Nie, nie...
Pomijając mój ostatni lekki spadek formy (nie latam już jak goopia ze względu na nadmiar energii), nie chodzi tu o moją nieobecność tudzież zniknięcie, choć, być może komuś mogłoby to przyjść na myśl lub być swego rodzaju pragnieniem.
Ale...
Nie o taki bez mi tu chodzi.
Ale- o taki:
Bez z tyłu- look lewym okiem |
Bez z tyłu- look prawym okiem |
Bez- ciąg dalszy za lewym okiem patrząc, w runie kwitnie sobie podagrycznik, a co...! |
Bez- forma "romantica"(huśtawkę zatargałam pod galeryjkę. Przed deszczem, ale i tak zmokła...) |
Widok bez okno przyszłej kuchni |
Widok bez okno przyszłej kuchni okiem prawym |
Wrrr... nawet na piętro wlezie zaraza moluscowa! |
W tym roku robię na trzy domy :)
Znów przekropnie.
Wysiałam fasolę szparagową.
Niedługo czas mi wysadzić ogórki, ale muszę wyrwać zagon spod perzu, a nie mam kiedy.
Wszystko kwitnie, rozbuchana przyroda, pachnąca.
Nie muszę Wam chyba pisać jak pachnie u mnie w domu w gorący dzień, kiedy okna pootwierane...
Bzem oczywiście!
A co słyszę- buczenie.
Pszczoły, trzmiele, liczne inne błonkówki, muchówki oraz chrząszcze, głównie z rodziny żukowatych.
Szczególnie piękne, choć jak lecą potrafią przerazić- gatunki z podrodziny kruszczycowatych.
Nie mam swojej foty, posiłkuję się netem.
Piękna, nieprawdaż?
Cetonia arata - kruszczyca złotawka (Wikipedia) |
W łogródecku zaniedbanym z lekka kwitnie wszystko niemal, a jak nie kwitnie to się zbiera do kwitnięcia
Wino odbiło rzecz jasna. Pan, który chciał mnie klątwą obłożyć może spać spokojnie |
Olka- oczywiście |
Miałam ci ja żabkę trawną.
Miałam.
Gnojek jeden zatłukł i zeżarł.
A ja się na koty wściekam!
Kopciuchy mają gniazdko z pisklakami na belce wiaty.
Tam też Kurowscy łażą i siedzą w łupały.
Oby Brunonowi nie przyszło do łba zżerać mi pisklaków kopciszkowych, bo na rosół się załapie! ;)
Alez ja Ci zazdroszcze tej zagrody, zwierzakow, tego pieknego bzu!!!
OdpowiedzUsuńKogut nie nadaje sie na rosol, za ladny poki co :)
Tak z Brunonem zrób. Zaraza. A przynajmniej mu to obiecaj.
OdpowiedzUsuńZdałyby Ci się kozy! One uwielbiają czarny bez i starają się zeżreć nam w ogrodzie wszystek. A nie pozwalam i gonię kozie bractwo, bo sama czarny bez uwielbiam - i zapach, i zastosowanie kwiatów oraz owoców! Acha! Kury przepadają za dojrzałymi owockami bzu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Bzową Gospodynię !:-))
A jak robisz sok z kwiatów bzu?
UsuńA tak:
Usuńhttp://ostojatupai.blogspot.com/2012/05/nowe-zycie-alergie-i-dziki-bez.html
:)
Uświadomiłaś mi, że za bez czas się zabierać... I znowu robota! A kogutowi może mały kagańczyk spraw?
OdpowiedzUsuńUściski
Asia
Niom, czekam aż przestanie padać i chyba przynajmniej słoiczek syropu z babki zrobię :)
UsuńA Brunonowi- pomyślę o jakiej prewencyi :)
Daruj Brunonowi, boć to rzecz zwyczajna u kur. Niestety. Wszystkie kury polują na żaby, węże i myszy. Nic na to nie poradzisz.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach kwiatów czarnego bzu. Mam tylko jeden i się napawam.
Mam nadzieję że Bruno zrozumie i więcej nie będzie takich szkód robić.Słoneczka życzę.
OdpowiedzUsuńTupaja, ale masz bzu!!! ja mam tylko jeden, a i tak przeszkadza sąsiadce;) Bo taki "dziki", wisz???
OdpowiedzUsuńhttp://www.animalsaustralia.org/features/little-miss-sunshine.php
OdpowiedzUsuńczy widziałaś film o tej australijskiej kurze? Może Twoja Olka jest też tak inteligentna. Pozdrawiam. Marysia
O,rzeczywiście :) Ciekawy filmik :)
UsuńDzięki!
