Kapturka już mi nie śpiewa.
Śpiewają Bizony, Caasy, New Hollandy...
Omłoty wirują w powietrzu, z lekka tylko ochłodzonym, suchym raczej.
Siedząc na huśtawce wieczorem, słyszę znajome łomoty w oddali.
Taka swojska muza.
Zawsze, prócz wyobrażenia reakcji zapalnej w oskrzelikach płuc własnych związanej uściskiem wielkim z tą porą działalności rolniczej, wyobrażam sobie wpływ na populacje zwierzyny drobnej.
Strach myśleć i -póki co nie znalazłam czy ktoś to badał ilościowo i jakościowo, jaki wpływ na populacje mają żniwa.
Na pewno odbija się to na miotach zajęczych oraz lęgach ptasich.
Ech...
Giną też sarny.
Sianokosy też nie lepsze.
Pamiętam wiersz Czechowicza- "Przy sianokosach", jeszcze z czasów, kiedy koszono tylko kosami, ale o nim pisałam już trzy lata temu. Wtedy zdarzało się zranić czy zabić zwierzę. Teraz- to jak nasze zetknięcie się z rozpędzonym debilem na drodze.
Tak, nie jestem dobrą matką i nazywam rzeczy po imieniu.
Jak mnie kto chce na trzeciego wyprzedzając prawie zabić- morderca.
Zdarzają się głupki, debile.
Raz jeden gorszy się trafił, ale Absorbery chyba same mi w duchu rację przyznały...
Ale...
Kombajniści, nie dość, że maja ciężką pracę, to ....
Dyeta bezmięsna w toku ku totalnemu braku zrozumienia najbliższych (opadnę z sił na pewno, zamorzę się).
W razie czego- wrzucę fotę.
Po jakimś czasie znów i ocenicie czy mnie ubywa. Czy ...co tam jeszcze.
Bo, może jak w przypadku chorób związanych z odżywianiem, będę miała problem z oceną ;)
Dziś wersja tupajowa sałatki makaronowej z kurczakiem w soli, pieprzu, ziołach prowansalskich, marchewką i śmietaną z czosnkiem, świeżym tymiankiem-
sałatka bez kurczaka, za to z czedarem, który uwielbiam.
Do tego groszek i papryka.
No i wyszło pysznie.
Ziółka się suszą; jak to u wiedźmy.
Teraz tylko w torebki papierowe i do słojów.
W tym roku suszę dużo krwawnika, trochę dziurawca, pokrzywy, melisę. Szałwia mi bidula usycha.
Susza jest obrzydliwa. Latam przyspawana do konewki, ale niektóre rośliny gubią już liście.
Mam nadzieję, że jedynie przejdą wcześniej w stan spoczynku i nie obumrą.
Kochanaaleczasemobrzydliwa Jagoda zabiła drozda. Żółtodzioba.
Nie skomentuję.
Powiem tylko, że wqrwiła mnie strasznie (nagadałam jej; nie wróciła na noc).
O kotach i co czasem wyprawiają w przyrodzie pisałam już kiedyś.
biedny ptaszek :(
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam na zywo drozda...
Powiem szczerze - zazdroszczę strasznie (zwłaszcza teraz) i tej huśtawki i tej muzy. Ech... Mam nadzieję, że nam się niedługo uda choć na własnym balkonie w spokoju przysiąść. Poziomki mi w skrzynkach obrodziły, że aż miło :)
OdpowiedzUsuńSzkoda drozda... Dobrze, że psy po drzewach nie polują.
Zioła Twe wyglądają pieknie (jak uzywasz potem krwawnika?). Ja na razie nazbierałam dziurawca i skrzypu. W kolejce czeka mieta i wrotycz.
OdpowiedzUsuńU nas nareszcie ładnie popadało i ochłodziło się. Z tego, co wynika z prognoz, to do Ciebie tez to powinno dojsć.
Pieknie wyglądasz, Tupajko bezmięsna!:-))*
Olguś, krwawnik na herbatkę podczas okresu dobrze robi :)
UsuńNarozrabiała trochę Jagódka.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńJa to tak sobie zawsze myślę, że ten hałas najpierw wystraszy zwierzęta i większość ucieknie.
OdpowiedzUsuńMoje koty na szczęście przestały polować na ptaszki, leżą i spokojnie obserwują, jak te kąpią się w oczku. Pewnie je uznały za domowników tak jak małe kurki:)
Myślałam, że pamiętała manto za rudzika. Ale nie pamiętała...
UsuńNa widok kombajnów i innych kosiarek na polach tylko o tym myślę:(
OdpowiedzUsuńSwoje zdjęcia dawaj co tydzień, wtedy dopiero poddamy ocenie stopień Twojego wycieńczenia.
Takie Jagody zbójeckie prawo, niestety.
Będę focić. Chyba, że nastąpi taki z sił opad, że komórczaka nie utrzymam :D
UsuńBezmięsność Ci służy najwyraźniej i nie słuchaj złych podszeptów - nie opadniesz z sił, a raczej wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńMnie się też tak wydawało, jak Hani - że hałas wypłoszy zwierzęta... ale te małe, w gniazdach, nie uciekną... skulą się, czekając na mamę ;(
No cóż... takie czasy, trudno obrabiać hektary kosą ;( ale żal.
Nie no pewnie, że nie ma powrotu do dawnych czasów, ale i tak żal...
UsuńNie łudź się - nie schudniesz;))) Jestem wege od długiego czasu i - aż przytyłam z wrażenia;))) Najważniejsze - nie przesadzać z węglowodanami;)))
OdpowiedzUsuńPowiedz to moim Rodzicom :)
UsuńJa tam chudnąć nie chcę. Musi być jakiś balast po drugiej stronie smyczy Garipa ;)
Mój mąż kombajnista mówi, że widzi mnóstwo myszy, żab, jaszczurek i ptaków uciekających spod maszyny, także jakoś sobie radzą zwierzątka, myślę, że obywa się na strachu.
OdpowiedzUsuńO wiele, wiele gorsze są sianokosy, wtedy odbywają się lęgi, w wysokich trawach są schowane młode wszyelkiego rodzaju.. Nawet nie chcę myśleć :/
Nadziejo, przebacz! Zupelnie nie wiem, dlaczego w pewnej chwili pomyslalam, ze to Twoja corka zabila drozda i nawet sie zdziwilam, przeciez jest przez Ciebie tak dobrze ekologicznie wyedukowana... Dopiero pozniej zajarzylam, ze Jagoda to kot.
OdpowiedzUsuńPora mi umierac...