.

.

czwartek, 16 lipca 2015

Nie to, żebym się wkurzała, ale...

Miałam już dość dawno napisać o tym, ale - jako, że temat zawsze mnie elektryzuje negatywnie- odpuszczałam, bo miałam ciekawsze i milsze rzeczy do przekazania.
Do czasu, a właściwie momentu, kiedy to przy porannej kawie przeczytałam komentarz do mojego udostępnienia na fejzbuku, a dotyczącego niczego innego jak awantury wkoło nowelizacji prawa łowieckiego.

To, że ktoś ma inne zdanie niż ja- ma prawo, tak jak i ja mam prawo mieć swoje.
Wielokrotnie na swoim blogu jasno je określiłam w stosunku do tematu myśliwych i myślistwa jako całości.

To, co "komisja" (w większości złożona z myśliwych) uzgodniła w swoim gronie, nie dopuszczając do głosu (łagodnie rzecz ujmując) organizacji związanych z ochroną przyrody, ochroną praw dziecka, a także przedstawicielami innych środowisk, które także maja w tej sprawie sporo do powiedzenia chyba każdemu przynajmniej śmignęła nagłówkiem czy nawet konkretnym artykułem. 

Postulowano zakaz udziału dzieci w polowaniach z nagonką, wycofanie amunicji ołowianej oraz możliwość łatwego wyłączenia własnego gruntu z obwodu łowieckiego (tak, chcą polować także na cudzych gruntach).
Wszystkie argumenty zostały olane.

Całe szczęście sprawa nie jest zakończona.

Wiecie co, nie pisałabym o tym, bo nie lubię się ostatnio wkurwiać.
Tylko komentarz jednego z blogerów, strzelającego fotki ( nie bez uroku z resztą) dzikim zwierzętom, a w którym zarzucił mi brak wiedzy i kazał "zamknąć" (cytat dokładny) wywołał mnie do tablicy.

Po pierwsze- kolego blogerze- kulturka to chyba daleko za tobą chodzi.
A może to takie trudniejsze słowo...?

Ani się dobrze nie znamy, a tu takie laurki.
Po drugie- świat polowań i myśliwych znam dobrze z racji znajomych i pracy w LP więc akurat byłam u źródeł i wiem jak to wygląda.
Po wtóre- działanie "komisji" jako państwo w państwie jest niekonstytucyjne, godzi w innych obywateli niemyśliwych, bo to nie myśliwych lasy, nie myśliwych zwierzyna, nie ich grunty.
O szkodzie w psychice dzieci uczestniczących w polowaniu chyba nie trzeba wspominać.

Udział dzieci w polowaniach chyba dla każdego rodzica (prócz rodzin "w tradycji" ) zdaje się być jasna, choć tamci nie widzą nic w tym zdrożnego.

Co do polowania na mojej ziemi...
Nie chcieliby wiedzieć, gdzie włożyłabym im lufę ich sztucerów.

P.S
A tę kolorowankę moje Absorbery dostały na ognisku z leśniczym i...myśliwym, a jakże. Ani słowa o "regulacji" pogłowia i innych niewygodnych kfiatkach.
Ale akurat moje dzieci wiedzą czym się myśliwi zajmują.





18 komentarzy:

  1. Taaa, "liczą zwierzęta i obserwują, aby poznać ich potrzeby i zwyczaje". Liczą i obserwują, a jakże, żeby wiedzieć, gdzie zaczaić się z giwerą, kiedy jelonek przyjdzie się wody napić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nóż się w kieszeni otwiera, a nie wkurwić sie nie da rady. Nonsens! Okropność!

    OdpowiedzUsuń
  3. No i nie wiem, Tupaja, czym Ty sie tak denerwujesz. Emocje, zarowno pozytywne jak i negatywne, mozna miec w stosunku do rownych sobie. Reszte nalezy olac. Mali ludzie usiluja rownowazyc wlasne kompleksy noszeniem szczelby na ramieniu. A ze nie moga strzelac do ludzi, wala do zwierzat, bo w cos musza. Taki przymus... frustrata. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja jestem tym złym charakterem jak coś.

    Ale proszę bardzo:
    To TY zaczęłaś od nazywania myśliwych "gnojami, debilami, idiotami", zatem to nie ja ustaliłem poziom - tylko się do niego ustosunkowałem, przy czym dodam, że największą obelgą było "zamknij się".

    Niekonstytucyjny jest zakaz uczestnictwa niepełnoletnich na polowaniach (Art. 28 konstytucji RP). Nie jesteś matką moich dzieci, nie jesteś prawnym opiekunem, nie dajesz na nie ani złotówki - więc co daje Ci prawo, żeby narzucać mi jak mam swoje dzieci wychować?

