Koleżanki w Kurniku pisały ostatnimi czasy o strasznych wierszykach.
Ja je lubiłam i mam w swoim księgozbiorze; czasem nawet sięgnę co by się pośmiać.
Ja je lubiłam i mam w swoim księgozbiorze; czasem nawet sięgnę co by się pośmiać.
W środeczku historie przeróżne, część wspomniana przez Dziefczynki z Kurnika.
Jest i o uciętych paluchach, co je Julek ssał zawzięcie
ale i o tym, że nie wolno krzywdzić zwierząt
Sugestywnie też Butenko szkicuje historię dziewczyneczki, która pod nieobecność rodziców bawi się zapałkami. Temat stary jak świat i we wszystkich zakątkach kuli naszej
(tu w wersji niemieckiej, rammsteinowej, z tłumaczeniem na angielski, ze starymi rycinami)
U mnie książkowo.
Z wypłaty odszkodowania za pobite jaja od Hani, kupiłam książkę, na którą się śliniłam i nie myślałam, że ją przed Gwiazdką zobaczę. Taram!
Simony Kossak wszelkim przyrodnikom, biologom nie trzeba przedstawiać. Ale kto nie zna- klik do Wikipedii.
Zaczytanam strasznie :)
Do tego okazja-w Biedronce. 20 pln mniej niż w księgarni.
Bardzo pro ludzko napisane; okazuje się, że jednak tak wiele nie zapomniałam :)
Cóż poza tym w Tupajowisku?
Deszcze i chłód.
Do tego moja walka z bankiem o dostęp do konta internetowego. Napisałam im dziś pismo w formie jak na bloga, bo już mi ręce opadają.
Kupiłam Absorberom irysy. Cukierki.
Lubimy Chotomską i jej wierszyk o tygrysach co lubią irysy i Absorbery zapytały- a co to irysy?
No i pognałam do Muszkieterów i kupiłam.
Znacie wierszyk?
Ja uwielbiam :)
to by na świecie nie było źle,
bo każdy tygrys
irysy by gryzł,
a mięsa wcale nie.
Jakie piękne życiorysy
miały wtedy by tygrysy!
Z antylopą mógłby tygrys
iść do kina
i irysy by w tym kinie
sobie wcinał.
Mógłby sobie wziąć irysów
pełną teczkę
i wyruszyć z owieczkami
na wycieczkę.
Mógłby pójść na podwieczorek
do gazeli,
gdzie na pewno by serdecznie
go przyjęli.
Każdy kochałby tygrysy
i do wspólnej prosił misy,
i z radości każdy chodziłby na rzęsach –
gdyby tygrysy jadły irysy zamiast mięsa.
Tylko jest kwestia,
że taka bestia
straszny apetyt zazwyczaj ma –
zapas irysów
w paszczach tygrysów
zniknąłby w ciągu dnia.
W sklepach byłyby napisy:
„Brak irysów przez tygrysy”.
Człowiek musiałby w ogonku
stać i czekać,
i nie dostałby irysów
ani deka.
Mógłby pisać w książkach życzeń
i zażaleń,
i wyjść z siebie, i z powrotem
nie wejść wcale.
No a gdyby obok siebie
musiał sterczeć,
to instynkty miałby człowiek
wprost krwiożercze.
Każdy z zemsty za irysy
powygryzałby tygrysy
i ze złości nie zostawił ani kęsa –
gdyby tygrysy jadły irysy zamiast mięsa.
właśnie kończę "Simonę"
OdpowiedzUsuńAle że Pawlikowska uczy germańskiego? Niebywałe.
OdpowiedzUsuńDzięki za przypomnienie tego Chotomskiego cacka, pozwolę sobie go zastosować metodą kopiuj wklej, gdyby mi się przydarzyła jakaś przygoda z tygrysem (you never know), bo z cukierkami to raczej mniej prawdopodobne ;)
A ja nie znałam Simony, więc kliknęłam.
OdpowiedzUsuńBędziesz się uczyć czy szlifować niemiecki?
...odkurzać...;)
UsuńKiedyś dobra byłam, potem odpuściłam. Brak czasu, brak motywacji. Motywacji nie mam, ale sobie odświeżam :)
Nawet nie mam śmiałości odświeżać po tych dziestu latach...chyba uległ atrofii...
UsuńTu ta ksiazka jest tez bardzo popularna, ale z rysunkami pierwszego wydania:
OdpowiedzUsuńhttps://de.wikipedia.org/wiki/Struwwelpeter
Pacz, jak to czasem dobrze jaja potłuc:)
OdpowiedzUsuńPewnie jakby wiedzieli to by mi nie oddali kasy :)
UsuńWierszyk o irysach uwielbiałam w dziecinstwie. Nie wiem, ale cos mi sie po mózgu klekocze, że nawet była z tego piosenka. Moze smok Telesfor ją spiewał w teleokienku? Swoja droga szkoda, że nie ma już takich programów jak kiedyś dla dzieciaków. Twoje Absorbery byłyby zachwycone "Porą na telesfora", "Piątkiem z Pankracym" oraz "Zwierzyńcem".
OdpowiedzUsuńA to znasz, Tupajko?
Cztery słonie, zielone słonie
Każdy kokardkę ma na ogonie
Ten pyzaty, ten smarkaty
Kochaja sie jak wariaty!"
Pozdrowienia serdeczne zasyłam!:-))
Nie, nie znałam :)
UsuńMyślę, że wielu dzieciakom mogłaby się spodobać "stara formuła" programów. Choć część już chyba by się nudziła; nie strzelają, nie wrzeszczą...Nuuudaaa!
Simona Kossak - nigdy nie słyszałam. Cóż, nigdy nie jast za późno na naukę. Tupajo, a czy czytałaś jej książki?
OdpowiedzUsuńNie, nie czytałam. Tylko w czasie studiów jakieś jej prace dot.ssaków Białowieży.
Usuńhistoryjka o obciętych palcach przypomina mi opowieść z dzieciństwa mojego taty. Kiedy miał 3 latka i bawił się na podwórku (wiadomo jakie były czasy, matka puszczała i jakoś to było) to zahaczył paznokciem u stopy o coś ostrego i go sobie zerwał. Sąsiad powiedział mu, żeby spróbował przykleić na ślinę i biedne dziecko cały dzień siedziało i próbowało przykleić a sąsiad co jakiś czas go podpuszczał, żeby próbował dalej.
OdpowiedzUsuń