.

.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Trochę o hodowli małych zwierząt- dziwaczka, ale nie kaczka

Napomknęłam już wcześniej, że przyjdzie czas, że napiszę coś więcej o mojej pasji- ostatnio z lekka przykurzonej- a mianowicie o hodowli motyli.
Zaraziłam się, już nawet nie wiem kiedy....
Za to pamiętam, ze pierwszym hodowanym przeze mnie gatunkiem była Cerura vinula - dziwaczka widłogonka.
żródło:www.lepidoptera.pl


 Cudowny, piękny motyl nocny. Duży jak na nasze (polskie) warunki. Niestety cała dokumentacja foto jest na zdjęciach, a skanowanie mi nie wyszło. Posiłkuję sie zatem fotkami z jednego z najlepszych polskich , moim zdaniem, portali o motylach Motyle Polski .

Cerura vinula, należąca do rodziny garbatkowatych (Notodontidae) pospolicie występuje w lasach mieszanych i liściastych, zagajnikach, parkach.

Gąsienice żerują, początkowo gromadnie,  na osikach, topolach, wierzbach. Jako młode - na niskich drzewkach, stopniowo przenosząc się na wyższe kondygnacje drzew.
Są przepięknie ubarwione, "oczy" służą odstraszaniu drapieżników - kiedy taka larwa jest zaniepokojona wygina ciało eksponując pierwsze segmenty ciała i  "oczy". Dodatkowo, podrażniona, z widełek wypuszcza czerwone nitki i potrząsa nimi.
źródło: www.lepidoptera.pl

Na spodniej części aparatu gębowego ma umiejscowione gruczoły produkujące kwas mrówkowy, którym tryska w stronę przeciwnika.

Ciekawym elementem budowy gąsienic prócz pełniących funkcji obronnych- widełek , jest katapulta służącą wyrzucaniu na dalekie odległości... kupy. Dokładnie!
Takie małe stworzonka, a jak dbają o czystość. Jak wiadomo, kał stanowi świetna pożywkę dla bakterii, grzybów i innych drobnoustrojów, niebezpiecznych dla larw. Świszczące w powietrzu kupy muszą w świecie mikro robić wielkie wrażenie. Sama, obserwując ich wystrzeliwanie byłam pod wrażeniem!

Kiedy gąsienice osiągną wielkość około 5-7 cm (tak, są takie fajne, duże- jest co wziąć do ręki :)), zaczyna się problem ze znikającą w zastraszającym tempie rośliną żywicielską.
Jako, że larwy żerują na przełomie czerwca- lipca, miałam zawsze wolne (wakacje) i wycieczka po osikę nie stanowiła problemu. Raz tylko jeden obudziła mnie ok. godziny piątej moja mama tekstem- "Twoje dzieci wszystko zjadły! Chodzą, chodzą, a tam nic do zjedzenia nie ma!".
No i rzeczywiście, kiedy zajrzałam do hodowlarki, z pudełek po kliszach używanych przeze mnie jako dzbanuszki dla roślin żywicielskich, sterczały marnie gałązki osiki jedynie z ogonkami. Gołożer całkowity!
A te biedne gąsienice, jedna za drugą, idą, idą, po dnie podła i szukają jadła...
Co sił wskoczyłam na rower i pędem poza osiedle, gdzie całe szczęście na obrzeżach lasów moja ulubiona topola trzyma się dzielnie. Nacięłam gałęzi i tak zaopatrzona wróciłam do domu.

Kiedy przychodzi czas na przepoczwarczenie, gąsienice dziwaczki zmieniają kolor. Z zielonych staja się lila, potem kończą jako brązowe. Rysunek na ciele rozmywa się. Przemiany hormonalne i instynkt nakazują szukanie miejsca na przepoczwarczenie.
W hodowlarce dużo miejsca nie ma, stąd moje gąsiuny, łaziły około dnia- dwóch, po czym przyjmowały materiał (wkładałam im grubsze gałęzie) i rozpoczynały budowanie oprzędu.

Początkowo powstaje siatka, tworząca szkielet konstrukcji. Na to umocnienie doklejane są mieszane ze śliną cząstki drewna. W taki sposób powstaje twardy, drewniany kokon, w którym gąsienica przeobraża się w kolejne stadium- poczwarkę. Budowa takiego kokonu trwa parę dobrych dni.
Poczwarki zimują rok, czasem dwa. Moje zimowały na balkonie 2 lata.

