Kury mnie kochają.
Jestem chodzącą możliwością.
Możliwością przyjedzenia jedzenia.
Więc łażą za mną, jak mnie widzą.
Rżnę trawę- łażą i się gapią.
Gdaczą i się gapią.
Tymi swoimi ślepkami żółtymi.
Bruno miał już debiut piania.
Wyszło coś w rodzaju:
"kyky- yyyyyyyy?"
Przedwczoraj.
Wczoraj i dziś nie powtórzył.
Może się z niego baby-kury śmiały.
Ola niczego się nie boi.
Tak, że chciała pójść za mną do zamykanej części "ogródka".
Ruda kłapnęła szczęką- i Ola zwiała.
Na szczęście....
Ola wali Brunona po łbie.
Ale jest jego pierwszą kurą.
Ma jeszcze drugą przyboczną.
Generalnie towarzystwo już spokojne, ale dwie są wydygane.
Śmigają często z byle powodu do kurnika.
Ola lubi dziobać po stopach i wyciąga szyję do góry kiedy do niej gadam.
Nie wiem, czy niewyraźnie mówię?
Kotka któraś zabiła małego drozda.
Znalazłam go pod wanną.
Dobrze, że nie wiem która bo bym chyba futro przetrzepała.
Wrrr.
Z byle powodu to one do kurnika nie śmigają. Makijaż poprawić to nie jest byle powód.
OdpowiedzUsuńSpróbuj do Oli mówić w obcym języku. Podobno potem lepiej się nieso.
Dojcze szprache? Hmmm...Ciekawe, może im poRammsteinie :)
UsuńNie, nie, dojcz może je spłoszyć! Po francusku najlepiej!
UsuńKurki... Mój tato ma dziesięć, po latach postanowił znowu hodować, tym razem takie bardziej hobby. Zaczęły się nieść. Nie ma koguta i piania nie ma, ale niedługo dostanę jajeczka :)
OdpowiedzUsuńW czerwcu pewnie się wybiorę, żeby je osobiście poznać :)
To jest fajne wiedzieć kto Ci jajo zniósł :)
UsuńKury mego Taty kochają go miłością czystą;) Chodzą za nim jak psy;)
OdpowiedzUsuńNie chcą jeszcze dać się głaskać...Ale, pomału ;)
UsuńFajne masz pierzaste towarzystwo. Też myślimy o kurach i tak jak Ty każda zapewne będzie miała swoje imię i wiemy że będą miały u nas dożywocie bo na obiadek nie pójdą nigdy pod nóż . Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńMiłego, miłego!
UsuńPodziwiam- nigdy się nie zdobyłam na kury, ale lubię gdaczące babeczki:) I perliczki!
OdpowiedzUsuńo perliczkah też myślałam. Się zobaczy. Sąsiedzi mnie chyba zlinczują za wrzaski :)
UsuńSaga o kurach, świetne :-)))
OdpowiedzUsuńA pewnie niektórzy się śmieja w nos, że tak to przeżywam. A niech im jajo w nos!
UsuńByle nie świeże, bo szkoda.;-)
UsuńPisałam Tobie że sobie pogadasz z kurkami i możesz im powiedzieć wszystko bo nie wypaplają nikomu.Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńJuż im coś powiedziałam...;)
UsuńPozdrowienia
No, mówiłam, że kury są superowe!
OdpowiedzUsuńMówiłaś, mówiłaś.
UsuńTylko Bruno dziad jeden mi porzeczki obskubuje. Mus był siatką zabezpieczyć :)
Kury są świetne. Nie mogę się nadziwić, że tyle lat żyłam bez kur. Widzisz, jak fajnie. I pogadać można i pospacerować z nimi.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
W sumie się sobie nie dziwię, bo zawsze jakos o qrach myślałam, tylko zawsze coś...
UsuńI wcale czasu nie zajmują za wiele, jakby niektórzy mogli sobie myśleć. No, chyba, że się człowiek na nie gapi, słucha co gdaczą, jak gdaczą, jak się ze sobą dogadują, jak się ustawia ich hierarchia.
Fajna z Olki koleżanka :)
OdpowiedzUsuńa Ola może szyję tak wyciąga bo niedosłyszy na jedno kurze ucho. :-) W każdym razie brzmi to wszystko zachęcająco :-) Kury być muszą! To prawda
OdpowiedzUsuńTeraz całkiem inaczej podwórko wygląda.
UsuńTrawnik...również ;)
W życiu nie chciałam mieć kur, ale jak czytam takie opowieści, to się zaczynam zastanawiać...(w ramach mglistych na razie rozważań o własnej wiejskiej ostoi). Bo może czasem lepiej z kurą pogadać niż z co poniektórym ludziem...?
OdpowiedzUsuńTeraz już bym nie oddała za nic.
UsuńA nawet jeśli to bym wzięła nowe :)
Nie...
Nie oddałabym już swojego stadka. Olki i Brunona na pewno nie. Choć reszty też... - cała piątka czeka na lepsze rozpoznanie i nadanie imion :)
Olka musi mieć więcej niż dwa zwoje, standardowa kura ma ponoć dwa. Przyznam się, że robiłam na kurach eksperymenty, hipnotyzowałam, bo są podatne. Bierzesz kurę, przytrzymujesz rękę tak, żeby usiadła, i przychylasz jej główkę do ziemi, drugą ręką szybko rysujesz tuż przed kurzym dziobem poziomą kreskę, najlepiej białą kredą np. na chodniku betonowym. Kura zastyga......możesz ją puścić, będzie tak siedzieć, jakiś czas, potem się ocknie.......
OdpowiedzUsuńMoje dziecko miało jakaś kurzą manię, po przyjeździe do babci, pierwsze kroki kierował do kurnika, łapał kurę, siadał gdzieś w zacisznym miejscu i głaskał tą kurę, a ona siedziała mu na kolanach.......
Widziałam (na filmie na studiach) hipnozę kur i czytałam o tym.
UsuńMnie do kur ciągnęło. Pamiętam jak jeżdżąc do babci, u sąsiadów zawsze je karmiłam przez siatkę. Potrafiłam godzinami przy płocie siedzieć.
Też jestem jak najlepszego zdania o kurach. Cieszy mnie, żem nie jedyna ich entuzjastka i wielbicielka. Mądre ptaszyska z nich a ich pamięc i zmysł obserwacji oraz ciekawe powiązania społeczne między nimi wciąz mnie zadziwiają.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne Tupajko!:-))
I ja pozdrawiam serdecznie i zazdraszczam takiego żywota kie wiedziecie :)
UsuńNo i nóg tylu zielonych :)
Takiego towarzystwa tylko pozazdrościć :D Ja jestem miastowa, o wielu rzeczach nie mam pojęcia i może dlatego tak lubię czytać Twoje posty? Chyba tak, to jest to. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zaglądaj, zaglądaj, może Cię na wieś wyniesie i wiedza będzie jak znalazł :)
Usuńpozdrówki!