    Zobacz jak wygląda prawo w kwestii dzieci na polowaniach w Europie i na świecie. W normalnych krajach 15-letnie dzieci mogą pod opieką normalnie polować (!) Już teraz mamy jedno z najbardziej restrykcyjnych praw w Europie. Nie chcesz swoich na polowaniach - masz moje błogosławieństwo, ale wara od moich.

    Co do prawa własności i polowań na niech oczywiście się zgadzam z Tobą, ale w tym momencie powstaje ogromny problem z gospodarką łowiecką i kłusownictwem. Tutaj dobrej recepty nie mam niestety.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to są debile i ludzie skrzywieni psychicznie. I to nie moja opinia tylko (przynajmniej dotycząca drugiego określenia). Frustraci i tyle. w znakomitej większości.
      Co do udziału dzieci- oczywiście, nie mogę zabronić, tak jak nikt mi nie może zabronić wychowywać dzieci w świadomości czym się ta grupa osób zajmuje.
      Udział małoletnich w polowaniach, obecność przy dobijaniu zwierzyny czy nakłanianie do jej dobijania (głównie ptactwa) jest Chore i krzywi psychikę młodego człowieka, odwrażliwia go.
      Gnoje, debile, idioci...Z tego co pamiętam sam nie polujesz więc słusznymi wg mnie inwektywami nie powinieneś być urażony.

      Usuń
    2. "Bo to są debile i ludzie skrzywieni psychicznie." Jak nawiązać przy takim podejściu dialog - nie wiem.

      Nie poluję, ale bardzo dobrze wiem na czym polega gospodarka łowiecka. Co więcej, często im za kompletną darmochę pomagam, bo nie jest mi obojętny los chociażby zwierzyny drobnej, takiej jak zające, dzikie króliki, kuropatwy, bażanty.
      "Co do udziału dzieci- oczywiście, nie mogę zabronić..." - ale próbujesz wspierając takie przepisy...

      W ogromnym skrócie: Bez gospodarki łowieckiej zwierzęta zjadłyby pola i lasy (bo krajobraz Polski już kilkaset lat naturalnym środowiskiem de facto nie jest) z powodu eksplozji demograficznej. Z drugiej strony do funkcjonowania ekosystemów potrzebne są te zwierzęta. Zadaniem gospodarki łowieckiej jest zapewnienie równowagi na linii społeczeństwo-gospodarka-przyroda, czy to się komuś podoba czy nie. Niech dobitnym będzie fakt, że liczebność (poza zwierzyną drobną - szczepienie lisów) każdej zwierzyny łownej od trzydziestu lat rośnie.

      Ale lepiej nasmarować bez zastanowienia kogoś, bo przecież nie robi czegoś jak ja - bo to wygodne i podbudowuje ego.

      Usuń
    3. Podbudowują ego raczej kolesie strzelajac wygodnie z ambon do zwierzyny przy nęciskach. Niech idzie jeden z drugim, tropi, z białą bronią. A nie- ślepy czy zachlany, wali ze sztucera.
      Gospodarka łowiecka- chyba raczej gospodarka trofeami. Sami, w swoim światku nie negują, że walą do ciekawych egzemplarzy, a odstrzały sanitarne nie są lubiane.

      Usuń
    4. Do Fallara: uczestnictwo dzieci w polowaniach nie jest prywatną sprawą rodzica. Tak jak prawo naszego państwa zabrania przemocy fizycznej wobec dziecka, tak samo powinno chronić je przed widokiem zabijanych zwierząt, a tym bardziej nauką zabijania. Twoje dzieci są Twoimi tylko przez krótki czas. "Wara od moich dzieci" można sobie mówić w społeczeństwie prymitywnym, mimo wielu niedoskonałości naszego państwa jesteśmy na wyższym stopniu rozwoju.

