Myślałam, że to pyłki z traw, co się panoszą w obejściu mi na śluzówkach osiadły, ale to nie to...
Sierpowałam dziś znów.
Jak się okazało, byłam przodowniczką w torowaniu drogi Qrowskim.
Szli za mną, co chwila się bzykając.
Bruno, jak przystało na koguta, łapie za łeb i nie pyta o zdanie.
Taki gwałciciel kurzych kuprów.
Niektóre się dają, ale niektóre nie.
Czasem która zwieje.
A wrzasku przy tym!
Wdrażam profilaktykę reumatoidalnego zapalenia stawów.
Co chwila natrafiam na pokrzywy i mimo rękawiczek zaliczam chlasty kwasem mrówkowym.
Dziś oberwałam po twarzy.
Tam jednak reumatyzm raczej nie wlezie...
Wiem już, że surowiczy, rzęsisty wypływ z nozdrzy to nie katar sienny.
Telepie mnie.
Wziął mnie jaki wirus.
Niespodziewanie i podstępnie.
Pożarłam już gzik z czosnkiem i wypiłam napar z lipy.
Zaraz walę się do wyra, jeszcze tylko kwas acetylosalicylowy i mam nadzieję, że się jakoś pozbieram.
Muszę.
Kijowo jest chorować w maju.....szczególnie, jak trza w wyrze leżeć..........
OdpowiedzUsuńMoja teściowa jeszcze kamforą zmusza się smarować.......próbowałaś?
No i właśnie o to chodzi, ze ja nie mogę zachorować.
UsuńKto będzie koło Absorberów i tałatajstwa łaził...
A kamfora- na stopy najlepiej, bo jak za blisko nosa to mi gorzej zawsze się oddychało (z dzieciństwa pamiętam).
Bez uprzedzenia, jak ten kogut? Cię wziął?
OdpowiedzUsuńAno.
UsuńDokładnie.
Kłobuk jakiś chyba....
No niedobrze. Ale - wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka!
OdpowiedzUsuńAno, niedobrze.
UsuńI Tobie również! :)
Dam Ci dobry przepis na takie przypadlosci w okolicach nosa i zatok. Uszyj niewielki bawelniany woreczek i napelnij gruba sola. Kiedy Cie bierze katar, wirus, zapalenie zatok albo inna podobna franca, rozgrzej woreczek (na patelni, w mikrofalowce, w piekarniku) i przykladaj na czolo miedzy oczami. Lez, poki nie wystygnie i tak kilka razy dziennie. Dziala cuda!
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda. Mój mąż tak się leczył.
UsuńO, ciekawe :)
UsuńZakonotuję i zastosuję. Tylko najpierw muszę się z igła i nitka przeprosić....;)
Napar z kory wierzby uskutecznij do picia ( tez kwas acetylosalicylowy ino naturalny:-))) I zrób sobie parówkę - gotuj razem garstke tymianku i miety. I wdychaj. I zdrowia!!!!
OdpowiedzUsuńAsia
Dziś sobie zrobię parówkę, bo wczoraj już padłam...
UsuńOooo, to zdrowia życzę ,
OdpowiedzUsuńale wirus o tej porze ??
Ja tak mam. Częściej łapię coś późna wiosną i latem...
UsuńI gdzie ten komentarz się zapodział ??
OdpowiedzUsuńJest jest, tylko mam włączoną moderację.
UsuńOj, oj! Najgorsze własnie jest to, że chorowanie to luksus, do którego nie mamy prawa w naszym wiejskim żywocie. Współczuję Tupajko i ciepłe mysli posyłam, rozumiejąc dobrze, jak kiepsko sie czujesz!:-))
OdpowiedzUsuńDziś trochę lepiej. Chyba aspiryna i miód oraz czosnek robią swoje.
UsuńDziś się trochę usmarałam, ale przy rżnięciu trawska. Kwitnie, a ja mam alergię lekką.
Chyba się nie rozłożysz na całego bo roboty dużo .Zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńNie ma takiej opcji...;)
UsuńZdrówka również życzę.
OdpowiedzUsuńPolez sobie, wygrzej sie, bo na dworze zimno!!! Nie ma tego, co by na odbre nie wyszlo!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Nie da rady.
UsuńNiedziela to u mnie najpracowitszy z dni. Absorberów nie ma więc cały czas latam i coś robię. Z psami trzeba pojechać w las też.
U nas bardzo przyjemna pogoda. 20 stopni :)
Pozdrówki!