.

.

środa, 11 kwietnia 2012

Micha stygnie....

Jeszcze mi się nie zdarzyło pisać o tej porze.

Może dlatego, ze po całym dniu, kiedy Młody zaśnie, mam ochotę tylko na położenie się do łóżka i oddanie w objęcia Orfiego...
Dziś zmuszona jestem poczekać na wystygniecie. Wystygniecie pełnej, 5 litrowej miski jedzenia Garipa.
Mamy problem, bo chłopak jest całkowitym przeciwieństwem Rudej i żarcie nie stanowi dla niego głównej pasji życiowej. I jest jak jest. Psisko 24 maja skończy dwa lata.
Rasa dojrzewa późno; dopiero około trzeciego roku kształtuje się masa mięśniowa i docelowy gabaryt wagowy.

Różne suche karmy już przerabialiśmy, Britt  trzyma się dzielnie... w wielkim wiadrze...
Garip je ile musi, żeby go atak kwasów żołądkowych nie zabił...Lubi gotowane. Wiec gotuję.
Jednak ostatnio spadliśmy z normą do jednej porcji rosołowej i także waga Garipasa spadła.
Prawie mi wstyd jak go macam, bo typem oblanego ładnie ciałkiem psa nie jest. Taka szczapa.
Wybierając się na jakąś wystawę w przeciągu miesiąca musiałabym chyba go podtuczyć, żeby znów w karcie oceny nie przeczytać, ze "pies ma nieco zbyt sportową sylwetkę"....

No i tak stygnie micha...

Mój Domowy często mi zarzuca, że karmie psa lepiej niż jego.
Rzeczywiście miska wygląda imponująco, nie tylko ze względu na swą pojemność. Są trupy dwóch kurcząt, dwie marchewki, pietruszka, por...Wszystko w smakowicie pachnącym rosole, z makaronem...

Micha stygnie....

Jeszcze jakieś pół godziny...
A brzuch mi już prawie na udach się kładzie. A w nim Natka. Już chyba przysypia, bo nie wierzga mi nóżkami po wątrobie. Z resztą, na wierzganie już miejsca niewiele...

Micha stygnie...

Święta minęły szybko. Znów zbiegły się z moim świętem. Pfff....! Nie lubię.
Pamiętali wszyscy Bliscy, ale jakoś tak ciężko mimo wszystko konkurować z tradycją Dyngusa i Wielkanocnym Poniedziałkiem.
Chyba takiej siły przebicia nie mam.

Niedziela obudziła nas o 5:30 wybuchami petard pod kościołem i zaraz tłuczeniem dzwonów...
Ano- sąsiedztwo świątyni nierzadko powoduje u mnie istne diabelskie odczucia. Może tak ciszej, co?
 Może niektórzy chcieliby jeszcze pospać te... pół godziny, zanim mały Człowiek wstanie w swoim łóżeczku i zawoła do mnie : "ka, ka", uśmiechnie się, kiedy zobaczy, ze otworzyłam oczy i z czupryną wyciągnie małe rączki żeby powitać mnie i nowy dzień?

Już wstaję, już....

Za oknem wstało już słonko, jasno. Słychać cukrówki, bogatki, zięby i i poświstujące szpaki. Wiosna powoli się budzi. Wstaję.

Do życia, do żywych.
Orfi zostaje u siebie.


Zaraz, jak tylko micha wystygnie, zawołam Garipa, który już niecierpliwy czeka pod drzwiami, zamknę Rudą- żarłoka, żeby mu czasem nie wyżarła i...położę się wreszcie.
Na lewym boku.
Na prawym Natka nie lubi....




7 komentarzy:

  1. jaki słodki Twój synek! odpoczywaj ile wlezie, potem się zacznie...:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      A z tym odpoczynkiem, to sama wiesz...przy takim urwisie i domu na głowie...;)Ale, próbuję trochę odpoczywać...;)

      Usuń
  2. Mając Syberiany sprawdziliśmy taki sposób na budowę młodego psiura .W ,,Bakutilu" kupiliśmy 50 kg wór mączki mięsno kostnej ,wór 50 kg śruty z owsa i pszenicy i na 3 garści mączki 5 garści śruty do tego solidna garść tartej surowej marchwi troszkę oleju zalane to wrzącą wodą tak aby po 5 minutach była baardzo gęsta papka.Wsuwały to aż się trzęsły do tego sporo ruchu i nabierały masy tak że coś pięknego ,była siła i chęć do pracy .Jak dorosły przechodziliśmy na surowiznę .Mielone odpady rzeźniane do tego surowe płatki owsiane tarte warzywa .
    Masz cudownego syneczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba będzie pomyśleć, bo taki chudziak, że wstyd...

      Usuń
  3. Ja mam Huskyego i jest chudziną straszną, zdrowy, odrobaczony, radosny, energiczny, tylko chudy okrutnie. Weterynarz mówi, że nie widział jeszcze aby Husky był gruby, a poza tym aby się nie przejmować, bo taka widać jego uroda. Niejadek jest straszny i jedzie oczywiście tylko na surowiźnie, ale większość zakopuje w ogródku...

    OdpowiedzUsuń
  4. Znów ciepło u Ciebie poczułam. Mój pies na wystawy nie jeździ, chociaż i tak uważam że jest najpiękniejszy. Dostaje za to kilogram wątróbki, żołądków, czy serduszek gotowanych z ryżem, bądź kaszką i marchewką. Marchew muszę drobno siekać, bo nią pluje, pluje też suchą karmą. Cóż sama tak psa po przejściach rozpieściłam, ale po tym co przeżył należy mu się.
    Słodki Aniołek na zdjęciu, ten w brzuszku też na pewno słodki i rozkrzyczany jak te dzwony w kościele będzie, no i imię się mu ładne szykuje ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Synek przesłodki i piękny.
    Moim psom gotuję codziennie wielki gar jedzenia. Preferują dobrą domową kuchnię od super zbilansowanych karm. Testowaliśmy różne. Kochają też bułkę razową pszenną i ser podpuszczkowy, twaróg, mleko nie tylko zsiadłe. Psy pasterskie tak mają. Za mleko, ser i pieczywo domowe zrobią wszystko. Mięso, owszem lubią, ale nie jest ich ulubionym pokarmem. Jedzą też nasze ogrodowe winogrona, jabłka, marchew, paprykę i surową dynię. Dynię kradną owcom, bo te też lubią.

    OdpowiedzUsuń