Olka taka mało bojąca się i ciekawska. I chyba najgłosniejsza :)
pozdrowienia
Piękny ten Bruno, może jednak się opamięta;-)
OdpowiedzUsuńU mnie bez jeszcze nie kwitnie a czekam na niego. Robię taki syrop z kwiatów, zimą sprawia,że świat jest piękniejszy.
OdpowiedzUsuńCzuje się w nim słonko, prawda? :)
UsuńAleż u Ciebie przyrodniczo i naturalnie :-)))
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty.
Chociaż moja Mama to każdy chwast wydarła z ziemi ledwo wyjrzał, więc ja na zasadzie przeciwiweństwa wolę naturalne bardziej :-)))
Bzowa Babuleńka:-)
OdpowiedzUsuńkiedy po raz pierwszy czytałam tę bajkę, myślałam o lilakach. I dziwiłam się.
Dziki bez jest jedną z moich naj- najulubieńszych roślin, taką naprawdę moją, dziką i imieninową (bo kiedyś, kiedy jeszcze obchodziłam imieniny, kwitł jakoś później?)
Sadzę go, gdzie mogę. Także odmiany- najchętniej Variegata i Black Lace. Obie mam w Moherii, ale malutkie, szczątkowe... za to dziki dziki w tym roku wybujał, zdominował i cieszy mnie niezmiernie.
I na dodatek to jedna z ochronnych roślin ;) w sensie... magicznym.
Usuńpff, zgubił się koment. To ja później się wypiszę.
OdpowiedzUsuńu mnie bez już przekwitł a szkoda bo go uwielbiam.
OdpowiedzUsuńTupajko piesek znalazł już swoich człowieków. Dziękuję za zamieszczenie ogłoszenia:)))
OdpowiedzUsuńCieszę się!
UsuńPrzepiękny ten twój bez! U mnie dwa lata temu wysiał się sam, ale koralowy, rozrósł się już w solidny krzew, ale mało kwitnie. Zresztą u nas wszystko później. Piękna ta kruszczyca i naparstnica też. Bardzo lubię dzikie ogródki, mój też jak chaszcz. Zaszantażuj koguta koniecznie, kopciuszki trza chronić.
OdpowiedzUsuńMnie się też podoba.
UsuńW sumie to wygląda na to, jakby bez pytania zaanektował sobie część ogrodu :)
Po prostu ;)
A Brunona będę obserwować....
Ale łany bzowe.....ponoć nalewka z nich pyszna, a nasusz sobie kwiatków, potem, zimą napary, na choroby dobre, dla absorberów też.
OdpowiedzUsuńTe robaczki to u nas na różach siedzą, klejnociki takie, jest wersja też brązowo-złota. Mam fotkę takiego chcrząszcza, czarno-czerwonego, może będziesz wiedziec, wstawię potem, skubany, jak go chciałam dotknąć piszczał, jak mały kurczak......on taki wielkością do stonki podobny, ale bardziej płaski i jakby w kratkę. Nigdy takiego nie widziałam!!!!!
... jak przestanie padać, znów zbiorę.
UsuńChyba, że już nie zdążę.
Może w tym roku jaką nalewkę z owoców spróbuję.
Nigdy nie robiłam :)
Dawaj fotę-popatrzymy!
A ja się od Ciebie Tupajko naumiałam bzowego syropku. A potem i lipny, miętowy, meliskowy robię. Wzmacniam go i dla nas na jego bazie są przepyszne naleweczki.
OdpowiedzUsuńNa Mazurach dopiero zaczyna kwitnąć.
Pozdrówki
To bardzo mi miło :)
UsuńMuszę pomyśleć o lipowym jakimś specyfiku ;)
No i z melisy.
Pozdówy :)
Ha,zostałem wspomniany jako ten straszny dziadu skory do klątw,więc się odzywam.Moje winorośle w tym roku zwarzył niespodziewany przymrozek majowy,więc wina nie będzie, nie wiem czyja to klątwa-Twoja Tupajo czy też teściowej,bo zdarzyło się w noc po urodzinach teściowej i będąc na cyku z tej okazji, nie zabezpieczyłem...A z Twojej winorośli warto wybrać 2 lub 3 silne pędy i do czegoś przywiązać a resztę zawczasu wyciąć i dać kozie...No właśnie - tak bardzo brak kozy w Twoim ogrodzie! Hub
OdpowiedzUsuńNie, no zaraz, zaraz! Ja klątw nie rzucam :)
UsuńA na pewno już nie na rośliny i zwierzęta :)
Więc to teściowa raczej.
Muszę pomyśleć o drabince. Koniecznie.
Sporo zielonego się u mnie marnuje, to prawda, ale koza...raczej nie w tym domu, z tak małą powierzchnią do wypasu ;)
pozdrówki