      Usuń
  5. Jakbym miała ziemię i ktoś chciał na niej polować to bym psami szczuła i wystąpiłą do władz gminy albo i wyżej o jakieś tam coś z ochroną przyrody a do naczelnika tych zabójców pisemnie z brakiem zgody na polowania na moim terenie. Ja wiem, że dziki niszczą uprawy ale mogą do nich strzelać na swojej ziemi albo państwowej a nie na mojej. Poza tym znam ludzi i wiem, że w dupie mają interesy natury a jedynie swoją pijacką rozrywkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. O ile jakoś, z trudem można zgodzić się z potrzebą selekcji zwierząt np. chorych, o tyle dziwi mnie dlaczego np. nikt nie wiesza sobie na ścianie szczurzych trucheł? Przecież to też selekcja? Jak odstrzał zajęcy, czy dzików, bo niszczą uprawy, a więc są szkodnikami, jak i szczury? Czym różnią się rogi jelonka od szczurzej czaszki? Zabijanie, to zabijanie.
    Osobiście nie godzę się z "selekcją" - sam rzeczownik stosowany w odniesieniu do żywych istot jest wstrętny, bo zakłada wybór i daje poczucie władzy "selekcjonerowi". Kto mu tę władzę daje? Skąd wie, które zwierzę spotkane w lesie jest chore, jeśli nie ma widocznych oznak choroby? Dorabianie ideologii i tyle.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, dorabianie ideologii. To jest najzwyklejsze zabijanie dla "przyjemności" niestety. Coś im z tą selekcją nie wychodzi, a postrzelone zwierzęta często konają w cierpieniach. Sama widziałam trzy sarny postrzelone, którym nie mogłam pomóc bo mimo ran uciekły. Jedna z nich się wykaraskała, ale teraz kuleje. Jakby była chora to by tego nie przeżyła. Niestety mieszkam blisko lasów i swoje wiem. Jak słyszę strzały to używam jeszcze gorszych inwektyw.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyroda jakoś sobie radziła przez tysiące lat. Dopóki nie wmieszał się człowiek. Zgadzam się z Fallarem, że to, co dzieje się dzisiaj w ekosystemie nie ma nic wspólnego z równowagą. Ale kto tu zawinił? Człowiek zaburzył wszystko, co tylko się da. Dlaczego mają za to płacić zwierzęta? Za wszystkim, co jest w zasięgu człowieczej ręki stoi kasa i nic więcej. Nie mam złudzeń, człowiek nie opanuje się nigdy.
    Dobra, powiedzmy, że selekcja jest konieczna. Ale - jak mówi Tupaja - niech idzie jeden z drugim i stanie oko w oko z bykiem na ten przykład. Co to za sztuka - walnąć ze sztucera z noktowizorem między oczy? A polowania z nagonką? A hektolitry gorzały? Uprzedzam ewentualny atak: wychowałam się na wsi i świetnie pamiętam (widziałam na własne oczy i do dzisiaj słyszę koszmarny pisk rannego zająca) rzeź zajęcy na polowaniu z nagonką. Leżały ich dziesiątki, w równych rządkach. Nikt mnie nie przekona, że to miało sens i to była zaplanowana SELEKCJA. Byłam nastolatką, nie miałam 3 lat, to nie jest wytwór dziecięcej wyobraźni. Pamiętam też zapitych, bełkoczących herosów - i przechwałki, kto i ile ustrzelił zajęcy. Minęło parę lat, ale nic się nie zmieniło. Nadal mieszkam na wsi i nadal widzę.
    Igrzyska dla ubogich i tyle. Jakim prawem? Kto powiedział, że człowiek jest istotą nadrzędną i z założenia "lepszą"? Kto mu dał prawo zabijania? A skąd człowiek wie, że jest jedyny we wszechświecie? Niby dlaczego tak miałoby być?
    Tupaja, powstrzymaj mnie, bo nie skończę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam tylko zauważyć, Hano, że jednak jest to wielka sztuka, "walnąć ze sztucera z noktowizorem między oczy".
      A nie a) innego myśliwego, b) swoją żonę, c) psa sąsiada.
      Taka refleksja, jak sobie poczytałam o myśliwskich wypadkach z bronią.
      Zatem być może myśliwym z komisji należy się szacunek, może są z tych, którzy trafiają TYLKO do zwierząt leśnych.
      Heh.

      Usuń
    2. Masz rację Eko. Powiem więcej - tych trafionych ZAMIAST wcale mi nie żal... Ryzyko zawodowe i taki wybór.

      Usuń
  9. nie jesteśmy ciotami rewolucji ani żadnymi egzaltowanymi paniusiami, ale popieram hane i tupaje. gospodarka leśna, odlowy sanitarne-tak, strzelanie dla rozrywki po wódzie, dla trofeow-nie. mamy XXI wiek czas zmienić te barbarzynskie rozrywki na inne. czy myśliwy pozwalający dziecku brać udział w polowaniu i patrzeć na dobijanie zwierząt zabrały swoje dziecko do rzeźni?

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnemo, zabrałby. Jeśli bierze dziecko na polowanie, to co tam rzeźnia. Niech się dzieciok uczy życia.
    A barbarzyński obyczaj pt. Hubertus? Od jakiegoś czasu napaleńcy gonią za człowiekiem-lisem, na szczęście, chociaż prawdziwy lis to wcale nie tak dawne dzieje. Założę się, że tu i tam nadal jest to żywy lis, tylko o tym się nie mówi. To jest dopiero zboczenie! Wyobrażacie sobie to nieszczęsne stworzenie, za którym goni sfora psów i tabun napalonych kretynów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hubertus w postaci gonitwy za kawałkiem futra przyczepionym do jeźdżca na koniu jest naprawdę fajną zabawą, popisem zręczności, szybkości i współpracy człowieka z koniem. Moim zdaniem z żywym lisem się nie da.

      Usuń
  11. Wiem Agniecha przecież! Ale kiedyś ganiali za prawdziwym lisem - tylko człowiek mógł na to wpaść.

    OdpowiedzUsuń