Zawsze byłam szczęśliwa kiedy wykluwały się dorosłe osobniki. Oczywiście zdarzały się zamierania z przyczyn endogennych (może hormony, może jakieś parazytoidy) , czasem moja niewiedza i- np. niedotrzymanie odpowiednich warunków temperatury i wilgotności. Uczyłam się na własnych błędach.
Jednak częściej mimo wszystko było mi dane widzieć końcowy efekt rozwoju tych pięknych owadów. Kiedy wydostawałam je z hodowlarki- wołałam zawsze- "Leć i rozmnażaj się", nawet jeśli to była...brudnica mniszka :)
Nie zabijałam ich i nie umieszczałam w gablotach. Hodowane, obserwowane... nie umiałabym.

7 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem czy często drażniłaś larwę, żeby zobaczyć jak potrząsa czerwonymi nitkami :)
    Bardzo niezwykłe zajęcie!
    I z happy endem.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie chyba byłam niezbyt przekonująca....bo tylko raz jedną udało mi się wkurzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytaliśmy z uśmiechem Twój wpis :)))Nasz młodszy syn Michał ma bzika na punkcie entomologii(jest na II roku leśnictwa na SGGW). Dokarmianie larw , poczwarki ,kokony ...mamy to w domu od kilku lat. Będziemy musieli kiedyś na blogu pokazać jego gabloty, pełne usystematyzowanuch zbiorów motyli dziennych nocnych i owadów innych wszelkiej maści i rodzaju :)))
    Ostatnio nasza znajoma stwierdziła ze zdziwieniem "kurcze nie wiedziałam że są aż tak piękne i aż tyle ich jest w Polsce"
    Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mialem poprzedniej jesieni dwie Niedzwiedzowki. Jedna zaplatala sie do szopy ot tak a jedna poczwarke znalazlem w starych deskach. Poczwarke wsadzilem do wiatrolapu bo myslalem ze sie przepoczwarzy na wiosne czyli teraz i zdaze zrobic jakas klatke :) Miala taki ciekawy koniec odwloka z nicia, przykleila sie do desek i juz. I wyklula sie po paru dniach nawiewajac popisowo, zrobilem chyba tylko dwie fotki ale mi sie gdzes zgubily na hdd, moze jeszcze znajde. W kazdym razie polecam, swietne te cmy, duze i tluste.

    Gasienicami interesowalem sie w dziecinstwie, zawsze bylem poparzony niezle od wloskow itp. :)) Kiedys bylo tego jakby wiecej.

    U mnie sa jeszcze szerszenie (w mojej wierzbie na posesji i w alejce debowej gdzie chodzez Budrysem na spacer najczesciej). Juz sie ocknely sqmice i lataja nawet wieczorem. W debach sa ciekawe gniazdka, nie takie jedno duze tylko otworki i pod kora. W kazdym razie trzeba juz nieoc uwazac zeby czegos takeigo nie polknac i nie zaplatal sie za koszule. Teraz to zreszta luz, najciekaweij jest jak samica wypedza samce gdzies pod koniec wakacji :))

    Z ciekawych owadow - znajduje czasami larwy biedronki siedmiokropkowej, swieca w ciemnosci cos jak swietojanskie robaczki tylko na ziemi. Ale to trzeba jechac pare kilometrow albo isc do lasu w takie dwa mijsca (te znam). Lasow nie lubie (jak laze po polach to z psem) wiec raczej pojechac trzeba do Sowin.

    Sa jeszcze gasienice w kartoflach, cienkie i bardzo wlochate, tez lekko swieca (taka widzialem raz).

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja mama w dzieciństwie zbierała larwy i hodowała motyle, a potem je traktowała denaturatem i na szpileczkę, mówi że nie rozumie jak mogła w dzieciństwie to robić, bo w dorosłym życiu już by tego nie zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój kolega jest zapalonym motylarzem, spotkaliśmy go kiedyś pod Kopystańką zupełnie przypadkowo, bo siedząc na szczycie naszą uwagę zwrócił dziwnie zachowujący się facet; jak schodziliśmy z góry, natknęliśmy się na niego; ogromna siata, obładowany sprzętem i mówi, że złapał rzadkość; pokaż nam Jacusiu, co tam złapałeś!
    wyjmuje probóweczkę, malutką jak palec, a w niej jakiś trzepoczący owad, jak mól maleńki; roześmiałam się na pół łąki, myślałam, że to jakaś piękność o 20 cm skrzydłach, a tu "molik"; też hoduje te swoje gąsienice, nocami wysiaduje przy podświetlonym ekranie, nawet gdzieś na Borneo jeździł; to trzeba lubić; piękne rysunki z końmi poniżej; pozdrawiam serdecznie.
    Taką gąsienicę widziałam na wilczomleczu, może nie całkiem taką, ogonek miała inny, taki sierpowaty.

    OdpowiedzUsuń
  7. To na wilczomleczu to był zapewne Zmrocznik wilczomleczek z rodziny zawisakowatych. Tak wygadała larwa? :)
    http://www.lepidoptera.pl/show.php?ID=182

    OdpowiedzUsuń