciebie :-)))
OdpowiedzUsuńAleż Ty szczuplutka,a zdrugiej strony przy tylu pracach,
to i kondycję chyba masz :-)
Miałam do siebie pretensje, że tak późno je budzę, bo wiedziałam, że qry to ranne ptaszki, a tu takie egzemplarze!
UsuńA szczupłość z latania koło domu, za Absorberami etcetera.
Drwalskie śniadania, za to obiad około - 16-17 , a w międzyczasie tylko kawa i woda z sokiem...Ot, tyle ;)
Też dziś mniszek robiłam a jutro nalewka z sosny...
OdpowiedzUsuńDokładnie, jesteś bardzo szczupła. :) Nie jedna pozazdrości takiej figury! (w tym ja :D)
OdpowiedzUsuńU nas na szczęście tylko rano pokropiło, cały dzień było ciepło i słonecznie. :) A jutro? Zapowiadają naprawdę pogodę do ... duszy. No ale co poradzić. :)
Pozdrawiam
Trzeba nalewki chyba robić :)
UsuńU mnie to samo - miało być ogrodniczo, a wyszło... chałupniczo;) Na[piekłam chlebów, pirogów, nagotowałam na cały weekend - i teraz planuje podciągać robotę komputerową;) W ramach robienia ruderze koło doopy - umalowałam podkładem regalik taki trofiejny;) Zostało jeszcze malowanie właściwe i dekupowanie;))) Kwiaty pochowane, wiatr jak cholera, w nocy ma lać na całego!!!
OdpowiedzUsuńGaripek jest słodziak;))) Tez bym chciała takiego obrońcę;))) A mam narwańca;)))
No właśnie zastanawiam się co tu robić. Absorbery będą mi dom roznosic z niewybiegania. Trzeba będzie co wymyślić.
UsuńGaripas jest rzeczywiście taki odstraszający intruzów z lekka, ale ciapa czasem taka, że łomatko.
Wlezie w błoto,zaplącze sie w smycz i tylko łypie okiem na mnie jakby miał powiedzieć: "Nnnnnooo, cooo....?".
Mój jest bohater przez płot - jak kto sforsuje - znaczy swój;))) I zabawa na całego!!!
UsuńZ Garipem by to nie przeszło. Póki któreś z nas nie pokaże, że nie wolno zabić ... To zabije. Dlatego pewnie jest na liście ras niebezpiecznych. Ale stado pamięta. Raz, dwa razy pokazana osoba, może czuć się bezpiecznie.
UsuńPozdrawiam i troche słoneczka życzę
OdpowiedzUsuńAle piękny widok :) zazdroszczę
OdpowiedzUsuńA koguta masz? U nas sąsiedzkie piejo i budzo i nie ziewajo, tylko za robotę się bioro.
OdpowiedzUsuńMam, ale jeszcze się nie odezwał. Jedyny przejaw testosteronu w większej ilości niż u panienek to gonienie wróbli.
UsuńChciałam zapytać o kogutka, ale już wiem :) Bo najpierw to trzeba komentarze czytać :) Ależ Garip jest piękny ! A jak jego nochalek ?
OdpowiedzUsuńTupajko jaka jesteś zgrabna i powabna :)
Nochal garipowy nieco lepiej, ale przez cały okres od wiosny do wczesnej jesieni będzie wyglądał marnie :(
UsuńA tak to chłop na schwał!
Za komplementa dziękuję :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńZiewające kury wzięłabym jak nic, bo mnie z łóżka przed siódmą ciężko wygonić (chyba że mam sesję to wtedy na kofeinie nie śpię prawie wcale) - utarłabym wraz z kurami nosa tym, którzy uważają, że kury zawsze "z kurami" wstają, nie to co ja i zmienię porządek rzeczy karmiąc kury wieczorową a nie poranna porą:) U nas ziąb straszny 5 stopni w południe, wieje i leje, a w nocy do zera schodzi...brrrrrrrr...
OdpowiedzUsuńA daj spokój, co za pogoda...Znów palenie w piecu i latanie z psami, po psy i z powrotem.
UsuńA kury to jakieś dziwne mam. Teraz jak zimno, to wychodzą sobie co jakiś czas, a resztę czasu spędzają na grzędzie.
Tylko im telewizor sprawić. I popcorn..:)
Rzepak jak tęcza, piękny! U nas już przekwita:) Ziewająca kura od razu byłaby moją ulubienicą. A mają one imiona?
OdpowiedzUsuńNa temat urody i szczupłości się nie wypowiem, ale mnie tu zaraz szlag trafi:)
Jedna ma- najodważniejsza- Ola. Reszta jakoś jeszcze nie dała się poznać. Poza tym nie widzę jeszcze zbyt wielu różnic...w wyglądzie. Za to kogut... wygląda na Brunona. Bardzo lubię to imię, a kogut też wygląda- i ładnie, i już trochę okrzepł :)
UsuńNiech szlag Cię Hano droga nie trafia :) Kto mi takie ładne dziwaczki będzie pastelował? :)
No dooobra, to może jeszcze jaki skorek, a potem się zobaczy:)
UsuńUrodziwe dziewoje są na tym Pogórzu Kaczawskim:-)))
OdpowiedzUsuńWitam w klubie miłośniczek drobiu biegającego w zagrodzie:)
Jak tu nie lubić takich ptaszorów fajnych! :)
UsuńWsiąkłam do reszty :)
Witaj, fajowy blog :) będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuńA Twoja chałupa to całkiem niedaleko mojej musi się znajdować :)))
Pogórze Kaczawskie jest przepiękne!!!!
Gorąco pozdrawiam.
aldia z arcadii
Witam :)
Usuńzapraszam i dziękuję za odwiedziny :)
A gdzież to Cię "posiało"?
Syrop z mniszka robię od lat z całych koszyczków kwiatowych. Czyli obrywam główkę kwiatka nie przejmując się ile mi tam łodyżki zostało i do gara. Nie jest gorzki ani trochę. A pola rzepaku mam niedaleko - zapach przepiękny i taki mocny, że zabić może, a oszołomić to już na pewno! Pszczółki mają używanie, brzęczą jak fabryka :)
OdpowiedzUsuńDaj sobie spokój z pchajką. Masz dobrą i łatwą w obsłudze kosę spalinową. Ja wiem, że boisz się potężnych narzędzi, a ja takie lubiłem i takie zostały po mnie, ale ta kosa, to naprawdę nic strasznego. Nożyce do żywopłotu, też nie są straszne. I zadbaj o to co, co posadziłem w zeszłym roku. Wszystko się przyjęło i rośnie... tylko zaraz chwasty i odrosty bzu zagłuszą.
OdpowiedzUsuń