Zdawało mi się, że pytania nie są trudne, a jednak...najlepiej poradziła sobie Agniecha.
Choć, niestety i ona nie dała rady wszystkiemu sprostać, bu....
Mimo wszystko:
Fanfary! Tararammmm!
Poleci do niej mały upominek made łapki Tupai.
To tegoroczna maść nagietkowa oraz świeczka z węzy pszczelej, mydło glicerynowe bez SLS i SLES (to detergenty z ropy naftowej, używam baz bez tych wspieraczy pienienia), z woskiem pszczelim, masłem shea, wit. A i E, olejek naturalny ylang-ylang, oraz podkładka pod kubek i zakładka do książki wykonana metodą decupage.
A kto chce - niech poczyta odpowiedzi:
1. Dom pochodził z 1773 r.
2. Dzieciaki nazywam Absorberami przez to jak absorbują czas i energię.
3. W Tupajowisku było w sumie cztery koty. Ze Sztygarowa przyjechały Jagoda i Asani. Asani umarła wskutek obrażeń po zaklinowaniu w uchylonym oknie...W tym samym roku przygarnęliśmy Kicię, która jest ze mną do dziś. .Jagoda pojechała z nami do Nowego. Tu żyła jeszcze ponad dwa lata. Odeszła w tym roku. Miała około 14- 16 lat. Był też krótko kocur Julian, ale ze względu na bicie kotek znalazłam mu nowy dom.
4. Ta ulubiona kura to Ola. O Oli jest tu i tu, a jej córki to Pepita i Perła.
5. Moja przygoda z kurami zaczęła się od Brunona. Był jednak agresywny i oddałam go pasjonatowi, który go nie zjadł. Potem był Albert od mojej Czytaczki bloga, a mieszkającej ode mnie o rzut beretem. Niestety też się zbiesił i trafił tam, dokąd Bruno. Potem kupiłam parę kurek z kogutkiem jarzębatym jak Bruno. Niestety, nie dotrwał do rana. Porwała go kuna. Piotruś nie zagrzał długo miejsca. Kiedy Absorberka opowiedziała w przedszkolu, że Piotruś nie żyje, najpierw wywołała konsternację, bo myślano, że umarło jakieś dziecko. Po wyklarowaniu sytuacji, jedna z pań zaproponowała, że załatwi kogutka. I tak trafił do nas Tito- kogut w typie brodacza antwerpskiego. Wredne, małe, krzykliwe. Jest z nami do dziś. O Tito macie post tutaj .
W Nowym na wybieg dołączył Fragles- czubatka polska, bardzo zrównoważony ptak- poczytacie o nim tu . W między czasie, Coli wysiedziała jajko jednej z czarnych kur. Ojcem na pewno był Fragi. Kogutek znalazł nowy do, tak jak i Sokół- z 4 zakupionych młodych zielononóżek jedna okazała się kogutem. Jurnym i skorym do bicia, także kur i kaczek. Sprzedany.
6. Oczywiście Bazaltowa Góra była moją świętą Górą. Bywałam tam przynajmniej raz w tygodniu.
Pisałam tu i a tu otagowane Bazaltową wpisy- jak kto ma ochotę: klik
7. Fragles- kogut, Ruda- moja suka, Piotruś- kogucik, Zdzisława i Zdzisław- perliczki
8. Futro oczywiście Garipa. Owczarek anatolijski.
Oj, wstyd; lenistwo się kłania. I skleroza, zapomniałam o terminie, i jak sprawdziłam, to już było po zabawie.
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej, super nagroda.
A bloga i tak przeczytam.
I tak trzymać :)
UsuńGratulacje dla Agniechy.
OdpowiedzUsuńMuszę zabrać się do ponownego przeczytania bloga, ale to musi zaczekać do nowego kompa, bo w fonie za małe litery. Pozdrawiam
Pozdrówki ! :)
UsuńHa! Zwyciężyłam. Miłe to uczucie, jednakowoż, chociaż konkurencji jakoś nie było. Wyślesz, czy przywieziesz kiedyś?
OdpowiedzUsuńNo, troszkie nie było, ale znać- bezkonkurencyjna byłaś :) :)
UsuńChyba rzuć adresem na priv, bo ja do Inkwizycji po oleje dojechać nie mogę, a co dopiero do Ciebie.... Myślę w październiku. A miał być wrzesień, ale wolę wysłać, jakby coś znów nie wyjszło ;)
Gratuluję Agniesze! Bo ja to z pamieci wole, pewnie ze mozna odszukac niektore informacje,ale to juz nie to samo.
OdpowiedzUsuń